Betlej: Giełdy przewidują fale pandemii lepiej niż epidemiolodzy

Przebieg notowań akcji na giełdach, w tym w Polsce, jest lepszy w prognozowaniu przebiegu pandemii od epidemiologów. Są sygnały, że inwestorzy spodziewają się czwartej fali jesienią – pisze ekspert.

Publikacja: 24.07.2021 20:08

Betlej: Giełdy przewidują fale pandemii lepiej niż epidemiolodzy

Foto: Fot. Bloomberg

Rośnie liczba zakażeń koronawirusem, w Europie i w Polsce. Jest więc wysoce prawdopodobne, że czeka nas czwarta fala pandemii – pisze prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej w najnowszym, cotygodniowym materiale poświęconym zagrożeniom dla turystyki wyjazdowej, w tym wypadku pandemii.

Dotychczasowe doświadczenia z pandemii wskazują, że są dwa główne czynniki sprzyjające rozprzestrzenianiu się koronawirusa – okres jesienno-zimowy i pojawianie się nowych, coraz bardziej zaraźliwych mutacji – wyjaśnia ekspert.

Jesień plus delta równa się nieszczęście

O ile druga fala epidemii powstała pod wpływem czynnika pierwszego, a trzecia była skutkiem czynnika drugiego bez zmiany czynnika pierwszego, o tyle „czwarta fala będzie złożeniem dwóch wymienionych czynników w tym samym czasie”. To połączenie będzie jednak osłabiane rosnącym stopniem zaszczepienia społeczeństwa.

„Wyraźnie wskazują na to dane z Wielkiej Brytanii, w której w ostatnim tygodniu (12-18 lipca) wskaźnik nowych zakażeń w grupie wiekowej [mieszkańców] 20-29 lat wyniósł aż 11547 przypadków na milion zakażeń, a w grupie 80+ zaledwie 606, czyli ponad 19-krotnie mniej”.

Odpowiedź na pytanie, skąd tak rozbieżne sytuacje, daje informacja o zaszczepieniu pełną dawką obu wymienionych grup. „Otóż w grupie wiekowej był on na poziomie zaledwie 19,5 procent, a w grupie 80+ wyniósł 93,3 procent”.

To pokazuje, że warto zrobić wszystko, żeby przekonać ludzi do szczepienia się, bo inaczej władze będą musiały wprowadzić kolejny lockdown, a to oznaczałoby straty w gospodarce liczone w dziesiątkach miliardów złotych (poprzednie kosztowały łącznie około 230 miliardów złotych) i kolejną frustrację społeczeństwa.

Na razie jednak – pisze Betlej – siły i środki stosowane przez rząd są niewystarczające wobec skali zadania, jakim jest zaszczepienie społeczeństwa (w warunkach dominowania wariantu delta) w stopniu, który zapewni bezpieczeństwo epidemiczne.

Betlej wraca w tym kontekście do tematu wielokrotnie już przez niego poruszanego przewidywania, jak rozwinie się pandemia. Jego zdaniem rządy nie są skazane w tym względzie na rady medyczne. Postuluje skorzystać z analiz „globalnych banków i funduszów inwestycyjnych, dla których rozwój epidemii w poszczególnych krajach, ich wpływ na różne branże, koniunkturę, produkcję i konsumpcję ma kluczowe znaczenie w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, w tym zwłaszcza dotyczących obrotu akcjami”.

„Temat jest nieco podobny do komercyjnych prognoz pogody. Kontraktami np. na zboża, nikt nie handluje na ślepo, ale w oparciu o precyzyjne prognozy pogody dotyczące głównych regionów upraw, które mają znaczący wpływ na plony. Obejmują one wiele aspektów, nawet takich, jak prawdopodobieństwo bezwietrzności w ciągu dnia, gdyż w takich warunkach stężenie dwutlenku węgla nad polem, np. pszenicy, potrafi spaść do jednej trzeciej, co ma wpływ na wegetację roślin”.

Globalne banki inwestycyjne mają nieporównanie większe środki w zestawieniu na przykład z polskim Ministerstwem Zdrowia i zasoby ludzi, aby rozwinąć i zaprząc sztuczną inteligencję (AI) do przewidywania rozwoju sytuacji epidemicznej.

Giełdy przewidują rozwój koronawirusa

Ekspert poświęca sporo miejsca wyjaśnieniu, że giełdy z reguły wyprzedzają wiele zjawisk mających wpływ na gospodarkę i podobnie ma się rzecz z koronawirusem a zmiany niektórych indeksów cen akcji są skorelowane z projekcjami „falowania” epidemii koronawirusa w poszczególnych krajach.

