Itaka: To był najlepszy rok w historii biur podróży, ale liczymy na jeszcze lepszy

Ten rok biura podróży zaliczą do najlepszych w historii. Od tej pory będzie on dla nas punktem odniesienia, jak wcześniej rok 2019. Itaka obsłuży milion klientów w kraju, a półtora miliona, licząc razem z turystami z krajów ościennych – mówi serwisowi Turystyka.rp.pl wiceprezes Itaki Piotr Henicz.

Publikacja: 27.11.2023 13:30

Piotr Henicz: Nie wykorzystać okazji, jaką są targi turystyczne, to byłby błąd

Piotr Henicz: Nie wykorzystać okazji, jaką są targi turystyczne, to byłby błąd

Foto: Itaka

Filip Frydrykiewicz, Turystyka.rp.pl: Mówi pan na spotkaniach, że mijający rok przyniesie branży najlepsze wyniki w historii. Co się na to złożyło?

Piotr Henicz, wiceprezes biura podróży Itaka: Ostateczny wynik będziemy mogli podsumować pewnie gdzieś na koniec pierwszego kwartału przyszłego roku, ale pewne informacje już mamy dzisiaj. W tym roku Itaka powinna obsłużyć pierwszy raz milion klientów, a jej obroty wyniosą cztery miliardy złotych. Jest już pewne, że również wynik finansowy będzie najlepszy w historii firmy.

Czytaj więcej

Itaka: Milion klientów w Polsce, półtora miliona w Europie. To rekord

Z kolei, jeśli liczyć osiągnięcia z pozostałych rynków, na których działamy, pod różnymi markami - w Czechach i na Słowacji jako Cedok, a pod własnym szyldem na Węgrzech, Litwie, Łotwie i w Estonii - to tych klientów będzie półtora miliona, a obroty sięgną pięciu i pół miliarda złotych.

Złożyło się na to kilka czynników. Najistotniejszym było idealne zgranie się popytu z podażą. Co to znaczy? Podaż to wszystko to, za co odpowiadamy jako touroperator bezpośrednio, czyli nasze przygotowanie do sezonu. Mam tu na myśli zarówno zakontraktowane hotele i wyczarterowane samoloty, jak i profesjonalną kadrę i nowoczesne narzędzia internetowe.

Z drugiej strony – popyt, czyli oczekiwania klientów. Moim zdaniem ciągle odgrywało rolę zmęczenie pandemią i chęć odbicia sobie tamtych ciężkich czasów.

Na to nałożyły się korzystne czynniki zewnętrzne, na które nie mieliśmy jako organizatorzy wpływu – mam na myśli bardzo dobre, stabilne przez większą część roku, ceny ropy naftowej na rynku światowym, co przełożyło się na korzystne ceny paliwa lotniczego, oraz stosunkowo dobrą pozycję złotego wobec dolara i euro. Dzięki temu średnia cena sprzedanej wycieczki wzrosła tylko o osiem procent, chociaż obawialiśmy się, że skoczy dużo więcej. Klienci zaakceptowali nowe ceny i to właśnie dało tę równowagę popytu z podażą.

Każdy z wymienionych czynników jest niezwykle istotny i może zdecydować o powodzeniu całego sezonu. Ich suma złożyła się na to, co nazywam sezonem z najlepszym w historii polskiej turystyki wyjazdowej wynikiem.

Czytaj więcej

Ranking biur podróży 2023: Itaka, TUI, Rainbow, Coral - dynamiczny powrót klientów

Przypomnę, że były lata, podczas których osłabienie złotego powodowało, że nasza marża znikała niemal do zera, albo podaż na rynku przewyższała popyt tak dalece, że mimo wysokiej sprzedaży nie zarabialiśmy na niej. Tym razem suma naszej pracy i zewnętrznych okoliczności zadziałała na naszą korzyść.

Pożary w Grecji i - na szczęście na samym końcu sezonu - wojna w Izraelu nie wpłynęły zbyt silnie na działalność biur.

Rzeczywiście, sytuacja na Rodos, a w mniejszym wymiarze na Wyspach Kanaryjskich, nie pomogła w budowaniu pozytywnego wizerunku biur podróży, ale przecież nigdy nie da się uniknąć sytuacji kryzysowych.

