Już niedługo rok 2020 odejdzie do historii. W turystyce miał być kolejnym rokiem wzrostu, sukcesu, zysku. Tymczasem nazwanie go okropnym lub strasznym będzie eufemizmem. Branża zapamięta go jako rok zapaści. Firmy i pojedynczy przedsiębiorcy jeszcze długo będą leczyć rany, jakie zadał im kryzys wywołany koronawirusem.
Ale jak to zwykle bywa, trudności są też często szansą na zmiany, na zdobywanie nowych umiejętności, na spojrzenie z boku na biznes i własne życie. Pytamy menedżerów branży turystycznej, jaki to był rok* dla nich zawodowo i prywatnie. Co uznają za sukces, a co za porażkę?
Dzisiaj rok 2020 podsumowuje Marta Chełkowska, prezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej (PROT), dyrektor Departamentu Turystyki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.
– Kiedy wybuchła pandemia, nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie przyniesie to konsekwencje. Chociaż publikowane już w marcu prognozy Światowej Organizacji Turystyki i polskich ekonomistów przewidywania, że turystyka wróci do 80 procent poziomu z 2019 roku dopiero w połowie 2022 roku, dawały do myślenia.
ZOBACZ TEŻ: Zawir(us)owanaTurystyka. Promocja Kopalni Srebra musi poczekać