Upadłość Sky Clubu przypomniała o systemowej niedoskonałości w przepisach, które mają zabezpieczać interes klientów bankrutujących biur podróży. Efektem mogą być pozwy przeciwko państwu. Dlaczego skarb państwa? Bo nie zadbał o dobre prawo, dzięki któremu gwarancje ubezpieczeniowe zapewniłyby pełny zwrot pieniędzy. Skarb państwa to dobry przeciwnik procesowy, bo nie zbankrutuje ani nie ukryje majątku.
Dyrektywa sobie, praktyka sobie
Art. 7 dyrektywy 90/314 w sprawie zorganizowanych podróży, wakacji i wycieczek stanowi, że organizator powinien zapewnić zabezpieczenie na wypadek niewypłacalności umożliwiające zwrot pieniędzy oraz powrót konsumenta z podróży. Komisja Europejska już w 1999 r. zwracała uwagę, że procedura wypłat powinna być szybka, a gdy przed dwoma laty do ustawy o usługach turystycznych wdrażano zalecenia UE, Ministerstwo Sportu i Turystyki wykluczało, by zabezpieczenia nie pokrywały roszczeń klientów. Ustawa w art. 5 stanowi, że przedsiębiorca turystyczny jest zobowiązany zapewnić klientom, na wypadek niewypłacalności, pokrycie kosztów powrotu z imprezy turystycznej, zwrot zaliczek, wreszcie ceny odpowiadającej części niezrealizowanej imprezy.
Jakie to gwarancje? Bankowa lub ubezpieczenie. Szczegóły reguluje rozporządzenie ministra finansów z 16 grudnia 2010 r. w sprawie minimalnej wysokości sumy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej wymaganej w związku z działalnością wykonywaną przez organizatorów turystyki.
Skąd więc problemy? - Już przed dwoma laty podczas prac parlamentarnych nad implementacją dyrektywy 90/314 zwracaliśmy na ten problem uwagę – mówi „Rz" Leszek Miłosz, radca prawny Polskiej Izby Turystycznej. – Gwarancja bankowa z natury rzeczy zabezpiecza pokrycie szkód do pewnej kwoty. Nawet wysoka może okazać się niewystarczająca.
To może fundusz?
W wypadku Sky Clubu już widać, że pieniędzy dla klientów nie wystarczy. Przewiduje to mazowiecki urząd marszałkowski. – Ze wstępnych szacunków roszczeń klientów Sky Club wynika, że gwarancja ubezpieczeniowa biura może nie wystarczyć na 100-procentowy zwrot – mówi „Rzeczpospolitej" rzeczniczka urzędu Marta Milewska. – Dlatego zapytaliśmy Ministerstwo Sportu i Turystyki, czy wypłacać roszczenia sukcesywnie, wiedząc, że może nie wystarczyć pieniędzy dla wszystkich, czy też w miarę posiadanych środków (jak dotychczas). Otrzymaliśmy opinię, że gdyby miało zabrakło pieniędzy, to sprawiedliwszym sposobem byłaby proporcjonalna obniżka wypłat.