Szokujący wyrok w Egipcie

Kilkuset islamistów zostało skazanych na śmierć. Takiego wyroku we współczesnej historii Egiptu, a nawet w ostatnich latach świecie, nie było. Świat protestuje. Można się spodziewać odwetu Bractwa Muzułmańskiego

Publikacja: 25.03.2014 16:40

Szokujący wyrok w Egipcie

Foto: AFP

Wczoraj lokalny sąd w mieście Minja w środkowym Egipcie skazał na śmierć 529 osób związanych z Bractwem Muzułmańskim – organizacją teraz nielegalną i nawet uznawaną przez władze za terrorystyczną, a jeszcze kilka miesięcy temu rządzącą w tym kraju.  Głównym zarzutem, który im postawiono w błyskawicznym procesie (zaczął się w sobotę), było zabicie oficera policji podczas zamieszek antyrządowych w zeszłym roku.

W tej sprawie wszystko jest „naj". To przede wszystkim najmocniejsze uderzenie w islamistów z Bractwa Muzułmańskiego od czasu odsunięcia od władzy wywodzącego się z tej organizacji prezydenta Mohameda Mursiego, do czego doszło na początku lipca ubiegłego roku. Odkąd armia obaliła Mursiego, zaczęła wraz z nowymi władzami cywilnymi i sądami wymierzać Bractwu kolejne ciosy. Do więzienia trafili Mursi i setki liderów organizacji, setki ich zwolenników zginęło podczas rozganianych przez policję wieców i demonstracji.

Spychano Bractwo do podziemia. Zamknięto jego siedziby, pozbawiano je majątku, zajmowano konta. Aż w końcu zeszłego roku tymczasowy rząd, współpracujący z armią, która obaliła Mursiego, ogłosił, że Bracia Muzułmanie stali się terrorystami, bo przekroczyli wszelkie granice, organizując zamachy, a wcześniej, gdy rządzili, spiskując z obcymi siłami, przedkładając sprawy islamu nad sprawy Egiptu i nawołując do przemocy.

Najważniejsza organizacja islamistyczna na świecie została całkowicie wyjęta spod prawa, do więzienia można trafić za udział w zwołanych przez nią demonstracjach, a nawet za posiadanie ulotek.

A jeszcze w 2012 roku była to najpopularniejsza organizacja w Egipcie. Powołana przez nią Partia Wolności i Sprawiedliwości wygrywała wszystkie możliwe wybory po rewolucji egipskiej, która obaliła w lutym dyktatora Hosniego Mubaraka.

Teraz Bracia Muzułmanie dostali cios śmiertelny. Nie jest jasne, czy wyroki śmierci zostaną wykonane, ale ich przesłanie jest jasne – armia jest zdolna do wszystkiego w walce z  islamistycznym przeciwnikiem.

– Wyrok jest okrutny, ale ma przekonać wciąż licznych sympatyków islamistów, że władze są zdecydowane całkowicie wyeliminować Bractwo Muzułmańskie z budowanego porewolucyjnego Egiptu – mówi „Rz" Ahmed Abderrauf Unajes, dyplomata tunezyjski, szef MSZ Tunezji po obaleniu na początku 2011 roku tamtejszego dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego. Jak podkreśla, jego kraj tym się różni od Egiptu, w którym rewolucja wybuchła na wieść o obaleniu Ben Alego, że za przewinienia polityczne nie wymierza się kary śmierci.

Kim są skazani? Według portalu najważniejszej związanej z władzami egipskiej gazety „Al-Ahram" – zwolennikami obalonego prezydenta Mursiego i Bractwa Muzułmańskiego. Agencja Reuters pisała o członkach zdelegalizowanego Bractwa Muzułmańskiego. Nazwisk media nie podały. Z Reutersa wiadomo, że większość skazanych uczestniczyła w zamieszkach, które wybuchły w sierpniu w prowincji Minja, gdy w stolicy kraju Kairze władze spacyfikowały namiotowe miasteczka zwolenników Mursiego.

