Winien jest europejski system zarządzania przestrzenią powietrzną, a poszczególne kraje, poza Skandynawią oraz Irlandią i Wielką Brytanią, nie chcą umożliwić liniom lotniczym, by - w dużym uproszczeniu — latały na skróty.
Największy opór stawiają Francja i Niemcy, kraje położone w środku kontynentu, w których narodowi przewoźnicy prowadzą w tej chwili restrukturyzację i oszczędzają każde euro.
Według Komisji Europejskiej, która wydaje się w tej sprawie wyjątkowo bezradna, dzięki wspólnej przestrzeni lotniczej, czyli Wspólnemu Europejskiemu Niebu koszty kontroli lotów powinny do dzisiaj zmniejszyć się o jedną czwartą, tymczasem nadal wynoszą średnio po 715 euro za każdy odcinek lotu.
W 2010 roku wszystkie kraje UE zobowiązały się, że do 4 grudnia 2012 połączą systemy kontroli ruchu lotniczego i zrobią krok zbliżający je do powstania wspólnego europejskiego nieba (SES). Systemy krajowe miały początkowo połączyć się w 9 bloków (FAB). Do terminu powstania tych bloków pozostało niewiele ponad miesiąc, a na razie powstały tylko dwa - duńsko-szwedzki oraz brytyjsko-irlandzki.
Powstanie SES dla linii lotniczych oznaczałoby znacząco mniejsze koszty operacji,jednocześnie skróciłoby trasy przelotów, ponieważ w tej chwili przewoźnicy cywilni muszą omijać zamknięte dla nich obszary.