„W dość umiarkowanej skali”, jak to określa autor raportu, organizatorom wyjazdów przeszkadzały dwa czynniki – cena paliwa lotniczego i kurs złotego do dwóch walut – euro i dolara. Paliwo zdrożało w ciągu roku do 2,74 zł z 2,34 złotego za litr, a zatem o 6,1 procent. Złoty wprawdzie umocnił się, ale tylko o 0,5 procent, co nie wystarczyło, żeby skompensować zwyżkę ceny paliwa i w rezultacie łączny wpływ obu tych czynników na średnią zmianę kosztów wycieczek był wyraźnie negatywny i wyniósł od 40 do 50 złotych.
Jak ocenia Betlej, okres znacznie wyższych cen paliwa nie będzie trwał zbyt długo, ponieważ rok temu ceny systematycznie wzrastały i już w połowie lutego przekroczyły 2,60 złotych za litr. Na razie sytuację relatywnie drogiego paliwa częściowo neutralizuje silniejszy złoty, choć „należy pamiętać, że według dość rozpowszechnionych prognoz (które mają to do siebie, że się często nie sprawdzają) złoty ma być przeważnie słabszy niż przed rokiem”.
Należy pamiętać – dodaje ekspert – że oddziaływania zmian cen paliwa i walut na ceny wycieczek w zależności od touroperatora są mniej lub więcej opóźnione (m.in. przez kontrakty zabezpieczające i politykę marż), a ich skutki należy traktować w uśrednionych kategoriach docelowych (asymptotycznych).
Największy wzrost średniej ceny, i to największy od ośmiu tygodni, Traveldata ujawniła w wypadku wakacji na Wyspach Kanaryjskich. Wyniósł on 318 złotych. Szczególnie musi robić wrażenie ta różnica, jeśli pamiętać, że zaledwie tydzień wcześniej podwyżka tego kierunku wyniosła 242 złote. Z drugiej strony – zwraca uwagę Betlej – trzeba pamiętać, że przed rokiem cena tego kierunku spadła o 154 złote, baza do której się odnosi obecny pomiar była więc stosunkowo niska.