Eksperci ds. gospodarczych Unii (CDU/CSU) i opozycyjnej Partii Zielonych krytykują udzielenie pomocy Grupie TUI przez rząd Niemiec. Ich zdaniem sposób i wielkość wsparcia pochodzącego z pieniędzy podatników nie są odpowiednie. Carsten Müller z CDU z Dolnej Saksonii, gdzie TUI ma swoją siedzibę, mówi, że udziałowcy koncernu nie mogą zniknąć i czekać na pomoc rządu Niemiec w ratowaniu ich majątku. Jednym z największych akcjonariuszy jest rosyjski oligarcha Aleksiej Mordaszow, do którego należy jedna czwarta firmy. Mordaszow korzysta tym samym na pakiecie pomocowym od niemieckiego rządu, który został tak skonstruowany, że może doprowadzić do tego, że Skarb Państwa zostanie częściowym udziałowcem koncernu.
W ramach dwóch transz TUI dostanie w sumie 3 miliardy euro, przy czym część tych pieniędzy to tak zwana pożyczka konwersyjna, która pod pewnymi warunkami może zostać zamieniona na akcje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejne 1,2 miliarda euro dla TUI
Poseł Müller, odnosząc się do dużych akcjonariuszy TUI, mówi: – Albo nie mogą się zaangażować, bo brakuje im pieniędzy, albo nie chcą tego zrobić. W obu wypadkach nie jest to dobre dla firmy – tłumaczy. Skoro rząd godzi się ponieść ryzyko, żeby zachować miejsca pracy i utrzymać kondycję przedsiębiorstwa, udziałowcy także muszą być na to gotowi. W przeciwnym razie Skarb Państwa powinien otrzymać premię za ryzyko, które na siebie bierze.
Rzeczniczka Partii Zielonych ds. gospodarczych Katharina Dröge mówi, że przy kredytach tej wielkości musi pojawić się warunek utrzymania miejsc pracy i wprowadzania zmian w kierunku bardziej zrównoważonego rozwoju i ochrony klimatu. Inny poseł Zielonych Danyal Bayaz przyznaje, że turystyka została mocno dotknięta przez pandemię, a udzielanie pomocy pod pewnymi warunkami jest słuszne, ale rząd musi uważać, by na wsparciu liczonym w miliardach euro nie ucierpiały inne firmy.