Gwarancja Rainbow uzyskana w TU Europa jeszcze w zeszłym roku i ważna do 16 września tego roku opiewała na 165 milionów złotych. Była wyższa od poprzedniej, określonej na 152,9 miliona złotych o 7,9 procent. Teraz biuro podróży musiało ją jeszcze zwiększyć. Przyczyną są wyższe niż przewidywano przychody ze sprzedaży imprez turystycznych. Według prawa, gwarancja nie może być mniejsza niż 12 procent tych obrotów.
- Trudno planować z ponad rocznym wyprzedzeniem wyniki naszej działalności - wyjaśnia prezes Rainbow Grzegorz Baszczyński. - Ze względu na to, że nadpłaconych składek za wyższą gwarancję ubezpieczyciel nie zwraca, wolimy nawet lekko niedoszacować naszych spodziewanych przychodów, niż je zawyżyć i przepłacić za gwarancję.
Podniesiona gwarancja opiewa na 177,6 miliona złotych, czyli na sumę większą o 7,6 procent od pierwotnej. Jej ważność wygaśnie 16 września, dlatego touroperator już rozpoczął starania o nową gwarancję na kolejny rok. Jak mówi Baszczyński, tym razem chodzić będzie o sumę około 200 milionów złotych.
Gwarancja jest zabezpieczeniem dla klientów biura podróży na wypadek jego niewypłacalności. Pieniędzy powinno wystarczyć na pokrycie ewentualnych kosztów dokończenia wakacji przez turystów, którzy są już za granicą i ich powrót. A także na zwrócenie środków tym, którzy jeszcze nie wyjechali, chociaż za wycieczkę zapłacili (całość lub część ceny). Od listopada 2016 roku bezpieczeństwo pieniędzy klientów jest też gwarantowane przez Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, na który organizator wpłaca składki od każdego turysty, z którym zawarł umowę. Środki z TFG uruchamiane mają być dopiero kiedy zabraknie pieniędzy z gwarancji, która jest podstawowym zabezpieczeniem, ale jeszcze się taka sytuacja nie zdarzyła.