Wydaje mi się, że większość klientów dotkniętych tym problemem czy obserwujących, co się dzieje, pozytywnie oceniła decyzje i działania biura podróży w obliczu trudnej sytuacji. To one wzięły na siebie bardzo dużą odpowiedzialność związaną z opieką nad klientami i wszelkie koszty. Mam tu na myśli umożliwienie klientom zmianę wykupionych wyjazdów na inne kierunki lub nawet rezygnację z wakacji.

Proszę zwrócić uwagę, że mimo że ta sytuacja dotknęła dużą liczbę naszych klientów, to touroperatorzy zadeklarowali, że poniosą koszty zwrotów i zmian.

To świadczy o tym, że rynek operatorów jest stabilny i silny, a my nawzajem sobie pomagamy i dbamy, żebyśmy jako operatorzy na polskim rynku mieli ten pozytywny wizerunek. Nikt się z tego frontu nie wyłamał.

Czytaj więcej

Itaka rozpoczęła sprzedaż lata 2024. Na początek 550 hoteli i pakiet korzyści

Inaczej sytuacja wyglądała w wypadku Izraela, bo tam w grę wchodzi inny segment rynku, turystyki pielgrzymkowej, i mniejszych organizatorów. Dlatego został uruchomiony Turystyczny Fundusz Pomocowy – wielu przedsiębiorcom ta pomoc była niezbędna.

Turcja przed Grecją i Hiszpanią - trzy najważniejsze kierunki

Wróciłbym jeszcze do tego popytu i podaży - milion klientów to jest o 33 procent więcej niż rok wcześniej, a jeśli porównać przychody rok do roku, to wzrost wyniesie nawet 42 procent.

Wiadomo, że ten drugi wskaźnik rósł dynamiczniej, ze względu na wzrost kosztów. Bardziej cieszy nas wzrost liczby klientów.

To już chyba ostatni sezon, kiedy porównujemy się do roku 2019, bo mamy już nową sytuację i nowe rekordy. Rok 2023 stworzył nowy punkt odniesienia, będziemy się od teraz porównywać do niego. Powiem tak - będę bardzo zdziwiony, jeżeli któryś z operatorów nie zrobi w tym roku rekordowego wyniku.

Dostosowywaliśmy się do popytu - więcej klientów chciało latać do Turcji, to zwiększyliśmy Turcję. Grecja - myślę, że głównie przez politykę hotelarzy, którzy ponieśli ceny, wyraźnie chcieli jak najszybciej zarobić - straciła nieco rynku w Polsce.

Jakie kierunki były najpopularniejsze w Itace?

Pierwsza była Turcja, a za nią Grecja, Hiszpania, Albania i Egipt.

Wszystkie kierunki rosły w miarę równomiernie, chociaż były takie, które nadrabiały stracony czas, jak Tunezja.

To, co było charakterystyczne dla tego sezonu to wyjątkowy wzrost ruchu na kierunkach dalekich, egzotycznych. Oman, Madagaskar, Sri Lanka, Wyspy Zielonego Przylądka, Zanzibar – tam dokładaliśmy po 100 procent miejsc w samolotach, a nawet więcej, jak w wypadku Zanzibaru, dokąd w pewnym momencie leciało pięć samolotów tygodniowo.

To też przełożyło się na zwiększenie obrotów, bo jak wiadomo dalekie kierunki są droższe niż te nad Morzem Śródziemnym.

Czy byliście gotowi na wzrost ponad 30 procent?

Spodziewaliśmy się wzrostu 25-30 procent, ale i wzrost ponad 30 procent nie zaskoczył nas na tyle, żebyśmy nie dali rady zapewnić miejsc w hotelach i samolotach. Potwierdzą to agenci, którym teraz będziemy wypłacać rekordowe bonusy za dobrze wykonaną pracę. Obyśmy zawsze mieli takie problemy.

Itaka planuje kolejnych 30 procent wzrostu

Jak trwałe są pańskim zdaniem podstawy tego wzrostu, czy w 2024 roku utrzyma się tak duże zainteresowanie wakacjami zagranicznymi?

Jest bardzo dobra koniunktura na wyjazdy zagraniczne. Polacy ciągle gonią, to co „stracili” w poprzednich latach. Mam na myśli stosunkowo mały udział korzystających z podróży, jak na wielkość populacji naszego kraju.

