Coraz więcej Amerykanów kupuje na ten sam termin więcej niż jedną wycieczkę. W ten sposób zabezpieczają się na wypadek, gdyby z powodu koronawirusa nagle zaczęły obowiązywać nowe ograniczenia - pisze telewizja CNBC w elektronicznym wydaniu.
Zazwyczaj pierwsze zamówienie dotyczy najbardziej pożądanego wyjazdu, np. za granicę albo rejsu wycieczkowego, drugi pobytu we własnym kraju. Planując podróże do różnych części świata, turyści mogą też wybrać ostatecznie to miejsce, które bliżej terminu bardziej im będzie odpowiadać.
Czytaj więcej
Od 2 do 12 procent spadły w ciągu ostatnich dwóch lat udziały zagranicznych touroperatorów w rynku turystyki przyjazdowej do Hiszpanii. Najbardziej na Teneryfie, najmniej na Gran Canarii.
Nowy trend pojawił się w maju i czerwcu, kiedy w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się program szczepień, a Europa zaczynała się otwierać na turystykę. Tak przynajmniej szacuje dyrektor sieci luksusowych biur agencyjnych Virtuoso Misty Belles.
Prezes sieci biur Avenue Two Travel Joshua Bush zauważył z kolei, że większe zainteresowanie pojawiło się latem, kiedy nowe mutacje koronawirusa zaczęły psuć plany wyjazdowe Amerykanów. Jak tłumaczy, czasem klienci czekali po kilka miesięcy na upragniony wyjazd, po czym tuż przed wylotem okazywało się, że został on anulowany.