Zaskoczeniem była zwłaszcza decyzja irlandzkiego Ryanaira, który niedawno o lotnisku Chopina mówił jak najgorzej, a Michael O'Leary, prezes firmy, nazywał je „szokującym lotniskiem" (shocking airport).
Mimo to zdecydował się przetestować operacje w sezonie zimowym zaczynającym się jesienią, chociaż wiadomo, że w Warszawie nie może liczyć na takie traktowanie jak w Modlinie, gdzie jego linia jest monopolistą. Na lotnisku Chopina Irlandczycy dostaną takie same zniżki jak inne nowe linie. Jak na przykład Air Canada Rouge, który od połowy lipca będzie latał na trasie Warszawa – Toronto, na której – tak samo jak w wypadku połączeń Warszawa – Gdańsk i Warszawa – Wrocław – lata już LOT. Zarząd portu namawiał Kanadyjczyków do otwarcia połączenia do Montrealu, którego z Warszawy nie ma, ale bez sukcesów.
Szykuje się zwarcie
Posunięcie Ryanaira jest przygotowaniem i do otwarcia nowych tras z Warszawy, być może, także do testowania przesiadek, co Ryanair zapowiada już od dłuższego czasu. W każdym razie pojawienie się irlandzkiej linii w Warszawie to zła wiadomość dla LOT, bo może się okazać, że straci chętnych do latania na trasach krajowych. To jeszcze gorsza wiadomość dla Wizz Aira. Węgierski przewoźnik dotychczas starał się nie wchodzić w bezpośrednią konkurencję z Ryanairem. Kiedy Irlandczycy otwierali połączenia do Krakowa, Węgrzy postawili na Katowice. Kiedy jesienią 2013 roku wyremontowano pas na lotnisku w Modlinie, Wizz Air, który także wcześniej operował z podwarszawskiego portu, postanowił zostać na Okęciu. – Tak chcą nasi pasażerowie – tłumaczył wtedy prezes Josef Varadi. – Konkurencja jest zdrowa, a my o swoich pasażerów się nie obawiamy.
Varadi ma dla swojej linii w stołecznym porcie wielkie plany – kolejny już, szósty, samolot od jesieni 2016 r. I nowe trasy, które zapowie w zimowym rozkładzie.
Efektem lotniczej bitwy będą liczne oferty promocyjne, co najbardziej uderzy w połączenia pendolino. Kolej nie ma takich możliwości obniżania cen.