Na kongresie zorganizowanym przez niemiecki magazyn i portal branży turystycznej „FVW” reprezentanci agencji turystycznych i touroperatorów przedstawili swoje pomysły na działalność w czasach po pandemii. Prezes sieci biur agencyjnych TVG, Birgit Aust, mówi, że doradcy powinni zadbać o bliski kontakt z turystami. – To pozwoli określić, czego oczekuje klient. Na podstawie tych informacji można zaplanować, w jaki sposób działać w czasach po koronawirusie – uważa.
Kryzys będzie też łatwiej przezwyciężyć, kiedy przedsiębiorca jasno określi, w jakim kierunku chce zmierzać. Agenci powinni się też zastanowić, czy w przyszłości nie warto pobierać opłaty za doradztwo. Nie trzeba się bać, że przez to wzmocni się swoją konkurencję. – Kiedy gra toczy się o własną egzystencję, takie obawy powinno się odłożyć na bok. A jeśli klienci nie chcą zapłacić za usługę, niech rezerwują wakacje gdzie indziej – dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Niemiecka branża: Politykom trzeba pokazać złożoność turystyki
Prezes Grupy Invia i Travelplanet.pl, Boris Raoul, również życzyłby sobie zmian w sposobie wynagradzania. Grupa Invia jest bardziej nastawiona na sprzedaż przez internet niż przez biura stacjonarne. – Dużą część naszych kosztów stanowią wydatki na reklamę w internecie, na przykład w Google’u. Można by powiedzieć, że wstępnie finansujemy pozyskanie klienta dla touroperatora – twierdzi. Nawet jeśli na końcu turysta zrezygnuje z wyjazdu, a agent nie dostanie przez to prowizji, pieniądze Google’owi i tak trzeba będzie przekazać. – Musimy tę sprawę omówić z touroperatorami – zapowiada prezes Invii. Na razie firma skupia się na aktywizowaniu swoich stałych klientów.
Z innymi problemami borykają się touroperatorzy. Jak mówi prezes Alltoursu, Georg Welbers, firma musi uporać się z opóźniającymi się zwrotami wpłat od usługodawców. – My sami oddaliśmy klientom pieniądze od razu, bez gierek z voucherami czy czymś podobnym – informuje. Problem płynności finansowej będzie, jego zdaniem, towarzyszył branży przez cały kolejny rok. Na razie Alltours radzi sobie sam, nie bierze pod uwagę zaciągania kredytów państwowych czy dotacji. Dla touroperatora nauka z kryzysu jest taka, by w przyszłości planować program ostrożniej. – Musimy uważać, gdzie narażamy się na ryzyko – mówi Welbers.