W Polsce główną rolę w obrocie akcjami odgrywają Bank of America, Morgan Stanley, Goldman Sachs i JP Morgan i bank PKO BP – tłumaczy autor.

Indeks największych spółek na giełdzie w Warszawie, czyli WIG20, „zaczął opadać już w połowie sierpnia [2020 roku], jakby antycypując drugą falę i to w czasie gdy była ona jeszcze niemal całkowitą abstrakcją. Spadki były dość uporczywe, ale skończyły się na przełomie października i listopada, czyli akurat gdy zmiany wskaźnika zakażeń wyraźnie wskazywały na okolice jego apogeum. Późniejszy okres bardzo szybkich wzrostów był jeszcze dodatkowo napędzany pierwszymi dość optymistycznymi informacjami o prawie już gotowych szczepionkach kilku producentów.

Po szczycie, około 11 stycznia [2021 roku] wykres wszedł w trend boczno-opadający, który jakby antycypował kolejną trzecią już falę.

W tym samym czasie epidemiolodzy rozumowali z reguły odwrotnie, co doprowadziło do zupełnie niepotrzebnego i przesadnego otworzenia wielu obszarów gospodarki i życia społecznego, które trzeba było po 3-5 tygodniach naprędce zamykać.

Począwszy od ostatniego tygodnia marca indeks zaczął ponownie rosnąć, co niemal idealnie pokryło się z odwróceniem trendu wskaźników epidemicznych. Obecnie po kolejnych wzrostach indeks WIG20 wszedł w trend boczny, ale wrażliwe na przyszłą koniunkturę gospodarczą subindeksy (np. WIG-BANKI) wykazują dość wyraźne spadki.

Oczywiście nikt postronny nie ma dostępu do bardzo wrażliwych finansowo danych, ale wiele można wywnioskować po samym sposobie prowadzenia handlu przez wielkich graczy, których stopień rozpoznania przyszłych trendów epidemicznych może być znacznie lepszy niż gremiów naukowych, tak jak miało to właśnie miejsce w nieodległej przeszłości” – przekonuje prezes Traveldaty.

Polska najlepsza w Unii Europejskiej

Polska stała się pozytywnym liderem sytuacji epidemicznej w Europie – autor wraca do tematu samych zakażeń.

Chociaż w ostatnim tygodniu pierwszy raz od marca wzrósł wskaźnik nowych zakażeń – z 14,6 do 16 na milion mieszkańców. W następnych kilku tygodniach skala zwyżek wskaźnika zapewne przyspieszy, ale i tak powinien on być kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy mniejszy od jego średniej wartości dla krajów Zachodniej Europy (obecnie jest on około 100 razy mniejszy) – uważa Betlej.

I publikuje wykres wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, w którym niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a czerwone średni wskaźnik liczby zgonów (w dostosowanej skali prawej).

""

Foto: turystyka.rp.pl

Wykres wskazuje, że otaczające Polskę kraje mają bardziej niekorzystną sytuację od Polski. Najbliższymi krajami pod względem tego wskaźnika są Słowacja (wskaźnik 2,3-krotnie wyższy) i Niemcy (6,4 -krotnie wyższy), a najodleglejszymi Dania (74-krotnie wyższy) i Litwa (prawie 13-krotnie wyższy).

Duże zaszczepienie nie chroni przed deltą

W ostatnim tygodniu w Izraelu wskaźnik liczby zakażeń podniósł się ponad dwukrotnie – z 344 do 711 na milion. To ponad 44-krotnie więcej (sic!) niż obecnie w Polsce.

Liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła tam prawie 5,75 miliona osób, czyli 63,5 procent ogółu populacji, dwoma dawkami zaś sięgnęła ponad 5,24 miliona, czyli 57,9 procent ogółu obywateli.

Dla porównania – w Polsce liczba zaszczepionych jedną dawką szczepionki wyniosła 17,98 miliona (46,9 procent społeczeństwa), a dwoma 16,32 mln (43,0 procent). W ostatnim tygodniu łączna liczba osób zaszczepionych pierwszą lub drugą dawką sięgnęła 1,37 miliona (we wcześniejszym tygodniu 1,59 mln), czyli w porównaniu z liczbą ludności 5,4-krotnie więcej niż w Izraelu.

W Wielkiej Brytanii, która jest zachodnioeuropejskim liderem wykonywania szczepień, do końca ostatniego tygodnia zaszczepiono 46,35 miliona ludzi (69,5 procent społeczeństwa), a dwoma 36,24 miliona (54,4 procent).

„Mimo mniejszego zaawansowania szczepień w naszym kraju niż w obu wyżej wymienionych, obecny tygodniowy wskaźnik infekcji jest w Izraelu ponad 44-krotnie wyższy niż w Polsce, a w Wielkiej Brytanii przewyższa obecny polski wskaźnik aż 287 razy (sic!!!).

