Zdaniem Supawan Tanomkieatipume, prezes Tajlandzkiego Stowarzyszenia Hotelarskiego, kraj ten pozyska większą liczbę bogatych turystów tylko wówczas, gdy zapewni im całkowite bezpieczeństwo – informuje dziennik „The Bangkok Post” w elektronicznym wydaniu. Wzorem do naśladowania mogłaby być według niej Japonia, znana z wyśrubowanych standardów bezpieczeństwa.
Tanomkieatipume uważa, że władze Tajlandii nie mogą dłużej tolerować garnących się do zagranicznych gości kryminalistów. Wśród nich są zarówno nielegalni touroperatorzy i przewodnicy, jak również właściciele niezarejestrowanych hoteli i taksówek. Oddzielnym problemem są tak zwane „podróże za zero dolarów”, czyli wycieczki organizowane przez lokalne biura, głównie dla chińskich turystów. Płacą oni za przyjazd bardzo niewielkie kwoty, ale na miejscu zmuszani są do przepłacania za jedzenie, zakwaterowanie czy pamiątki.
Według informacji przekazanych przez departament turystyki, w zeszłym roku w Tajlandii zmarło 228 gości z zagranicy, kolejnych 540 zostało rannych. Większość (41 procent) poszkodowanych utonęło, 22 procent zginęło w wypadkach drogowych, 16 procent już wcześniej miało problemy ze zdrowiem, a 7 procent popełniło samobójstwo. 14 procent zgonów nastąpiło z innych, niewymienionych na ministerialnej liście przyczyn.