To sukces branży turystycznej, która podczas telekonferencji z wiceministrem rozwoju Andrzejem Gutem-Mostowym wskazywała na problem, jaki stworzył się wraz z ogłoszeniem zagrożenia epidemicznego. Rozporządzenie ministra zdrowia zakazujące handlu w galeriach nie obejmowało usług. A do takich zalicza się sprzedawanie imprez turystycznych. Na tej podstawie wiele galerii handlowych żądało od biur podróży i agentów turystycznych, żeby nadal otwierali swoje salony, mimo że popyt na wyjazdy spadł niemal do zera. Otwieranie sklepów i zlecanie pracownikom, żeby w nich siedzieli, w dodatku narażeni na zarażenie koronawirusem, graniczyło z absurdem.
– Nie godziliśmy się na to, dostawaliśmy więc od niektórych galerii pisma wzywające nas do otwarcia salonu i straszące nas karami finansowymi, jeśli tego nie zrobimy – mówi wiceprezes Itaki Piotr Henicz. Itaka ma salony w około 150 galeriach w całej Polsce.
CZYTAJ TEŻ: Ministerstwo Rozwoju: Trzy pomysły dla turystyki
Branża zgłosiła ten problem w Ministerstwie Rozwoju. Dzisiaj udało się go rozwiązać. W „Dzienniku Urzędowym” ukazała się aktualizacja rozporządzenia „w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii”. W rozdziale 4 pod tytułem „ograniczenia funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy”, dotyczącym między innymi ograniczeń w handlu wymieniono, jakiego rodzaju produkty można sprzedawać w obiektach wielkości powyżej 2000 m kw. Chodzi o artykuły: spożywcze, kosmetyczne (ale nie wolno otwierać drogerii), toaletowe i środki czystości, wyroby medyczne i farmaceutyczne, artykuły remontowo-budowlane, prasę, artykuły dla zwierząt i paliwa. Sklepy z wszystkimi innymi towarami muszą być zamknięte.
W galeriach mogą być świadczone usługi medyczne, bankowe, ubezpieczeniowe, pocztowe, pralnicze lub gastronomiczne, ale te ostatnie tylko w zakresie dowozu, bez usług na wynos w samej galerii.