Jak wynika z tych danych duży odsetek zaszczepionych nie uchronił tych społeczeństw przed nowymi falami epidemii. „Nasuwa to niemal oczywisty wniosek, że w zwalczaniu koronawirusa nadal istotną rolę będą odgrywały dostosowane do lokalnej sytuacji ograniczenia i obostrzenia dotyczące odpowiedniego zachowania się ludzi oraz zasad funkcjonowania życia społecznego, a także funkcjonowania branż i podmiotów gospodarczych”.

Przegląd sytuacji epidemicznej

Drugą część materiału Betlej poświęca przeglądowi sytuacji epidemicznej w wybranych krajach,. Ilustrując go danymi umieszczonymi na grafikach. Stosuje przy tym podział na kraje źródłowe, czyli te, z których wyjeżdża najwięcej turystów i docelowe, czyli najchętniej przez nich odwiedzane.

""

Foto: turystyka.rp.pl

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zakażeń w krajach źródłowych Europy Zachodniej podniósł się z 1046 do 1615, czyli o ponad 54 procent (poprzednio o 49 procent), z tym że minimalna jego wartość wystąpiła przed czterema tygodniami i wyniosła 364 przypadki na milion mieszkańców. Obecny wskaźnik jest prawie 29-krotnie wyższy od epidemicznego minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków na milion mieszkańców) i po raz dziewiętnasty od połowy listopada 2020 wyższy od wskaźnika liczby zakażeń dla USA (obecnie 715).

Od kilku tygodni najwyższy współczynnik zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy (podobnie jak w krajach docelowych) występują tam, gdzie najwcześniej dotarła nowa i jak dotychczas bardziej zaraźliwa mutacja koronawirusa, zwana wariantem delta, czyli w Wielkiej Brytanii (wzrost wskaźnika z 3203 do 4599).

We wszystkich pozostałych krajach tej grupy wskaźniki zakażeń również wzrosły, w tym relatywnie najbardziej w Holandii (z 2298 do 4105), Irlandii (z 735 do 1347), Danii (z 672 do 1190) i Belgii (z 621 do 836). W tym pierwszym kraju powrócono już do większości poprzednich obostrzeń (mają na razie obowiązywać do 13 sierpnia), a premier kraju oficjalnie przeprosił Holendrów za zbytni pośpiech przy luzowaniu przeciwepidemicznych obostrzeń – wylicza autor.

Znaczny niepokój może budzić ponad dwukrotny wzrost w ostatnim tygodniu wskaźnika nowych zakażeń we Francji (z 404 do 844), która jest krajem dużego ruchu turystycznego. Tamtejszy rząd wprowadził daleko idące ograniczenia w dostępie do lokali gastronomicznych i budynków użyteczności publicznej dla osób niezaszczepionych. Najniższe wskaźniki w grupie krajów zachodnioeuropejskiej nadal mają obecnie Niemcy (102), Austria (233), w których przestrzeganie zaleceń władz przez społeczeństwo jest znaczący.

W ostatnim tygodniu zbiorczy ważony wskaźnik nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej wzrósł z 748 do 752, z tym że minimalna jego wielkość wystąpiła siedem tygodni temu, gdy wyniosła 437, od tego zaś czasu wskaźnik ten systematycznie rósł (łącznie o 72 procent). Bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji była mocno pogarszająca się pod tym względem sytuacja w Rosji, gdzie w ostatnim tygodniu podniósł się on z 1567 do 1589.

Nie uwzględniając Rosji wykazał imponujący spadek z 596 do zaledwie 104, a więc stał się prawie 16-krotnie niższy od wskaźnika dla źródłowych krajów Europy Zachodniej (1615) – opisuje sytuację autor.

Jedną z przyczyn może być stosunkowo zimna aura w większości tych krajów, która panowała tam jeszcze do niedawna, a więc była to sytuacja odwrotna do tej sprzed roku, gdy wyjątkowo niskie temperatury (najniższe od 34 lat) panowały do czerwca w naszej części kontynentu.

W Polsce tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń w tygodniu minionym wzrósł pierwszy raz od szczytu tzw. trzeciej fali w ostatnim tygodniu marca (wskaźnik zakażeń 5091, a więc 318 razy wyższy), co prawie na pewno oznacza definitywne odwrócenie się wcześniejszego korzystnego trendu liczby zachorowań – ocenia Betlej.

Ze wszystkich na bieżąco monitorowanych 37 krajów źródłowych i docelowych niższy wskaźnik zakażeń występuje obecnie jedynie w Egipcie (4,85).

