Prezes Portów Lotniczych: Biura podróży muszą się wynieść z Lotniska Chopina

Czarterowe linie lotnicze, a wraz z nimi biura podróży i ich klienci, muszą opuścić w ciągu najbliższych kilku lat Lotnisko Chopina – przekonuje prezes Portów Lotniczych i dyrektor warszawskiego lotniska Mariusz Szpikowski

Aktualizacja: 13.01.2023 02:18 Publikacja: 15.02.2019 12:49

Mariusz Szpikowski: Dla wszystkich miejsca na Okęciu nie wystarczy

Mariusz Szpikowski: Dla wszystkich miejsca na Okęciu nie wystarczy

Foto: PPL

W środę w Warszawie w hotelu Renessaince przy Lotnisku Chopina odbyło się z inicjatywy prezesa Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze" Mariusza Szpikowskiego spotkanie z przedstawicielami największych biur podróży i linii lotniczych. Gospodarz zapowiedział na nim - nie pierwszy zresztą raz, ale pierwszy w tym gronie – swoim gościom, że w ciągu dwóch lat będą musieli opuścić Lotnisko Chopina.

No Okęciu przesiadki ważniejsze

Jak tłumaczy w rozmowie z naszą redakcją, wprawdzie warszawski port będzie w najbliższym czasie jeszcze rozbudowany, ale i tak nie pomieści wszystkich pasażerów, którzy będą chcieli z niego odlecieć. W stosunku do prognozowanego ruchu zabraknie miejsca dla co najmniej 5 milionów a być może nawet dla 15 milionów pasażerów. Dlaczego? Ma to związek z budową pod Warszawą Centralnego Portu Komunikacyjnego, w tym Centralnego Portu Lotniczego - na Lotnisku Chopina trzeba wytworzyć ruch o odpowiedniej skali, który później będzie przeniesiony do Baranowa – tłumaczy Szpikowski. Ponieważ w pierwszym etapie CPK (według Szpikowskiego ma być otwarty w 2028 roku) będzie mógł przyjmować 45 milionów pasażerów rocznie, prezes PPL zamierza zapewnić mu zajęcie już na starcie.

Czytaj też: "Lotniska. Korzyści z portów przesiadkowych".

- Przy tym trzeba pamiętać, że głównie będzie to ruch przesiadkowy. Już dzisiaj 30 procent pasażerów na Lotnisku Chopina to pasażerowie tranzytowi – mówi Szpikowski. - Dążymy, żeby ich udział był większy. W najbliższych latach zmieni się więc funkcjonalność lotniska w Warszawie.

W tej sytuacji - zdaniem Szpikowskiego - interes biur podróży i przewoźników czarterowych czy low costowych schodzi na plan dalszy, na pierwszym miejscu jest bowiem interes całego kraju.

Prezes PPL przekonuje, że Polska stoi przed wielką szansą przejęcia dużej części ruchu między Azją i Ameryką a Europą. Jeśli szybko nie zbuduje CPK, straci tę szansę, a podobną inicjatywę podejmie jakiś inny kraj. Jak wyjaśnia, dostępność komunikacyjna spowoduje, że Polska stanie się atrakcyjna dla inwestorów ze świata. Za przykład podaje Szpikowski Frankfurt nad Menem w Niemczech i podlondyńskie lotnisko Heathrow, wokół których powstały centra gospodarcze. - To właśnie wokół lotnisk lokuje się biznes, powstają biura i hotele – przekonuje. To między innymi jest źródłem potęgi gospodarczej trzech krajów – Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. A we wszystkich powstały silne linie lotnicze: Lufthansa, British Airways i Air France/KLM.

Kierunek Radom

Żeby czartery i tanie linie lotnicze miały się dokąd przenieść, PPL „buduje dla nich lotnisko w Radomiu". Trzeba przedłużyć pas startowy i postawić nowy terminal. W sierpniu 2020 roku – przewiduje Szpikowski – zmodernizowany pas ma mieć pozwolenie na użytkowanie, a w październiku 2020 roku ma być ukończony terminal. Pierwszym sezonem, w którym mogłyby stamtąd startować czartery i tanie linie jest więc sezon zimowy z 2020 roku na rok 2021.

Według Szpikowskiego Radom to dobre rozwiązanie dla warszawiaków, bo niedługo Warszawa ma być połączona z lotniskiem w Radomiu drogą dwupasmową S7, co pozwoli pokonać samochodem 130 kilometrów z w godzinę, a Polskie Linie Kolejowe obiecują zakończenie modernizacji torów, dzięki czemu podróż z dworca Warszawa Centralna na dworzec w Radomiu ma się skrócić do 75 minut. - A jeśli pociąg nie będzie się zatrzymywał po drodze to nawet do 55 minut – zapowiada Szpikowski.

Co z Polską północną?

