Europejczycy stanowią w Chinach zaledwie niecałe 10 procent wszystkich turystów z zagranicy, co roku odwiedzających ten kraj. Branża turystyczna liczy jednak, że będzie ich coraz więcej. – Ruch turystyczny do Chin słabnie w ostatnim czasie przez recesję – mówi oprowadzająca grupę polskich dziennikarzy po Szanghaju Zhang Fan, przewodniczka z Shanghai China International Travel Service. - Najwięcej zagranicznych zwiedzających wciąż mamy z Korei Południowej i Japonii, bo to najbliższe nam kraje, lot z nich trwa tylko około dwóch godzin. Ale szukamy nowych możliwości, stąd m.in. bezpośrednie połączenia AirChina na Węgry (uruchomiono je w maju zeszłego roku – red.) czy do Polski (od września tego roku – red.).
Jak z kolei podaje kierowane przez Chinkę Cui Ran polskie biuro podróży CT Poland, wyspecjalizowane w organizowaniu wycieczek do Azji, w styczniu Narodowa Organizacja Turystyczna Chin zamierza zorganizować w Polsce wielomiesięczną kampanię reklamową.
Chińskie targi dla Chińczyków
Na razie turyści spoza Azji nie lądują na szczytach list chińskich biur podroży. Na jednych z największych chińskich targów turystycznych, współorganizowanych przez Chińską Organizację Turystyczną, China International Travel Mart, które właśnie zakończyły się w Szanghajskim Centrum Expo (11 - 13 listopada), trudno było znaleźć chińskie biura nastawione na turystów z Europy. Już pierwszy spacer po halach z 2500 stoisk (w tym także spoza Chin) uświadamia, że wystawcy są nastawieni przede wszystkim na samych Chińczyków. Z roku na rok podróżują oni bowiem coraz częściej i chętniej. Dominują materiały napisane po chińsku, do tego mało który wystawca porozumiewa się po angielsku.
Według szacunków Chińskiej Akademii Turystyki i platformy Ctrip.com (internetowy pośrednik w rezerwowaniu lotów i hoteli, odpowiednik Booking.com), tylko w tzw. Złotym Tygodniu (wypadającym na początku października państwowym święcie, które Chińczycy masowo wydłużają o weekend i przeznaczają na podróże) w tym roku w podróż po kraju wybrało się 589 mln obywateli ChRL, o 12 procent więcej niż rok wcześniej. Łącznie wydali oni na wycieczki 70 mld dolarów.
Są i Polacy
Po kilku kilometrach spaceru po wystawowych halach udaje się w końcu znaleźć kilka chińskich stoisk, dla których to przyjezdni z Europy są najważniejszymi klientami. – Wydajemy po angielsku książki podróżnicze o Chinach, które sprzedajemy głównie tutaj, piszą dla nas europejscy autorzy, głównie Brytyjczycy – opowiada Amy Hawkins z platformy Wanderingchina.com. Choć książki sprzedawałyby się pewnie i w Europie, na razie nie ma mowy o ich dystrybuowaniu na Starym Kontynencie, bo to nieopłacalne. Dlatego Wanderingchina.com stawia na obecność w Internecie. – Zaczęliśmy publikować nasze treści szeroko on-line, mamy profil na WeChat i tak próbujemy się rozwijać – mówi Hawkins. WeChat to chiński odpowiednik Facebooka – w II kwartale tego roku miał średnio w miesiącu 806 milionów użytkowników. Zakazany w Chinach Facebook, ma ich na całym świecie 1,79 miliarda.