Będzie strategia, będzie koncept
Co do zaproponowanego przez MSiT stworzenia Domu Polskich Turystycznych Marek Terytorialnych, ta koncepcja jest częścią projektu „Strategii odpowiedzialnego rozwoju”. Zapisano tam na jej realizację 200 milionów złotych do 2020 roku. Polskie marki turystyczne mają się przysłużyć ekspansji zagranicznej polskiej gospodarki, podnieść poziom obsługi turystów zagranicznych, a co za tym idzie także polskich – wyjaśniał wiceminister.
Dom marek to „koncept społeczno-gospodarczy”. Dzięki interwencji ministerstwa, na poziomie lokalnym (niższym niż wojewódzki) mają powstawać produkty turystyczne, z konkretnymi markami. Ciągle takich brakuje w kraju, bo nawet tam gdzie z pomocą środków unijnych coś stworzono, często zaprzestawano działalności, kiedy kończyły się zewnętrzne pieniądze. – Chęć zarabiania pieniędzy powinna być motorem takich działań – wskazywał Lasek. – Za dziesięć lat będziemy mogli pochwalić się wzrostem wskaźników w postaci liczby turystów i udziału turystyki w PKB.
Marka turystyczna – jak to działa?
– W minionych latach wiele się u nas mówiło o produktach, o ich sieciach, o szlakach, o markach, ale ich nie skomercjalizowano. Nie mogę więc iść dzisiaj do sklepu i kupić ich jak zeszytu. Nie ma tego na rynku – dodał. – To tak jak w jednym ze ślicznych miast gotyckich na Podkarpaciu wszyscy się chwalili, jakie mają wspaniałe rzeczy – a to pierniki, a to drewniane szachy. Tylko jako produktu pod jedną marką nie można było tego nigdzie kupić. To wszystko żyło tylko w wyobraźni tych ludzi.
Dawid Lasek na przykładach Szkocji i Francji wyjaśnił posłom, o co chodzi z markami. Pierwszy kraj reklamuje się konkretnymi produktami dla turystów, żeby trafić w konkretne gusta i potrzeby. Są tam więc na przykład: „dzika natura”, „zamki”, „golf”, czy „whisky”. Francuzi z kolei kuszą turystów ze Stanów Zjednoczonych takimi hasłami jak „moda”, „uroda”, gastronomia” czy „francuskie targi”. – Tak samo chcemy opisać Polskę – przez pewne punkty, okna wejścia. Ale to tylko wtedy będzie miało sens, jeżeli pod nimi będą się kryły konkretne produkty i będzie można kupić pakiet usług. Turysta będzie się decydował na odwiedzenie Polski, kierując się motywami, które mu odpowiadają. Co roku 800 tysięcy Norwegów wyjeżdża z kraju, żeby spędzić urlop na rowerze, ale tylko nikły procent z nich trafia do Polski. Po prostu nie mamy dla nich pakietów usług na odpowiednim poziomie – opowiadał.
Godzina zero wybije, kiedy zostanie przyjęta „Strategia odpowiedzialnego rozwoju”. Jesteśmy gotowi. Mamy ułożony sposób operacyjny, jak rozpocząć pracę z tak zwanym terenem. Mamy nawet wstępnie zidentyfikowanych prawie 200 marek, nad którymi warto pracować – wyjaśniał wiceminister. Podał też przykłady potencjalnych marek: Karpaty, Wisła, Kaszuby, Kanał Augustowski czy Puszcza Białowieska. Jak opowiadał, są to też przykłady na łamanie podziałów administracyjnych na rzecz podziałów funkcjonalnych, geograficznych czy kulturowych, o czym wspominał wcześniej. – Turysty, szczególnie zagranicznego, który jedzie zwiedzić zamki na Dolnym Śląsku nie interesuje, gdzie się zaczyna województwo Dolnośląskie.
– Zintegrowanie działań na poziomie lokalnym, zachęcenie ludzi do współpracy, bo z tym jest teraz problem – to jest naszym zamiarem – deklarował Lasek. – Tradycyjne produkty, ginące zawody – to jest nasz potencjał. Jeśli to zginie, to mimo że wydaje nam się, że jesteśmy tacy wspaniali, nie będziemy mogli tego udowodnić. Zostaniemy zhomogenizowani – konstatował.