Polska zmaga się obecnie z drugą falą pandemii koronawirusa i choć faktyczny lockdown nie został ogłoszony, to turystyka krajowa i przyjazdowa nie istnieją – piszą w komunikacie organizatorzy akcji „Bezpieczne rezerwacje w czasie COVID-19”. 7 listopada weszło w życie rozporządzenie, które pozwala hotelom i innym obiektom noclegowym przyjmować wyłącznie gości podróżujących służbowo. Przepis ten, który pozostanie w mocy co najmniej do 29 listopada, sprawił, że polskie ośrodki turystyczne wyludniły się, a rezerwacje na Boże Narodzenie, sylwestra, Nowy Rok i ferie zimowe przestały napływać.
– Przeprowadzaliśmy internetową ankietę wśród osób często podróżujących i właścicieli obiektów turystycznych, by sprawdzić, co blokuje rezerwacje na przyszłe terminy – mówi właściciel Poduszki Villi Grace w Szklarskiej Porębie i pomysłodawca akcji „Bezpieczne rezerwacje w czasie COVID-19” Gerard Grech, cytowany w komunikacie.
CZYTAJ TEŻ: Lawinowy spadek rezerwacji. Mały lockdown dobija hotelarzy
Z ankiety jasno wynika, że turyści boją się o zdrowie swoje i bliskich, nie wiedzą, czy w najbliższej przyszłości będą mieć pracę, wynagrodzenie na czas czy w ogóle jakiekolwiek pieniądze, które będą mogli przeznaczyć na podróże, boją się też, że nie będą mogli skorzystać z zarezerwowanego wcześniej pobytu w hotelu i stracą zaliczkę, bo rząd ogłosi narodową kwarantannę albo sami trafią na izolację.
Przepisy prawne w takich wypadkach gwarantują klientom firm turystycznych zwrot zaliczki (lub rozliczenie jej w formie vouchera), ale ci nie zawsze o tym wiedzą. To właśnie niewiedza rodzi obawy, które powstrzymują turystów przez rezerwowaniem pobytów zimowych – uważają hotelarze.