– Nasi klienci czekają zdenerwowani na pieniądze, a ciągle nie ma informacji, kiedy je dostaną – mówi wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Andrzej Kindler, właściciel biura podróży Szarpie z Olsztyna. – Mimo że wielu z nich minęło już 30 dni przewidzianych w ustawie na zweryfikowanie wszystkich danych potrzebnych do wypłacenia pieniędzy, oni ciągle w systemie informatycznym widzą komunikat „przekazane do weryfikacji”. Ta sytuacja psuje wizerunek touroperatorów – dodaje.
180 dni to za mało
Na początku października weszły w życie przepisy ustawy zwanej tarczą dla turystyki, powołujące Turystyczny Fundusz Zwrotów (TFZ). Akcję zwracania pieniędzy ustawodawca powierzył Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu (UFG). To przy nim działa bowiem Turystyczny Fundusz Gwarancyjny (TFG), który zbiera od organizatorów turystyki co miesiąc składki za sprzedane wyjazdy. Uznano więc, że instytucja, która ma doświadczenie zarówno ze współpracy z branżą turystyczną, jak i z ubezpieczeniami i obsługuje rocznie miliony klientów, najlepiej poradzi sobie z wprowadzeniem w życie nowych rozwiązań.
Ustawa zakłada, że to państwo będzie na wniosek klientów biur podróży zweryfikowany poprzez informacje od samego touroperatora, oddawało im pieniądze. Najczęściej chodzi o zaliczki gromadzone jeszcze od jesieni zeszłego roku.
2019 rok był rekordowy w turystyce na całym świecie. Kolejny sezon, 2020, zapowiadał się na co najmniej tak samo obfity. Polacy chętnie rezerwowali wyjazdy. Kiedy nadeszła pandemia i stało się jasne, że wiele imprez zaplanowanych na wiosnę, a może i lato, nie odbędzie się, branża turystyczna zadrżała. Nic dziwnego – pieniądze, które wpływały od klientów, najczęściej od razu lokowała w hotelach i liniach lotniczych, żeby zapewnić wykonanie zamówionych usług.
Szybko okazało się, że partnerzy z zagranicy, i nie tylko, nie kwapią się do oddawania tych środków. Organizatorzy turystyki stanęli więc wobec problemu – z czego oddawać klientom zaliczki. W grę wchodziły setki milionów złotych, Polska Izba Turystyki szacowała, że gdyby policzyć wszystkie zaliczki zebrane przez wszystkich organizatorów, że w grę może wchodzić nawet 1,5 miliarda złotych (później część klientów zgodziła się przenieść wyjazdy na inny termin, a część rozliczyć się w formie voucheru).