To byłoby już drugie takie posunięcie. Pierwszy raz z identycznego zamówienia zrezygnował na wiosnę.
Airbus, dla którego katarski przewoźnik jest jednym z najważniejszych klientów, poda we wtorek, 6 września, jaki ma portfel zamówień. Wtedy okaże się, czy al-Baker tylko groził, jak często to robił, czy też mówił serio.
Na razie w centrum wydawania samolotów w Tuluzie, gdzie Airbus ma swoją centralę i główną bazę, stoi kilka maszyn Qatara. Trzy z nich są odstawione na bok, co wygląda dość dziwnie, bo mają zafoliowane koła i silniki. Przedstawiciele Airbusa w nieoficjalnych rozmowach z „Rzeczpospolitą" przyznają, że każda wizyta al-Bakera w Tuluzie jest „wydarzeniem". Przy tym problemy są nie z samymi samolotami Airbusa, ale z silnikami Pratt&Witney PW1100G. Airbus zapewnia, że „cały czas robi wszystko, aby je rozwiązać".
Katarczycy zamówili 50 maszyn z serii A320 neo: 34 A320 neo i 16 A321 neo. W proteście przeciwko opóźnieniom w dostawach odwołali zamówienie na dwie maszyny, teraz grożą skasowaniem dwóch kolejnych.
Al Baker przy okazji wini również Airbusa za swoje kiepskie wyniki finansowe. Jego zdaniem zostały one spowodowane opóźnieniami dostaw A350, ponieważ mógł odebrać w tym roku tylko trzy egzemplarze, zamiast zaplanowanych pięciu. Prezes Airbusa Fabrice Bregier zapewniał podczas spotkania z dziennikarzami w ostatni wtorek, że jego firma wywiąże się ze wszystkich tegorocznych zamówień.