Miniony tydzień był kolejnym, w którym sytuacja w szeroko pojętej branży turystycznej, ale też w wielu innych, znacznie się pogorszyła. Dobitnym wyrazem tego była prawdziwa panika na giełdach i spadek wartości cen akcji. Szczególnie boleśnie doświadczyły tego firmy działające bezpośrednio lub pośrednio w turystyce. Powodem była rozszerzająca się epidemia koronawirusa i odwrócenie się klientów od biur podróży – pisze na wstępie cotygodniowego opisu sytuacji na rynku turystyki wyjazdowej prezes Instytutu Badania Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej.
Sytuacja w Chinach bardziej przewidywalna
Autor przypomina, że jak pisał już w poprzednich materiałach, rozwój choroby w jej największym ognisku, czyli w chińskiej prowincji Hubei, przebiega mniej więcej zgodnie z dającym się cyfrowo wygenerować modelem. Na jego bazie Traveldata przyjęła projekcję, według której epidemia osiągnęła swój szczyt i zaczęła słabnąć. Liczba dziennych zgonów powinna 10-12 marca zejść do mniej niż 20. Tak też się stało 10 marca, a 12 marca liczba zgonów wyniosła już tylko 11.
„Pośredni wniosek z tego jest taki, że przebieg epidemii może być w zadowalającym stopniu przewidywalny, co dawałoby szanse na stopniowe zdefiniowanie racjonalnego poziomu obaw. Obawy związane z postrzeganiem zdefiniowanego ryzyka są zwykle znacząco mniejsze niż ryzyka nieznanego, które nie jest w wiarygodny sposób ograniczone. Przedstawianie natomiast sytuacji jako całkowicie nieznanej, nieprzewidywalnej w jej dalszym rozwoju, wspiera tylko obawy społeczeństwa (…). W dużym stopniu dotyczy to podróżowania w inne rejony [świata], zwłaszcza do miejsc turystycznych” – komentuje ekspert.
Rozwój choroby we Włoszech mocno niepokojący
Od tego modelu odbiega mocno sytuacja we Włoszech, notuje się tam bowiem znacznie więcej zgonów w zestawieniu z zachorowaniami niż średnia Światowej Organizacji Zdrowia. W ostatnich pięciu dniach udział wypadków śmiertelnych wyniósł 8,48 procent, a więc znacznie powyżej „normy” (3,4 procent). Jest to też znacznie więcej niż wyniosła w tym samym okresie średnia dla trzech największych krajów na kontynencie, poza Włochami, czyli dla Niemiec, Francji i Hiszpanii, która osiągnęła łącznie 1,98 procent.
Jeszcze wyraźniejsza różnica jest widoczna w zestawieniu z czterema państwami skandynawskimi, w których przy znaczącej liczbie 2193 zachorowań odnotowano dotąd tylko dwa przypadki śmiertelne.