Dyrektor zarządzający ABTA, brytyjskiej organizacji zrzeszającej touroperatorów i agentów turystycznych, Mark Tanzer, pisze w otwartym liście do klientów opublikowanym w ogólnokrajowej prasie, że wstrzymanie ruchu turystycznego zagraża istnieniu tysięcy firm, na szali leży też wiele miejsc pracy. Żadne z normalnie działających przedsiębiorstw nie chce zbankrutować, ale jeśli doszłoby do tego na dużą skalę, system zabezpieczeń finansowych klientów (ATOL) zostałby przeciążony, a turyści musieliby czekać wiele miesięcy na odzyskanie wpłaconych pieniędzy.
CZYTAJ TEŻ: ABTA wspiera agentów przed szczytem rezerwacyjnym
W połowie kwietnia ABTA wyjaśniła na swojej stronie internetowej, z czego wynikają opóźnienia w zwrotach pieniędzy oraz jak działa system zabezpieczeń wpłat. „Wiele osób przesunęło termin wyjazdu, ale całkowicie rozumiem, dlaczego ci, którzy proszą o zwrot, odczuwają frustrację i niepokój. W normalnej sytuacji firmy mają na to 14 dni, teraz zastosowanie tej zasady nie jest możliwe” – tłumaczył dyrektor. Wynika to z tego, że linie lotnicze i hotele, które chwilowo nie pracują, nie zwróciły agentom i touroperatorom wpłaconych pieniędzy.
„Komisja Europejska, która jest odpowiedzialna za wprowadzanie stosownych regulacji, zaleciła krajom członkowskim znalezienie elastycznych rozwiązań w odpowiedzi na żądania klientów zwrotu pieniędzy za wycieczki odwołane z powodu pandemii. Wiele krajów europejskich, które stanęły przed takimi samymi wyzwaniami, przyjęło już programy wspierające przedsiębiorców i chroniące klientów” – czytamy w liście.
Ponieważ rząd Wielkiej Brytanii na razie nie wprowadził żadnych rozwiązań, organizacja przygotowała własny projekt zabezpieczający jej członków i turystów. Opiera się on na podstawowym prawie klienta do otrzymania pieniędzy, co gwarantują mu obowiązujące przepisy, i zakłada, że firmy należące do ABTA wypłacą je tak szybko, jak to będzie możliwe.