Jak mówi jeden z organizatorów protestu Wojciech Nadgłowski, pracodawca wykorzystuje każdy pretekst, by pozbyć się niewygodnych związkowców. Najpierw został zwolniony przewodniczący jednego z trzech działających w firmie związków. Jak relacjonuje Nadgłowski, zrobiono to pod pretekstem zmian organizacyjnych w firmie. Potem wypowiedzenia otrzymały kolejne trzy osoby zaangażowane w działalność związkową. Pracodawca powoływał się na rzekome zaniedbywanie obowiązków.
Związkowcy podważają tę argumentację. Zdaniem Nadgłowskiego związki zawodowe są w Polskim Busie potrzebne, ponieważ często dochodzi w tej firmie do łamania praw pracowników. Kierowcy muszą na przykład opróżniać toalety autobusowe mimo że nie dostali od pracodawcy do tego żadnego sprzętu ani strojów roboczych.
Tymczasem przedstawiciele Polskiego Busa twierdzą, że władzom firmy bardzo dobrze układa się współpraca ze związkami, a żaden działacz nie został zwolniony z powodu przynależności do organizacji. Zdaniem firmy, cięcia były konieczne ze względu na zawieszenie połączenia między Rzeszowem a Lublinem. W tym czasie zwolnieni nie byli członkami związków zawodowych.
Przewoźnik mówi, że w przedsiębiorstwie działa pięć związków zawodowych, w których zrzeszonych jest około 100 osób, a władze spółki są otwarte na dialog.