Ponad jedna czwarta respondentów badanych przez towarzystwo ubezpieczeniowe Univé wskazała, że rzadziej lata na wakacje ze względu na różne przepisy i coraz częstszą konieczność płacenia dodatkowych opłat. Niektórzy badani przyznają, że wolą wybrać pociąg lub samochód, nawet chociaż podróż trwa dłużej, ponieważ czują się wtedy bardziej pewnie, co do całkowitego jej kosztu.
Bałagan z bagażem podręcznym zniechęca pasażerów
W Holandii, podobnie jak w innych krajach europejskich, panuje chaos regulacyjny w kwestii bagażu podręcznego – każda linia lotnicza ustala własne zasady, ceny i wyjątki. Od 2018 roku przewóz większego bagażu podręcznego w kraju wiatraków wprowadziły irlandzkie linie Ryanair, rok później brytyjski EasyJet. Od tego czasu inni przewoźnicy stopniowo wdrażali własne regulacje, które dodatkowo się jeszcze zmieniały.
Na przykład, tania linia lotnicza Transavia w kwietniu zeszłego roku wprowadziła opłaty za bagaż podręczny w wysokości od 10 do 27 euro. Niskokosztowa linia Corendon z kolei jako jedna z ostatnich zdecydowała się na podobny krok i od maja 2024 r. pobiera 15 euro za torby większe niż mały plecak. Jedną z nielicznych firm, która nadal oferuje bezpłatny bagaż podręczny, pozostaje TUI, touroperator z własną linią lotniczą.
Tymczasem w ubiegłym miesiącu dziennik “De Telegraaf” ujawnił, że narodowy przewoźnik Holandii, linie KLM, rozważa wprowadzenie taryfy biletowej, w której bagaż podręczny byłby dodatkowo płatny. Tzw. „bilet podstawowy” miałby obejmować jedynie miejsce na w samolocie, a za wszystkie dodatki, w tym bagaż, trzeba byłoby dopłacić.
Konsumenci protestują przeciwko opłacie za podstawowy bagaż
Spotkało się to z krytyką Holenderskiego Stowarzyszenia Konsumentów. Consumentenbond wezwała w oświadczeniu do określenia „minimalnego standardu dla wszystkich linii lotniczych latających w Europie”. „Pasażerowie mają prawo zabrać ze sobą rozsądną ilość bagażu podręcznego bezpłatnie” - mówi rzeczniczka prasowa Consumentenbond Annemieke Herberigs, cytowana w komunikacie prasowym.