Przez to w Polsce mogą pojawić się duzi gracze z zagranicy, co może oznaczać, że z polskiego rynku znikną mniejsze krajowe biura.
W Polsce jest bardzo niewielu dużych touroperatorów. To efekt trudnej sytuacji w branży turystycznej. Jeszcze 10 - 15 lat temu w Polsce działało trzy razy więcej biur turystycznych – ponad 10 tysięcy w porównaniu z obecnymi ok. 3,5 tys. Małe biura, w większości funkcjonujące jako pośrednicy, są nastawione na ostrą konkurencję, a nie na współpracę i tworzenie konsorcjów. To dodatkowo pogarsza ich sytuację.
– Największym problemem biur krajowych jest rozczłonkowanie tej branży. Biuro podróży musi zgodnie z ustawą mieć zabezpieczenie finansowe, na wypadek niemożności wypełnienia warunków umowy, czyli np. zabezpieczenia powrotu turystów z zagranicy – mówi dr Jacek Olszewski, ekspert ds. turystyki z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku. – W związku z tym, że relacje na krajowym rynku biur podróży raczej idą w kierunku zaszkodzenia konkurencji, a nie współpracy, powoduje to, że biuro w momencie przekroczenia pewnego limitu zamówień, a niewykorzystania ich przez turystów, po prostu pada, bo nie ma możliwości zwrotu należności za przyjazd turystów z zagranicy.
Według niego dopiero zwrot w kierunku tworzenia konsorcjów i większa współpraca biur może zatrzymać falę bankructw. Olszewski przewiduje, że przez najbliższych kilka lat upadać będzie około 10 biur podróży rocznie.
Dr Jacek Olszewski z Katedry Turystyki i Rekreacji Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku