Na miesiąc przed otwarciem igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro przewoźnicy przedstawili swoje postulaty prezydentowi Eliseu Padilhi. Domagają się wzmocnienia ochrony lotnisk we wszystkich większych miastach.
Media i władze Rio de Janeiro od kilku tygodni alarmują o katastrofalnym stanie bezpieczeństwa w mieście. Spowodowany jest on kryzysem finansowym, który wywołała organizacja igrzysk. Zmusiła ona władze metropolii do ograniczenia wydatków publicznych, w tym tych na bezpieczeństwo.
Służby porządkowe domagają się zaległych pensji, które ich zdaniem zostały wydane na budowę sportowej infrastruktury. Protestom służb porządkowych i funkcjonariuszy publicznych towarzyszy gwałtowny wzrost przestępczości. Policjanci, którzy w ubiegłym tygodniu witali w hali przylotów portu w Rio turystów transparentem w języku angielskim "witamy w piekle", zapowiedzieli powtórzenie protestu podczas igrzysk.
Burmistrz Rio de Janeiro Eduardo Paes zarzucił rządowi dwulicowość. - Z jednej strony zapewnia o pełnym bezpieczeństwie, a z drugiej ignoruje problemy służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo - powiedział w wywiadzie dla CNN.
8 czerwca władze stanu Rio de Janeiro w Brazylii ogłosiły stan wyjątkowy ze wzgledu na katastrofalną sytuację ekonomiczną regionu. Przewodniczący komitetu organizacyjnego olimpiady Carlos Arthur Nuzman zapewnia, że "wszystko jest gotowe na rozpoczęcie imprezy sportowej, która stanie sie najpiękniejszą wizytówką miasta".