Wakacje przestały być czymś ekskluzywnym, nieosiągalnym. Budżety rodzinne pozwalają Polakom zaoszczędzić na ten wydatek i nie jest to wydatek spychany na koniec kolejki, ale wręcz od niego się zaczyna planowanie. To oczywiście wynik sytuacji ekonomicznej, ludzie mają już mieszkania, samochody, nawet jeśli na kredyt, i mają stałą pracę. Mogą myśleć o wypoczynku. A nawet się do tego na tyle przyzwyczaili, że nie chcą z niego rezygnować. To napawa nas optymizmem. Jesteśmy przygotowani, żeby obsługiwać znacznie większą liczbę klientów, rozszerzać program. Zakładamy, że w przyszłym roku wzrost może być podobny jak tegoroczny. Mam na myśli liczbę klientów, bo wzrost obrotów będzie dodatkowo podbity wzrostem cen o kilka procent.

Czytaj więcej

Itaka: Ruszyła sprzedaż zimy 2023/24. Nowość - brazylijskie Wybrzeże Kokosowe

Od razu zastrzegę, że o ile w bieżącym roku spodziewamy się bardzo dobrego zysku, o tyle już roku 2024 nie wiążemy z szansą na tak pozytywny wynik – ten wzrost będzie okupiony wyższym kosztem z naszej strony. Tę ostrożność wywodzę z doświadczeń historycznych – tak po prostu bywało, że jak był jeden bardzo dobry rok, następny już taki nie był, choćby dlatego, że zmieniały się ceny ropy, relacje złotego do innych walut, lub konkurencja na rynku.

Na czym chcecie ugrać te kolejne 30 procent wzrostu?

To nie będzie jedna destynacja. Będzie to wypadkowa popytu i możliwości. Są bowiem kraje, jak Albania, które chcielibyśmy rozwijać, moglibyśmy nawet podwoić liczbę wysyłanych klientów, ale nie ma tam aż takiej liczby hoteli i łóżek. Jednym słowem podaż nie pozwala zaspokoić popytu.

W wypadku Turcji chcemy akcent przesunąć nieco z Riwiery Tureckiej w stronę wybrzeża Morza Egejskiego.

Będziemy też rozwijać ofertę dającą nowe możliwości – pakietowania dynamicznego, czyli to, co w Itace nazywamy produktem Itaka Smart.

Na pewno też kierunki egzotyczne dają nadzieję na duże zwiększenie zainteresowania. W tym roku dalekie kierunki były tak obłożone, że żadnego nie anulowaliśmy, co się nie zdarzało od lat. A już w rozpoczynającym się sezonie zimowym 2023/2024 uruchomiliśmy z dużym powodzeniem nowy kierunek – Brazylię, konkretnie region zwany Wybrzeżem Kokosowym z miastem Salvador.

Coraz trudniej o samoloty

Coraz więcej linii lotniczych zwraca uwagę, że na rynku brakuje samolotów. Czy to nie stwarza zagrożenia dla planów dużych touroperatorów? Na razie chętnie korzystacie z dreamlinerów LOT-u, ale ten przewoźnik ma inne plany dla tych maszyn, woli nimi latać do Stanów Zjednoczonych i Azji, na czym lepiej zarabia.

Niewątpliwie ten problem nas ogranicza, chociaż LOT przestał traktować współpracę z biurami podróży i usługi czarterowe jak zło konieczne, przekonał się, że na tym może zarabiać. Ale rzeczywiście, chce się rozwijać na rynkach azjatyckich i amerykańskich.

Ujawnił pan w czasie spotkania z agentami turystycznymi, że Itaka myśli o czymś na kształt własnej linii lotniczej.

Szukamy uzupełnienia dla współpracy z przewoźnikami czarterowymi, jak Enter Air, Ryanair, Smartwings i LOT.

Chcielibyśmy choćby w części mieć swobodę ruchu i poczucie niezależności. Wydawałoby się, że najprościej byłoby założyć własną linię lotniczą. Próbowaliśmy już to kiedyś zrobić, ale z różnych powodów, niezależnych od nas, to się nie udało. Teraz mamy pomysł na rozwiązanie hybrydowe – chcielibyśmy wziąć w leasing samoloty i powierzyć je już istniejącej, doświadczonej linii lotniczej, która ma wszelkie pozwolenia i certyfikaty na prowadzenie operacji i ma do tego przygotowane załogi i całe zaplecze. Prowadzimy takie rozmowy.

