Polskę, jak mało który kraj ogarnęła nerwowa atmosfera spowodowana rozprzestrzenianiem się zarażeń koronawirusem, choć nie zanotowano u nas jeszcze żadnego przypadku zarażenia nim. Stało się tak w dużej mierze za sprawą mediów i polityków – ocenia na wstępie cotygodniowego podsumowania badania cen w biurach podróży prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej.
CZYTAJ TEŻ: Betlej: Byle do lata, słońce przegoni wirusa
Za pozytywny przykład stawia Polsce Francję, w której odnotowano 204 zachorowania, w tym cztery zakończone śmiercią pacjentów, a mimo to „panuje [tam] spokojna i rzeczowa atmosfera odpowiadająca powadze problemu”.
Obecne kłopoty biur podróży [wstrzymywanie się turystów przed kupowaniem wyjazdów i próby anulowania już zarezerwowanych imprez] biorą się – zdaniem eksperta – w dużej mierze właśnie z „negatywnego nakręcania emocji związanych z potencjalną epidemią, która z kolei zdecydowanie wzmacnia obawy obywateli”. To zdaniem autora aspekt emocjonalny sytuacji na rynku turystyki wyjazdowej.
Drugi aspekt, racjonalny, odnosi się do przebiegu epidemii w różnych rejonach świata. Jest on „mniej więcej zgodny” z przypuszczeniami opartymi na cyfrowych symulacjach przebiegu zakażeń i przypadków śmiertelnych. Wynika z nich, że w Chinach epidemia weszła już w fazę schyłkową, a liczba dziennych zgonów powinna spaść poniżej dwudziestu do 10-12 marca. „Rozwój sytuacji wskazuje, że jest to scenariusz całkiem prawdopodobny”.