Deutscher ReiseVerband (DRV, odpowiednik Polskiej Izby Turystyki) pisze w informacji prasowej, że choć ostrzeżenia przed podróżami do krajów europejskich nie obowiązują od mniej więcej miesiąca, to nadal utrzymane są dla 160 państw.
– Nawet jeśli ruch turystycznych w Europie powoli się odradza, nadal nie ma widoków na poprawę sytuacji ekonomicznej – mówi wiceprezes w DRV Susanne Schick, która kieruje grupą członków stowarzyszonych (Grupa E). Schick odnosi się do sytuacji tych przedsiębiorców, którzy działają w branży, ale nie są ani touroperatorami, ani pośrednikami. Jak podkreśla, większość z nich nadal notuje spadki obrotów o ponad 70 procent, niemało spośród nich mówi nawet o obrotach mniejszych o 95 procent, licząc rok do roku. Chodzi między innymi o wypożyczalnie samochodów, dostawców systemów rezerwacyjnych, ubezpieczycieli turystycznych, lotniska, usługodawców informatycznych, organizacje turystyczne, hotele i zagraniczne przedstawicielstwa narodowych organizacji turystycznych.
CZYTAJ TEŻ: Niemcy jadą za granicę
Z oferty krajowej skorzysta niewielu, ponieważ 70 procent z 71 milionów podróży, jakie każdego roku realizują Niemcy, to wyjazdy zagraniczne. – Nie ma ciągle na przykład możliwości planowania wyjazdów do dalekich krajów perspektyw na to – dodaje wiceprezes. Członkowie Grupy E DRV nie spodziewają się, by sytuacja miała się poprawić, co więcej, obawiają się dalszych negatywnych konsekwencji, jakie mogą pojawić się w wypadku upadłości ich klientów.
– Także wsparcie rządu dla większości z nich jest niewystarczające – podkreśla Schick. Zastosowane w nim mechanizmy obowiązują tylko do sierpnia, a to zbyt krótko, by rozpędzić biznes, szczególnie, że to bardzo wątpliwe, by podróże do wszystkich krajów świata były możliwe już od tego miesiąca.