Czytaj więcej

Itaka ma rekordową gwarancję - 342 miliony złotych

Takie rozwiązanie ograniczałoby nasze ryzyko, bo jednak na prowadzeniu linii lotniczej się nie znamy.

W grę wchodzi też kupienie linii lotniczej lub znacznych w niej udziałów. To nie będzie jednak szybka decyzja, chociaż może się uda zakomunikować coś przed nowym sezonem letnim.

Czy od zorganizowania tych dodatkowych przewozów zależy powodzenie sezonu 2024?

Mamy zabezpieczoną zdecydowaną większość naszych potrzeb, jeśli chodzi o samoloty, dzięki umowom z naszymi tradycyjnymi partnerami, których wymieniłem. Zawsze jednak musimy planować z marginesem elastyczności, żeby móc reagować na potrzeby rynku. W tym bardzo pomogłaby nam własna linia lotnicza.

Własne hotele na Wyspach Kanaryjskich

Mówimy tu o dużej inwestycji, idącej zapewne w setki milionów złotych. Ale jest jeszcze jeden obszar, w który Itaka inwestuje – własne hotele. Pamiętam, że prezes Mariusz Jańczuk pytany kilka lat temu, czy się na to zdecyduje, wskazał, że żeby wejść w ten segment rynku turystycznego, trzeba to zrobić na dużą skalę, żeby to się opłacało. Tymczasem kupiliście dwa budynki apartamentowe na Fuerteventurze z zaledwie 82 pokojami.

O własnych hotelach myśleliśmy od dawna, ale odsuwaliśmy inwestowanie w nie, bo skupialiśmy się na pilniejszych potrzebach i pomysłach, jak choćby rozwijanie działalności touroperatorskiej na nowych rynkach – zaczynając od Czech, przez kraje nadbałtyckie, po Węgry.

Te dwa budynki hotelowe w jednym kompleksie udało nam się kupić w czasie covidu – wykorzystaliśmy okazję. Początkowo myśleliśmy, żeby urządzić w nich hotel wysokiej klasy, potem te plany zmieniliśmy, co przedłużyło przygotowania do otwarcia po gruntownej modernizacji.

Teraz są to dobrze urządzone, świetnie położone apartamenty trzygwiazdkowe z aneksami kuchennymi, z bliskim zapleczem gastronomicznym. Od razu powiem, że to produkt, który chcemy sprzedawać głównie na rynkach zagranicznych – brytyjskim, skandynawskim, holenderskim.

Czy ten kierunek inwestowania będzie miał ciąg dalszy?

Prowadzimy zaawansowane rozmowy na temat zainwestowania w kolejne dwa duże, dobrze nam znane i dobrze prosperujące, hotele na Wyspach Kanaryjskich. W grę wchodziłoby objęcie połowy udziałów.

Dobrze czujemy się na Wyspach Kanaryjskich, ale nie ukrywam, że prowadzimy też rozmowy z hotelarzami greckimi na temat zainwestowania w ich obiekty. Tam też chcemy się rozwijać w biznesie hotelowym.

Lotnisko w Radomiu się sprawdza

Jakie wrażenia macie po kilku miesiącach obecności na lotnisku w Radomiu?

Bardzo dobre – lotnisko jest estetyczne i funkcjonalne. Klienci się nie skarżą, wyloty i przyloty odbywają się zgodnie z planem. Z Radomia poleci z nami w tym roku około 11 tysięcy klientów, z naszego punktu widzenia to sukces.

Radom jest potrzebny, szczególnie w sytuacji zapychania się Okęcia i odległej perspektywy CPK. Dlatego chcemy od nowego roku korzystać z tego lotniska w większym, nawet dwa razy większym, wymiarze. Tym bardziej, że wiemy teraz więcej o oczekiwaniach naszych klientów, korzystających z tego portu.

Wspomniał pan o obecności Itaki w krajach ościennych. W Czechach jesteście obecni najdłużej, bo od 2016 roku, a najkrócej, od tego roku, na Węgrzech. Jak pan ocenia tamtejsze rynki.

W tym roku zabierzemy stamtąd na wakacje pół miliona klientów. W tym z Czech i Słowacji 380-400 tysięcy, a z Węgier 45-50 tysięcy. Trochę trudniej jest nam w krajach nadbałtyckich, ale te liczby mówią same za siebie.

Wzrost sprzedaży wymaga większego wysiłku sieci sprzedaży. Czy przyłączacie do niej kolejne biura agencyjne, otwieracie własne salony, czy może ten wzrost przechodzi po prostu przez internet?

Nie mamy problemu z obsłużeniem większej liczby klientów, nawet gdyby ich było milion dwieście tysięcy dalibyśmy radę.

Wszystkie kanały sprzedaży rozwijają się równomiernie, jedyna tendencja jaką zauważamy, to przesunięcie w ramach on line - klienci mniej korzystają z komputerów stacjonarnych, a więcej z urządzeń mobilnych.

Unowocześniamy narzędzia internetowe – nasz system rezerwacyjny i stronę internetową, żeby ułatwić proces zakupu, jesteśmy więc przygotowani. Technologia bardzo nam pomaga, we wszystkich kanałach.

Itaka ma teraz 184 własnych punktów sprzedaży stacjonarnej, w przyszłym roku planujemy otworzyć jeszcze kilka. Szacujemy, że optymalna w naszej sytuacji sieć powinna liczyć 200 salonów. Dla porównania – sieć agencyjna liczy około tysiąc punktów.

Do pracy w turystyce trzeba pasji

Czasem słychać narzekania touroperatorów i agentów turystycznych na brak dobrych sprzedawców. W pandemii wielu odeszło z tego zawodu i już nie chcą do niego wracać, a dla młodych zawód sprzedawcy wycieczek nie jest atrakcyjny.

Trochę osób wróciło do nas po pandemii, ale rzeczywiście, o dobrych pracowników jest trudniej niż kiedykolwiek. To dotyczy zresztą większości stanowisk w naszej branży. Itaka ma otwarte rekrutacje niemal do każdego działu firmy.

To o tyle dziwne, że turystyka jest jako dziedzina gospodarki bardzo rozwojowa i bardzo przyszłościowa, szczególnie na tle innych branż.

Myślę, że to nie tylko kwestia wynagrodzeń, ale predyspozycji - w turystyce trzeba ludzi z pasją, otwartych, lubiących kontakty z innymi. Nie wszyscy to mają i nie wszystkim się chce żyć w ciągłym ruchu.

Przypominam sobie rozmowy z touroperatorami i ich obawy z wiosny tego roku w kontekście pojawienia się na polskim rynku dwóch dynamicznych, dużych firm zagranicznych – tureckiego Anexu Tour i ukraińskiego Join UP! Obawy dotyczyły głównie zaniżania cen i zdestabilizowania rynku. Jeśli mówi pan o rekordowym roku w całej branży, trzeba uznać, że te obawy się nie sprawdziły.

Na pewno wejście nowych graczy spowodowało poruszenie na rynku, ale nie dotyczyło to bezpośrednio Itaki. Bardzo się bowiem różnimy z tymi firmami, jeśli chodzi o grupy klientów, do jakich trafiamy z naszymi produktami.

Nadal pozostaje obawa o stabilność rynku, na którą pracowały latami największe i najbardziej doświadczone firmy. Mam na myśli stosowanie cen poniżej kosztów i odwoływanie lotów.

Nowe firmy musiały dużo zainwestować, żeby zaistnieć na polskim rynku. Pytanie, jak długo będą mogły funkcjonować zasilane pieniędzmi z centrali.

Filip Frydrykiewicz, Turystyka.rp.pl: Mówi pan na spotkaniach, że mijający rok przyniesie branży najlepsze wyniki w historii. Co się na to złożyło?

Piotr Henicz, wiceprezes biura podróży Itaka: Ostateczny wynik będziemy mogli podsumować pewnie gdzieś na koniec pierwszego kwartału przyszłego roku, ale pewne informacje już mamy dzisiaj. W tym roku Itaka powinna obsłużyć pierwszy raz milion klientów, a jej obroty wyniosą cztery miliardy złotych. Jest już pewne, że również wynik finansowy będzie najlepszy w historii firmy.

Pozostało 97% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Biura Podróży
Grecos: To był udany sezon. Urośliśmy o jedną piątą
Biura Podróży
Polska spółka TUI rozwija biznes turystyczny w Czechach. „Podwoimy liczbę klientów”
Biura Podróży
W polskiej turystyce startuje nowa marka. "Prosta, krótka, dobrze się kojarząca”
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biura Podróży
Seria wakacyjnych obniżek przerwana. Pierwszy raz od 11 tygodni jest drożej