""

Foto: turystyka.rp.pl

Dla Polski wskaźnik liczby zgonów (1,46) stał się w ostatnim tygodniu już dość wyraźnie niższy od średniej dla zachodnioeuropejskich krajów źródłowych (2,06), jak i od wskaźnika dla Europy Środkowo-Wschodniej (z wyłączeniem Rosji), który w ostatnim tygodniu wyniósł 2,19.

""

Foto: turystyka.rp.pl

""

Foto: turystyka.rp.pl

Na wykresie tygodniowych wskaźników nowych zakażeń widoczny jest kolejny bardzo wyraźny wzrost w zarażanej nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii szczególnie w relacji z okresem sprzed końca maja. Wcześniej był on w tym miesiącu w źródłowych krajach zachodnioeuropejskich i krajach środkowo-wschodniej części kontynentu średnio odpowiednio 6,2- i 3,7-krotnie wyższy od średniej jego wartości dla Wielkiej Brytanii.

Obecnie z powodu silnego wzrostu infekcji wariantem delta sytuacja uległa odwróceniu i to w Wielkiej Brytanii wskaźnik infekcji jest obecnie 2,8- i 6,1-krotnie wyższy niż w Europie Zachodniej i środkowej.

Z czasem coraz większe znaczenie w ograniczaniu zakażeń w tym kraju będzie miało szybko postępujące szczepienie społeczeństwa – pierwszą dawką zaszczepiono już 69,5 procent populacji Brytyjczyków, a dwoma dawkami 54,4 procent.

""

Foto: turystyka.rp.pl

W ostatnim tygodniu wskaźnik zakażeń dla tej grupy krajów wyraźnie wzrósł z 788 do 885, co oznacza już prawie 223 procent wzrostu ponad minimum sprzed pięciu tygodni, które wyniosło 274 przypadki na milion mieszkańców. Na ten wzrost w tym ostatnim 5-tygodniowym okresie wpłynęły istotne zwyżki zakażeń, zwłaszcza w Hiszpanii, Grecji, Portugalii i Tunezji.

W ostatnim tygodniu odnotowano kolejny wzrost w prawie wszystkich ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. W Katalonii wzrósł on z 4487 do 5659, na Balearach z 1554 do aż 3470, a w rejonie Walencja i Alicante z 1937 do 2577. Znaczący wzrost wskaźnika odnotowano również na popularnych Wyspach Kanaryjskich,z 1385 do 2098, czyli do wielkości nadal jeszcze znacznie niższej niż ta dla Hiszpanii jako całości, w której podniósł się on w tym samym czasie z 2637 do 3481 przypadków na milion mieszkańców.

Obok Hiszpanii wskaźnik rósł też w Grecji (z 1092 do 1697), Portugalii (z 1853 do 2225) i w pozostałych krajach docelowych, z których najważniejszy wzrost miał miejsce w Turcji (z 434 do 569).

Niewiele wskaźnik spadł natomiast w Tunezji (z 4576 do 4119) i na Cyprze (z 7184 do 6972), a także w Egipcie – z 9,73 do 4,85 przypadków na milion mieszkańców, czyli o ponad 50 procent.

""

Foto: turystyka.rp.pl

Sytuacja epidemiczna w USA podczas ostatniego tygodnia wykazała kolejne znaczące pogorszenie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań wzrósł z 424 do 715 i był już o 181 procent wyższy od minimum sprzed trzech tygodni.

W Japonii sytuacja też się pogorszyła, gdyż wskaźnik nowych zakażeń wzrósł ze 105 do 156. Mimo niepokojącej sytuacji wcześniejsze znaczące polepszenie się sytuacji epidemicznej w Japonii może zapewnić relatywnie bezproblemowy przebieg igrzysk olimpijskich, zwłaszcza, że będą się one odbywały bez udziału zagranicznej publiczności – dodaje autor raportu.

W Korei Południowej wskaźnik zakażeń w minionym tygodniu drugi raz z rzędu wyraźnie rósł – z 155 do 193 przypadków na milion mieszkańców.

W Chinach w ostatnich dwóch tygodniach podniósł się do 3,57.

Rośnie liczba zakażeń koronawirusem, w Europie i w Polsce. Jest więc wysoce prawdopodobne, że czeka nas czwarta fala pandemii – pisze prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej w najnowszym, cotygodniowym materiale poświęconym zagrożeniom dla turystyki wyjazdowej, w tym wypadku pandemii.

Dotychczasowe doświadczenia z pandemii wskazują, że są dwa główne czynniki sprzyjające rozprzestrzenianiu się koronawirusa – okres jesienno-zimowy i pojawianie się nowych, coraz bardziej zaraźliwych mutacji – wyjaśnia ekspert.

Pozostało 97% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Materiał Promocyjny
Boeing stawia na polskich inżynierów
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku