Betlej: LOT do Domu z wirusem?

Masowe powroty Polaków nie tylko z wypoczynku, ale i z czasowych pobytów za granicą, gdzie jest dużo koronawirusa, może być przyczyną wzrostu epidemii, a co za tym idzie opóźnienia powrotu normalnego ruchu turystycznego – wskazuje ekspert.

Publikacja: 23.03.2020 09:22

Betlej: LOT do Domu z wirusem?

Foto: Fot. Aleksander Kramarz

Wirus w Azji Południowo-Wschodniej nadal rozprzestrzenia się w zgodzie z przewidywaniami. W Chinach już od kilku dni liczba nowych zachorowań spadła w okolice zera, a wykrywane przypadki dotyczą prawie wyłącznie osób powracających z zagranicy lub innych narodowości czasowo przebywających w Chinach. Podobna jest sytuacja w Korei Południowej i Japonii, a liczba zgonów w Azji Południowo-Wschodniej (wraz z Indonezją i Filipinami) wynosi ostatnio około 20 (ostatnie trzy dni 13, 23 i 24) – zaczyna swoją relację z walki z koronawirusem prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Materiały na ten temat weszły już do stałego jego cyklu i są publikowane przez eksperta raz, dwa razy w tygodniu.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Unikać na wakacjach Włochów i Hiszpanów

Jak wskazuje, wyraźnie wzrasta natomiast liczba zgonów w Stanach Zjednoczonych – odpowiednio 63, 53 i 110. USA jest na razie na ścieżce powtórzenia przebiegu zachorowań obserwowanych w Europie, tyle że w relatywnie mniejszej skali i z wyraźnie mniejszym wskaźnikiem śmiertelności.

W Europie zgonów przybywa (ostatnie pięć dni 737, 832, 1102, 1389 i 1288 przypadków), głównie we Włoszech i Hiszpanię, a w mniejszym stopniu Francję. „Rozprzestrzenianiu sprzyjała, zwłaszcza w pierwszej fazie rozwoju choroby, bardzo niska dyscyplina społeczna w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w tych krajach, która niestety pomimo pewnej poprawy dalej pozostawia wiele do życzenia” – ocenia autor.

W połowie czerwca polecą czartery

Relacjonuje też głosy naukowców, którzy starają się przewidzieć, kiedy epidemia wygaśnie. „Najpoważniejszej rangi może być opinia premiera Wielkiej Brytanii Borysa Johnsona, który (na podstawie zdania tamtejszych specjalistów) stwierdził niedawno, że powinno stać się to w ciągu 12 tygodni, co po przeliczeniu sytuuje datę końca epidemii 11 czerwca (w Wlk. Brytanii)”.

Belgijski wirusolog Marc Van Ransta podaje, że pokonanie wirusa zajmie w jego kraju około 10 tygodni, czyli w końcu (30-31) maja, a prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak, zasugerował, że epidemia nie ustąpi do końca kwietnia.

Sam Betlej „posługując się stanowiącym coraz częstszy punkt odniesienia wariantem chińskim” i odwołując doc tego, co pisał w poprzednich materiałach, wskazuje, że to może nastąpić 12-13 maja, czyli około 43 dni po wystąpieniu prognozowanego apogeum liczby zachorowań (mniej więcej 29 marca). Jego zdaniem ludzie będą jednak potrzebowali jeszcze czasu, by oswoić się z myślą, że nic im nie grozi. Dlatego ponownie zaczną wyjeżdżać z biurami podróży około połowy czerwca.

Masowe powroty zagrożeniem?

Prezes Traveldaty przyznaje zarazem, że w Azji widać niewielki wzrost liczby nowych zakażeń koronawiorusem, ale nie są to zarażenia wewnętrzne, lecz przychodzące z zewnątrz. Przywlekają je powracający do kraju, w tym dość liczni chińscy studenci uczelni europejskich, których działalność jest w ostatnim czasie zawieszana.

Powroty do ojczyzny mogą być właśnie przyczyną kłopotów, jeśli powracający przybywają z krajów o stosunkowo dużej gęstości zachorowań (Europa Zachodnia) do krajów o wielokrotnie mniejszej gęstości (Polska i nasza część Europy) lub gęstości zerowej (Chiny) – zwraca uwagę Betlej. Jego zdaniem zbyt szeroko zakrojony program #Lotdodomu może sprzyjać roznoszeniu wirusa i uderzyć w biura podróży. Do niedzieli skorzystało z niego około 26 tysięcy ludzi, a zgłosiło chęć powrotu 45.

Na przykład zaledwie kilka procent z liczącej ponad 2 miliony stosunkowo świeżej polskiej emigracji, która chciałaby przeczekać czas rosnących obostrzeń, przestojów produkcyjnych i rosnącego bezrobocia w krajach dotychczasowego pobytu, to kolejne sto kilkadziesiąt tysięcy osób, a z bliskimi w Polsce to zapewne pół miliona obywateli, stwarzających ryzyko poszerzania zasięgu wirusa.

Polacy chętnie przyjeżdżają teraz do Polski z czasowej emigracji, bo tutaj po prostu życie jest tańsze.

„Jest dość oczywiste, że niedostatecznie skuteczne zarządzanie ryzykami wynikającymi z repatriacji tak dużej liczby osób z krajów, gdzie gęstość zachorowań jest kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy większa niż w Polsce, spowodować może istotne wydłużenie okresu wygaszania epidemii, a także przejściowo podejrzliwie nastawić społeczeństwo do podróży, jako do istotnego czynnika ryzyka sprzyjającego rozwojowi lub utrwaleniu się epidemii”- pisze ekspert.

Niepokojąca sytuacja w krajach turystycznych

Autor zamieszcza aktualizację dwóch map, na których Traveldata od kilku tygodni przedstawia gęstość występowania wirusa w poszczególnych krajach. Statystyki nie obejmują liczb bezwzględnych jak jest to powszechnie podawane w mediach, ale liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, a także nie obejmują liczb narastająco od początku epidemii, ale pokazują rozwój wirusa w ostatnim tygodniu. Na przykład liczby podawane narastająco dla Chin mogą imponować wielkością, ale dotyczą już okresu minionego i zupełnie nie przystają do obecnej sytuacji. Dane za ostatni tydzień pokazują już bardzo niewielką liczbę zachorowań i zgonów, co z kolei odpowiada bieżącej sytuacji zanikającej już epidemii – wyjaśnia Betlej.

""

Foto: turystyka.rp.pl

Tempo zachorowań w Europie Zachodniej i Europie Środkowej i krajach azjatyckich różni się diametralnie – opisuje sytuację autor. Przy czym liczba zachorowań w naszym regionie przyrasta (ale nie jest jeszcze duża), a w tych ostatnich przeważnie nieco spada. Dość duża względna zachorowalność w krajach docelowych to głównie przyczyna Hiszpanii, choć nieco zaczyna niepokoić wyraźnie przyspieszający w ostatnim tygodniu wzrost zachorowalności w bardzo ważnym rynku docelowym, czyli w Turcji.

„Nadal widoczna jest kilkunastokrotna różnica w tempie zachorowalności między naszą częścią Europy, a Zachodem. Jeszcze większa jest rozbieżność między relatywnym tempem zgonów, która nadal wynosi aż kilkadziesiąt razy, przy czym należy dodatkowo mieć na względzie, że dwa kraje o największej liczbie zgonów występują, albo w grupie krajów docelowych (Hiszpania) lub samodzielnie (Włochy)”.

Zwraca też uwagę bardzo duży wzrost tempa zachorowań i zgonów w USA. Relatywnie dość wysokie liczby chorych w Chinach i Korei Południowej są skutkiem minionej już bardzo wysokiej fali zachorowań. Pacjenci nadal przebywają w szpitalach, zapewne dla uzyskania pewności, że są wyleczone.

""

Foto: turystyka.rp.pl

""

Foto: turystyka.rp.pl

Nadal bardzo wyraźny podział na Europę dwóch prędkości postępów koronawirusa widać na ostatniej mapie Zarówno liczby w elipsach dotyczących poszczególnych krajów jak też odpowiadająca im kolorystyka zdecydowanie wskazują na całkowicie różną sytuację na dwóch częściach kontynentu również w minionym tygodniu.

Sytuacja Polski nadal nasuwa wniosek, że jesteśmy otoczeni przez kraje o z reguły znacznie większej zachorowalności na wirusa. Sytuacja taka jest oczywiście korzystna, ale konsekwentnie wymaga zdecydowanej ochrony poprzez zamknięcie granic i regulacje dotyczące redukcji liczby kontaktów międzyludzkich oraz szerokiego zakresu obowiązującej kwarantanny.
Temat będzie kontynuowany w najbliższym naszym materiale, który intencjonalnie ukaże się we wtorek – kończy Betlej.

Wirus w Azji Południowo-Wschodniej nadal rozprzestrzenia się w zgodzie z przewidywaniami. W Chinach już od kilku dni liczba nowych zachorowań spadła w okolice zera, a wykrywane przypadki dotyczą prawie wyłącznie osób powracających z zagranicy lub innych narodowości czasowo przebywających w Chinach. Podobna jest sytuacja w Korei Południowej i Japonii, a liczba zgonów w Azji Południowo-Wschodniej (wraz z Indonezją i Filipinami) wynosi ostatnio około 20 (ostatnie trzy dni 13, 23 i 24) – zaczyna swoją relację z walki z koronawirusem prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Materiały na ten temat weszły już do stałego jego cyklu i są publikowane przez eksperta raz, dwa razy w tygodniu.

Pozostało 90% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Biura Podróży
Polska spółka TUI rozwija biznes turystyczny w Czechach. „Podwoimy liczbę klientów”
Biura Podróży
W polskiej turystyce startuje nowa marka. "Prosta, krótka, dobrze się kojarząca”
Biura Podróży
Seria wakacyjnych obniżek przerwana. Pierwszy raz od 11 tygodni jest drożej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biura Podróży
Itaka zachęca: Dzięki nam „Langkawi Best Wey”, czyli "Langkawi naprawdę najlepsze"