Bez otwartego nieba latamy drogo

4 grudnia 2012 miało zostać otwarte niebo nad Europą. Miało, ale nie zostanie. Samoloty nadal będą latały dłużej, a pasażerowie płacić więcej niż mogliby

Publikacja: 27.10.2012 22:05

Bez otwartego nieba latamy drogo

Foto: Bloomberg

Winien jest europejski system zarządzania przestrzenią powietrzną, a poszczególne kraje, poza Skandynawią oraz Irlandią i Wielką Brytanią, nie chcą umożliwić liniom lotniczym, by - w dużym uproszczeniu — latały na skróty.

Największy opór stawiają Francja i Niemcy, kraje położone w środku kontynentu, w których narodowi przewoźnicy prowadzą w tej chwili restrukturyzację i oszczędzają każde euro.

Według Komisji Europejskiej, która wydaje się w tej sprawie wyjątkowo bezradna, dzięki wspólnej przestrzeni lotniczej, czyli Wspólnemu Europejskiemu Niebu koszty kontroli lotów powinny do dzisiaj zmniejszyć się o jedną czwartą, tymczasem nadal wynoszą średnio po 715 euro za każdy odcinek lotu.

W 2010 roku wszystkie kraje UE zobowiązały się, że do 4 grudnia 2012 połączą systemy kontroli ruchu lotniczego i zrobią krok zbliżający je do powstania wspólnego europejskiego nieba (SES). Systemy krajowe miały początkowo połączyć się w 9 bloków (FAB). Do terminu powstania tych bloków pozostało niewiele ponad miesiąc, a na razie powstały tylko dwa - duńsko-szwedzki oraz brytyjsko-irlandzki.

Powstanie SES dla linii lotniczych oznaczałoby znacząco mniejsze koszty operacji,jednocześnie skróciłoby trasy przelotów, ponieważ w tej chwili przewoźnicy cywilni muszą omijać zamknięte dla nich obszary.

Zdaniem Komisji Europejskiej po powstaniu SES nie tylko samo latanie byłoby tańsze, ale mogłoby powstać 328 tysięcy miejsc pracy, a emisja dwutlenku węgla, której kosztami są już obciążone europejskie linie lotnicze zmniejszyłaby się o 50 mln ton rocznie. Zdecydowanie skróciłyby się opóźnienia przylotów i odlotów - średnio o połowę, liczba odwołanych lotów spadłaby o 10 proc.

Wydawałoby się, że dla Europy pogrążonej w kryzysie te wszystkie wskaźniki są nie do odrzucenia. Nie mówiąc o tym, że Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) prognozuje w tym roku straty finansowe linii europejskich w wysokości 1,2 mld dolarów. W 2013 ma to być więcej.

Niestety, europejski ruch lotniczy pozostaje rozkawałkowany, podzielony na małe odcinki. W efekcie utrzymanie ruchu np. w roku 2010 kosztowało 8,5 mld euro, a przestrzenią powietrzną zawiadywało 37 najróżniejszych organizacji, które nadzorowały łącznie 10 mln przelotów. Dodatkowe koszty pośrednie tego zarządzania sięgają 5,5 mld euro rocznie. W 2011 rozkawałkowanie przestrzeni powietrznej spowodowało opóźnienia europejskich przewoźników łącznie na 17,9 mln minut. Dla linii lotniczych oznaczało to dodatkowy koszt w wysokości 4 mld euro oraz 8,1 mln ton emisji CO

2

, dwa razy tyle, ile dzisiaj wynosi obciążenie z tytułu korzystania ze środowiska (ETS). Według wyliczeń Eurocontrolu - organizacji zrzeszającej organizacje zajmujące się kontrolą lotów (w Polsce jest to Polska Agencja Żeglugi Powietrznej)

W 27 krajach UE zatrudnionych jest dzisiaj 58 tysięcy osób, z których niespełna 17 tysięcy, to kontrolerzy lotów. Eurocontrol szacuje, że wydatki europejskich przewoźników na opłaty przelotowe oraz za wydłużenie tras, to przynajmniej 3 mld euro rocznie więcej, niż wynoszą rachunki linii w Azji i Ameryce. Przy tym w USA,gdzie ruch lotniczy ma podobne natężenie do europejskiego, ale US Federal Aviation Administration szacuje, że bez kłopotu można oszczędzić w ciągu 8 lat ok. 23 mld dolarów, jeśli tylko wprowadzi się planowaną reformę NextGen. Z kolei IATA wyliczyło, że wprowadzenie SES pozwoliłoby przewoźnikom oszczędzić 5,5 mld euro na paliwie.

Unijny komisarz ds. transportu, Siim Kallas publicznie wymienił kilka dni temu Francję i Niemcy, jako kraje, które najbardziej uparcie opierają się wprowadzeniu zmian. Podkreślił, że stworzenie SES jest dla niego priorytetem o momentu, kiedy w roku 2010 objął to stanowisko. Opór krajów członkowskich jest także krytykowany w Parlamencie Europejskim. Teraz jednak oczekuje się, że Komisja Europejska wywrze nacisk na kraje członkowskie, wręcz zagrozi sankcjami krajom, które nie wprowadzają zmian zgodnie z kalendarzem.

Europejskie linie lotnicze ze swojej strony naciskają na władze. Teraz jednak jako kolejny termin wprowadzenia pakietu zmian tzw. SES II podaje się 2013 rok. Ale mało kto już dziś wierzy, że tym razem się uda, a w Europie polecimy szybciej i taniej.

Winien jest europejski system zarządzania przestrzenią powietrzną, a poszczególne kraje, poza Skandynawią oraz Irlandią i Wielką Brytanią, nie chcą umożliwić liniom lotniczym, by - w dużym uproszczeniu — latały na skróty.

Największy opór stawiają Francja i Niemcy, kraje położone w środku kontynentu, w których narodowi przewoźnicy prowadzą w tej chwili restrukturyzację i oszczędzają każde euro.

Pozostało 90% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek