Betlej: Wariant chiński z europejskim przesunięciem

Pandemia w Europie postępuje w sposób przewidywalny. Na razie sprawdza się wariant chiński z korektą kilku lub kilkunastodniową – wskazuje ekspert.

Publikacja: 06.04.2020 09:46

Betlej: Wariant chiński z europejskim przesunięciem

Foto: Fot. AFP

Sprawdzają się uproszczone projekcje przebiegu rozwoju epidemii koronawirusa z liczbą dziennych zachorowań i zgonów, tworzone dla poszczególnych krajów europejskich na podstawie chińskich doświadczeń, ale z uwzględnieniem europejskiej specyfiki zachowań rządów i społeczeństw – ocenia prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Swój cotygodniowy komentarz do wydarzeń ważnych dla turystyki wyjazdowej poświęca on kolejny raz opisowi rozwoju epidemii.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Sezon letni z poślizgiem lub wcale

Jak pisze, w zależności od tego, o ile dni jest w nich przesunięty względem wzoru chińskiego, szczyt zachorowalności, można wśród państw zachodnioeuropejskich wyróżnić dwie grupy. „W jednej przesunięcia są niewielkie, należą do niej (z tych gdzie apogea już przeminęły) Włochy i Hiszpania (po 5 dni), Holandia i Portugalia (po 4 dni), Belgia (2 dni). Druga grupa to kraje, w których te przesunięcia wynoszą średnio o tydzień dłużej, czyli Szwecja, Dania i Wielka Brytania. We wszystkich dość przypadkowo były one takie same i wyniosły one po 11 dni.

Kraje te mają jedną cechę wspólną, a mianowicie liberalne podejście do kwestii izolacji w kontaktowaniu się obywateli, bazujące na teorii wytwarzania tzw. odporności stadnej. Wielka Brytania wycofała się po pewnym czasie z tej koncepcji, pozostawiając jednak otwarte granice i ograniczając ruch lotniczy jedynie częściowo. Dania wprowadziła regulacje izolacyjne w umiarkowanej wersji, a Szwecja preferuje model najbardziej liberalny jedynie z niewielkimi ograniczeniami”.

Polska między wariantami „chińskim” i „szwedzkim”

Niejasne jest jednak, kiedy apogeum wirusa nastąpi w Polsce – pisze Betlej. Mimo że ograniczenia są tu dość restrykcyjne, a znaczna ich część została wprowadzona stosunkowo wcześnie, 5 kwietnia liczba zachorowań wyznaczyła nowe maksimum, a zatem stało się to już 7 dni po terminie wynikającym ze schematu chińskiego.

Zdaniem autora przyczyną wydłużenia oczekiwania na apogeum mógł być „dość swobodnie przeprowadzony program Lot Do Domu. Sprowadzano obywateli (program wczoraj się zakończył, przywieziono 55 tysięcy ludzi) z państw często o wskaźnikach zachorowań kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy wyższych niż miała sama Polska, w tym z Wielkiej Brytanii, skąd wracały osoby często pracujące dotychczas na budowach i w gastronomii, a więc stopień zakażeń wśród nich mógł być relatywnie większy. „Można też przyjąć założenie, że po powrocie proces dostosowywania się do istniejących ograniczeń i nakazów był u nich mniej efektywny niż u przeciętnych obywateli”.

Betlej prezentuje kolejny raz mapy i tabelę, obrazujące rozwój koronawirusa w poszczególnych krajach – zarówno tych z których zwykle najwięcej turystów podróżuje za granicę i tych do których najczęściej Europejczycy wyjeżdżają na wakacje. Pokazują nie liczby bezwzględne, jak jest to powszechnie podawane w mediach, ale liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, a także nie obejmują liczb narastająco od początku epidemii, lecz ilustrują sytuację rozwoju choroby w ostatnim tygodniu, między godzinami 22 w kolejne niedziele.

""

turystyka.rp.pl

Zaburzone statystyki, Unia nie reaguje

W ostatnim tygodniu duże zmiany w raportowaniu liczby zachorowań i zgonów nastąpiły we Francji – wyjaśnia autor. Zaczęto tam, zgodnie ze standardami międzynarodowymi uwzględniać chorych w domach opieki i lecznicach, nie będących szpitalami. Dlatego tylko w czwartek i w piątek spowodowało to wzrost liczby zachorowań o 17827, a liczby przypadków śmiertelnych o 1416.

Od dawna zwraca też uwagę swoisty fenomen o wiele niższego niż w otaczających je krajach wskaźnika liczby zgonów w Niemczech (13). Do tych z najwyższym wskaźnikiem należą Szwajcaria (45,3), Francja (81,7), Belgia (88,3) i Holandia (57,5).

Może to wynikać również – przypuszcza prezes Traveldaty – z tych samych przyczyn co zaniżone dotychczas statystyki we Francji, ale „zasadniczą przyczyną są raczej dość specyficzne kryteria uznawania koronawirusa za przyczynę zgonu”. Dlatego Unia Europejska powinna ujednolicić zasady kwalifikacji, gdyż inaczej wyciąganie wniosków odnośnie przebiegu i statystycznych prognoz rozwoju choroby jest utrudnione.

Pozycja Polski bardzo korzystna

Polska w ostatnim tygodniu utrzymała dobrą pozycję pod względem wskaźnika liczby zgonów. Niższy miały jedynie Słowacja, Malta i Bułgaria, która nieznacznie wysunęła się przed Polskę dopiero w tym zestawieniu. Pod względem liczby zachorowań korzystniej prezentowały się jednak Słowacja, Węgry i Bułgaria, do których w minionym tygodniu dołączyła Grecja – opisuje sytuację Betlej.

""

turystyka.rp.pl

Mapa rynków docelowych pokazuje, to o czym była już mowa wcześniej, a więc że w minionym tygodniu Hiszpania jeszcze wyraźniej wyprzedziła Włochy pod względem zachorowań i zgonów. Jak można było przewidzieć, w ostatnim tygodniu Turcja wyraźnie wyprzedziła Grecję, również pod względem liczby zgonów. Przyrost obu wskaźników jest w tym kraju stosunkowo szybki, co stawia kolejne znaki zapytania odnośnie tegorocznego sezonu letniego – komentuje autor.

""

turystyka.rp.pl

Największa zmiana zaszła w sytuacji Stanów Zjednoczonych, gdzie wzrost zachorowań i zgonów stał się generalnie podobny do tego w Europie Zachodniej. „Trzeba jednak pamiętać, że z tej ostatniej do oddzielnego wiersza wyłączone są Włochy, zaś Hiszpania pozostaje w grupie krajów docelowych. Pomimo wymienionych wyżej wyłączeń nadal widoczna jest bardzo duża różnica pomiędzy naszym regionem, a zachodnią częścią kontynentu”.

Warto też zwrócić uwagę na dość wyraźne pogarszanie się wskaźników w Japonii, które trwa już drugi tydzień z rzędu. Potwierdza to pogląd niektórych specjalistów, że rozprzestrzenianie się wirusa jest powstrzymywane jedynie dzięki dużej dyscyplinie tamtejszego społeczeństwa w ograniczaniu kontaktów międzyludzkich. Kiedy dyscyplina jest rozluźniana, wirus ponownie daje znać o sobie.

Taka jego natura nie jest dobrym prognostykiem dla szybkiego zniesienia ograniczeń w podróżach, a zatem i dla sezonu turystycznego – podsumowuje Betlej.

Sprawdzają się uproszczone projekcje przebiegu rozwoju epidemii koronawirusa z liczbą dziennych zachorowań i zgonów, tworzone dla poszczególnych krajów europejskich na podstawie chińskich doświadczeń, ale z uwzględnieniem europejskiej specyfiki zachowań rządów i społeczeństw – ocenia prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Swój cotygodniowy komentarz do wydarzeń ważnych dla turystyki wyjazdowej poświęca on kolejny raz opisowi rozwoju epidemii.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Sezon letni z poślizgiem lub wcale

Pozostało 92% artykułu
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty