Lotnisko we Frankfurcie nie będzie udzielać specjalnych rabatów nowym przewoźnikom, którzy rozpoczynają z nim współpracę. Ostatnie doniesienia o niższych cenach dla Ryanaira, który zamierza rozpocząć loty z metropolii w przyszłym roku, wzbudziły w branży wiele kontrowersji. Do sprawy ustosunkował się nawet minister gospodarki i transportu landu Tarek Al-Wazir. Według resortu korzystniejsze warunki handlowe dla przewoźników, którzy dopiero rozpoczynają współpracę z lotniskiem lub do tej pory prowadzili na nim operacje w niewielkim zakresie, byłyby wykroczeniem przeciwko obowiązującym przepisom.

– Nie podejmowaliśmy w tym przypadku żadnych decyzji: ani przeciw Ryanairowi, ani na jego korzyść, ani przeciwko jakiejkolwiek innej linii lotniczej – wyjaśnia Al-Wazir. Jak mówi, ministerstwo nie chciało, by z powodu rabatów dla nowych ucierpieli przewoźnicy, którzy z lotniskiem we Frankfurcie już współpracują.

Nowe zasady handlowe opierają się na trzech filarach. Po pierwsze, od nowego roku o 15 procent podrożeją operacje startu i lądowania dla głośnych samolotów. Land chce, by przewoźnicy do obsługi tras do i z Frankfurtu wykorzystywali swoje najcichsze maszyny. Ma to skłonić ich do modernizacji floty. Po drugie, przewoźnicy, których samoloty wyposażone są w system precyzyjnego podejścia do lądowania wspomaganego satelitarnie (Ground Based Augumentation System), będą mogły liczyć na rabaty. Po trzecie, lepsze warunki handlowe otrzymają ci przewoźnicy, którzy we Frankfurcie obsługują najwięcej pasażerów.

– Tym samym znika system rabatów dla linii, które dopiero pojawiają się na lotnisku we Frankfurcie albo były na nim do tej pory obecne w niewielkim stopniu – ocenia Al-Wazir.