Od wtorku w Arizonie federalne służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo transportu powietrznego będą testować system zasilania i same akumulatory litowo-jonowe, które zapaliły się w dwóch różnych samolotach.

Wszystkie 50 maszyn 787 eksploatowanych przez linie lotnicze z Japonii, Chile, Etiopii, Indii, Polski, Kataru i USA zostało uziemionych z powodu dwóch pożarów akumulatorów litowo-jonowych. Ostatni z incydentów zakończył się tydzień temu awaryjnym lądowaniem samolotu All Nippon w japońskim Takamatsu. – Boeing musi znaleźć rozwiązanie na przestrzeni tygodni, a nie miesięcy – ostrzega Loren Thompson, analityk rynku lotniczego w Lexington Institute. W przeciwnym wypadku koncern z Seattle przestanie otrzymywać przedpłaty od linii lotniczych czekających na kolejne maszyny (koncern otrzymał już zamówienia na 800 dreamlinerów, co pozwoliło mu wyprzedzić europejskiego Airbusa w wyścigu o miano największego producenta samolotów na świecie).

Poza tym każdy kolejny dzień przedłużającego się dochodzenia władz federalnych z Krajowej Służby Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) oraz Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) odbija się negatywnie na reputacji producenta i jego najnowszego produktu. Jak poinformował sekretarz transportu Ray LaHood, najpoważniejszym problemem dreamlinerów, w których znaleziono w ostatnich tygodniach szereg różnych usterek, wydają się być akumulatory. – Boeingi 787 nie zaczną latać, dopóki nie będziemy na 1000 procent pewni ich bezpieczeństwa – zapewnił. Służby federalne rozpoczynają we wtorek szczegółowe badania zasilaczy feralnych baterii w Tucson, w siedzibie ich producenta Securaplane Technologies Inc. Wstępne ustalenia wskazały, że jeden z feralnych akumulatorów, który się zapalił, nie był przeciążony, co wbrew pozorom nie ułatwia, ale utrudnia znalezienie przyczyny pożaru.

Jakby tego było mało, Boeing znajduje się obecnie w kluczowej fazie negocjacji ze swoimi związkami zawodowymi. Zrzeszający 23 tys. osób związek inżynierów odrzucił w ubiegłym tygodniu ofertę nowego kontraktu i wkrótce ma głosować nad możliwością ogłoszenia strajku.

Boeing wstrzymał dostawy nowych dreamlinerów schodzących z linii produkcyjnej w Everett w stanie Waszyngton. Oznacza to, że może się opóźnić także przekazanie kolejnych maszyn zamówionych przez PLL LOT. „Kontynuujemy produkcję, ale nie będziemy przekazywać 787 liniom lotniczym samolotów, dopóki Federalna Agencja Lotnictwa nie uzna, że sprawa akumulatorów została rozwiązana" – oświadczył rzecznik Boeinga. Koncern zapewnia, że robi wszystko, aby samoloty były bezpieczne.