Polski przemysł spotkań rośnie w siłę. Szacunkowy udział przemysłu spotkań w polskim PKB to około 1 procent. Wkład w gospodarkę szacuje się na około 26 mld złotych i 171 tysięcy miejsc pracy. To rynek, który dynamicznie się rozwija i ma duży potencjał, jest również związany z przyciąganiem zagranicznych gości. Zdaniem ekspertów ta branża przede wszystkim powinna działać razem. Dopóki nie będziemy promowali i przekazywali wspólnej wiadomości, dopóty klienci zagraniczni będą wybierali inne kierunki – oceniają eksperci.
– Ruch konferencji i kongresów w Polsce ma się dobrze. 2018 rok to etap kolejnych wyzwań. Musimy się odnaleźć na mapie europejskich rozwiązań, przede wszystkim globalnych celów, natomiast polscy przedsiębiorcy mają się bardzo dobrze, hotelarze jeszcze lepiej, więc wszystko skłania się ku temu, że to będzie świetny rok dla branży – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria prezes zarządu Consulting Biznes Krzysztof Celuch.
Ubiegłoroczny raport „Przemysł spotkań i wydarzeń w Polsce” wskazuje, że w 2016 roku było 40 tysięcy spotkań. Sektor ten ma duże znaczenie dla branży hotelarskiej, a częściowo także dla gastronomicznej. Gospodarka zyskuje na wpływach ze sprzedaży usług noclegowych, cateringowych, konferencji, wystaw czy targów. Największą grupę w tej dziedzinie stanowią targi (36 procent). Konferencje i kongresy stanowią 34 procent, zaś wydarzenia korporacyjne, motywacyjne – 30 procent – informuje Newseria.
Z raportu „Wpływ ekonomiczny przemysłu spotkań na gospodarkę Polski” wynika, że w 2015 roku było to blisko 26 mld złotych. W spotkaniach i wydarzeniach, które trwały średnio dwa dni, wzięło udział 12 milionów uczestników. W przemyśle spotkań pracuje około 171 tysiąca osób.
– Europejski rynek jest najsilniejszym rynkiem spotkań na całym świecie. W Polsce wpływ ekonomiczny branży na gospodarkę sięga 1 procenta. Zobaczymy, jak będzie w tym roku, aczkolwiek jesteśmy silnym graczem w kwestii organizacji konferencji, kongresów i podróży motywacyjnych – ocenia Celuch.