 

Tyle że touroperatorzy i linie lotnicze nie bardzo wierzą w terminy podane przez Szpikowskiego i w realność zapewnień o możliwości szybkiego dojazdu z Warszawy do Radomia. A przede wszystkim są przekonani, że warszawiacy nie będą chcieli latać z Radomia, ponieważ mocno wydłuży im to drogę na wakacje. Jak wskazuje biorący udział w spotkaniu przedstawiciel dużego biura podróży, który woli pozostać anonimowy, z Warszawy latają też klienci z całej północno-wschodniej Polski, z Litwy i z Białorusi. - Co pan Szpikowski powie mieszkańcom Augustowa, Suwałk, Ostrołęki, Białej Podlaskiej, Białegostoku? Dla nich naturalnym lotniskiem jest Warszawa. Dlaczego lokuje dodatkowe lotnisko w miejscu, w którym lotnisk nie brakuje, blisko Łodzi, Lublina, stosunkowo niedaleko Krakowa, Katowic i Rzeszowa, zamiast rozbudować Modlin lub zainwestować w lotnisko w Mińsku Mazowieckim? - pyta i nazywa cały plan absurdalnym.

Niektórzy przedstawiciele branży turystycznej i lotniczej nie ukrywają, że prędzej będą szukali możliwości latania z Modlina (jest tam już Ryanair, ale lotnisko wymaga rozbudowy, bo doszło do granic swoich możliwości, czyli 3 milionów pasażerów rocznie, tyle że konflikt udziałowców, w tym PPL-u, blokuje inwestycje) lub Łodzi, z którą Warszawa jest już teraz lepiej skomunikowana.

"To decyzja polityczna"

- Na przedłużeniu pasa startowego w Radomiu są przeszkody, stoi też kościół. To oznacza, że samoloty bardziej obciążone, lecące na przykład z Polski na Wyspy Kanaryjskie czy do Emiratów Arabskich, nie będą mogły tam operować, bo muszą ze względów bezpieczeństwa, podczas startu zachować odpowiednią separację od przeszkód – zwracał uwagę inny uczestnik konferencji, prezes czarterowej linii lotniczej Enter Air, Grzegorz Polaniecki.

Niektórzy uważają, że możliwość latania z Lotniska Chopina ma być im odebrana z powodów politycznych, nie logistycznych. Ich zdaniem w Warszawie jest jeszcze miejsce na zmieszczenie dużo większego ruchu, lotnisko można też rozbudować. Jednak twarda postawa prezesa PPL-u i nacisk na budowę CPK blokuje takie rozwiązanie. Wyrzucenie czarterów i low costów z Chopina ma też – według nich – napędzić pasażerów LOT-owi. Niektórzy turyści będą woleli lecieć drożej z LOT-em z Okęcia, niż taniej z innego, oddalonego od stolicy, portu.

Prezes PPL zaproponował, że im szybciej linia lotnicza zdecyduje się na przeprowadzkę, tym dostanie większą zniżkę wobec ceny, jaką płaci w Warszawie (60, 40 i 20 procent za pierwszy, drugi i trzeci rok). Ale jednocześnie przestrzegł, że kto się nie wyniesie z Okęcia (niezależnie od tego, na jakie lotnisko, niekoniecznie musi to być Radom), ten zostanie zmuszony do tego przez zmianę w regulaminie portu. Na zarzut, że to będzie wbrew prawu Unii Europejskiej, wskazał inny sposób – podniesienie opłat.

- Nie jesteśmy szczęśliwi, że chce się nas wyrugować z Okęcia, ale wiele argumentów – jeśli są rzeczywiście prawdziwe – przyjmujemy do wiadomości – mówi nam wiceprezes Itaki Piotr Henicz. - Jeśli nie będzie innego wyjścia niż opuścić Okęcie, najlepiej byłoby, gdyby branża działała jednolicie i zgodziła się, że w okresie przejściowym niektóre kierunki, na przykład poza Unią Europejską, jak Turcja czy Albania, zaczęły latać z Radomia, podczas gdy te unijne jeszcze przez jakiś czas latały z Warszawy. Ale najważniejsze, aby zasady były dla wszystkich takie same. Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby klienci jednego biura podróży, którego przewoźnik załatwił sobie lepsze warunki, lecieli z Warszawy, a klienci innego - z Radomia.

Zobacz też: "Balcerowicz: Centralne lotnisko to pieniądze w błoto".

W środę w Warszawie w hotelu Renessaince przy Lotnisku Chopina odbyło się z inicjatywy prezesa Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze" Mariusza Szpikowskiego spotkanie z przedstawicielami największych biur podróży i linii lotniczych. Gospodarz zapowiedział na nim - nie pierwszy zresztą raz, ale pierwszy w tym gronie – swoim gościom, że w ciągu dwóch lat będą musieli opuścić Lotnisko Chopina.

No Okęciu przesiadki ważniejsze

Pozostało 94% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"