Mimo wyraźnie negatywnych tendencji sytuacja epidemiczna w Polsce ciągle jest jeszcze lepsza pod względem rozprzestrzeniania się zakażeń, niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Trudno jednak nie zwrócić uwagi, że o ile w Europie Zachodniej następuje poprawa, o tyle w Polsce i w całej Europie Wschodniej wyraźne pogorszenie. Prawdopodobnie więc nastąpi zamiana miejsc na epidemicznej mapie kontynentu – pisze prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej w najnowszym materiale, omawiającym sytuację epidemiczną, jaki przygotowuje co tydzień.
Będzie to – zdaniem autora – wynik tego, że w zachodniej części kontynentu od wielu tygodni przeważało zaostrzanie reguł antyepidemicznych, a w Polsce i na wschodzie Europy (z wyjątkiem Litwy) odwrotnie.
Paradoksalnie też większa relatywnie liczba zakażeń pozwoliła na dodatkowe uodpornienie się znacznie większego odsetka populacji niż miało to miejsce w Polsce i w innych krajach naszego regionu. Ten pomijany na ogół czynnik ma wspomagające znaczenie – obok rozlicznych ograniczeń i obostrzeń – w wygaszaniu kolejnych cyklicznych fal epidemii. Bardzo niski poziom liczby zakażeń w Polsce będzie teraz działał przeciwko naszym statystykom, gdyż liczba uodpornionych w ten sposób osób jest niewielka, a odporność nabyta podczas trzeciej fali epidemii w dużym stopniu już zanika – dzieli się z czytelnikami swoimi wnioskami ekspert.
W rozważaniach nad ewentualnym przebiegiem rozprzestrzeniania się zakażeń, trzeba jeszcze pamiętać o dodatkowym obiektywnym i zarazem niekorzystnym dla naszego regionu czynniku, jakim są niższe temperatury, które już jesienią przymuszają ludzi do częstszego przebywania w pomieszczeniach. Pod tym względem sytuacja na Zachodzie Europy jest z reguły znacznie korzystniejsza i taka też była w ostatnich tygodniach, gdy jej mieszkańcy przez dłuższy czas mogli się cieszyć stosunkowo ciepłą i słoneczną pogodą.
Polska – być może ostatni tydzień przewodzenia Europie
W ostatnim tygodniu wskaźnik nowych zakażeń dwunasty raz od połowy lipca (wskaźnik 14,6) wzrósł, tym razem ze 140 do 199, co oznaczało 42 procent nowych zakażeń na milion mieszkańców więcej. W następnych tygodniach skala zwyżek wskaźnika nadal pozostanie wysoka, ale i tak powinien on jeszcze przez co najmniej kilka tygodni pozostać wyraźnie niższy od jego średniej wartości w krajach Zachodniej Europy i to nawet mimo wprowadzanych tam coraz większych obostrzeń i elementów segregacji sanitarnej, które działają hamująco na rozwój epidemii (obecnie wskaźnik w Polsce jest prawie 7-krotnie niższy) – opisuje Betlej.