Kara śmierci – tu już nie ma różnic w doniesieniach – dotyczy 529 skazanych, ale tylko część z nich (147) jest w rękach wymiaru sprawiedliwości. Jednak i oni nie mieli szans na obronę, w błyskawicznym procesie nikt ich nie wysłuchał.

Rodziny skazanych po ogłoszeniu wyroku zareagowały krzykiem przerażenia, ale nie doszło do żadnych przepychanek przed sądem. Policja była w pełnej gotowości zwłaszcza w innym mieście prowincji – Mataj, skąd pochodzi większość skazanych.

Odpowiedź ze strony islamistów wydawała się bardzo prawdopodobna. W Egipcie będzie coraz niebezpieczniej. Część ekspertów spodziewała się nawet ataków na egipskie cele za granicą.

– Ten wyrok to skandal i katastrofa dla Egiptu – powiedział portalowi „Al-Ahram" Gamal Eid, dyrektor jednej z organizacji zajmujących się prawami człowieka.

Ale władze Egiptu najwyraźniej nie przejmują się takimi opiniami. Nie interesuje ich już to, jaki wizerunek na Zachodzie ma ich kraj. – Nie tylko wizerunek, także nie tak ważne jest dla nich wsparcie finansowe Zachodu. Mają już większe pieniądze od monarchii Półwyspu Arabskiego. Poza tym obserwują kryzys między Rosją a Ameryką i Europą. Wpisują się w nową tendencję: pokazywania Zachodowi, że nie będzie wszystkim narzucał, co mają robić – mówi „Rz" Ahmed Abderrauf Unajes.

Skazani mają prawo do apelacji. W sprawie wyroków śmierci musi się też wypowiedzieć wielki mufti, ma czas do 28 kwietnia.

Dzisiaj rozpoczął się kolejny proces 683 członków Bractwa Muzułmańskiego, którzy są oskarżeni m.in. o morderstwa. Na ławie oskarżonych w mieście Minja zasiada, wraz z 59 innymi osobami, przywódca duchowy Bractwa Muzułmańskiego Mohammed Badie. Reszta członków organizacji jest sądzona zaocznie. Wyrok zostanie ogłoszony 28 kwietnia.

Proces został zbojkotowany przez obrońców islamistów, którzy w ten sposób chcą zaprotestować przeciwko praktykom sądu.

- Zrezygnowaliśmy z udziału w rozprawie, ponieważ sędzia naruszył prawo, nie dopuszczając obrońców do zaprezentowania ich argumentów - powiedział jeden z prawników Bractwa Muzułmańskiego agencji Reutera. Przypomniał, że 77 oskarżonych nadal przebywa w areszcie, reszta została wypuszczona za kaucją albo zbiegła.

Proces wywołał protesty w Egipcie. Grupy demonstrantów gromadzą się przed gmachem sądu, w którym trwa rozprawa, oraz przed budynkiem uniwersytetu w Aleksandrii. Demonstranci starli się z siłami policyjnymi, które użyły gazu, aby rozproszyć protestujących - informuje agencja Reutera.

Wczoraj lokalny sąd w mieście Minja w środkowym Egipcie skazał na śmierć 529 osób związanych z Bractwem Muzułmańskim – organizacją teraz nielegalną i nawet uznawaną przez władze za terrorystyczną, a jeszcze kilka miesięcy temu rządzącą w tym kraju.  Głównym zarzutem, który im postawiono w błyskawicznym procesie (zaczął się w sobotę), było zabicie oficera policji podczas zamieszek antyrządowych w zeszłym roku.

W tej sprawie wszystko jest „naj". To przede wszystkim najmocniejsze uderzenie w islamistów z Bractwa Muzułmańskiego od czasu odsunięcia od władzy wywodzącego się z tej organizacji prezydenta Mohameda Mursiego, do czego doszło na początku lipca ubiegłego roku. Odkąd armia obaliła Mursiego, zaczęła wraz z nowymi władzami cywilnymi i sądami wymierzać Bractwu kolejne ciosy. Do więzienia trafili Mursi i setki liderów organizacji, setki ich zwolenników zginęło podczas rozganianych przez policję wieców i demonstracji.

Pozostało 82% artykułu
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive