Debata: Jaka Polska Organizacja Turystyczna, jaka polska turystyka?

Lasek: Widziałbym POT jako instytucję rozwoju regionalnego, która wspiera inicjatywy lokalne, regionalne i międzyregionalne Lachowska:Liczymy na wsparcie POT przy budowie produktu. Kachniewska: Nikt nie zastąpi POT w badaniu ruchu turystycznego

Publikacja: 16.02.2017 00:54

Od lewej: Ryszard Cetnarski, prezes biura podróży Holiday Travel, członek Rady Naczelnej Polskiej Iz

Od lewej: Ryszard Cetnarski, prezes biura podróży Holiday Travel, członek Rady Naczelnej Polskiej Izby Turystyki, Dorota Lachowska, prezes Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych, dyrektor biura Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, Filip Frydrykiewicz redaktor serwisu Turystyka.rp.pl, prof. SGH, dr hab. Magdalena Kachniewska, Dawid Lasek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, Bartłomiej Walas, p.o. prezes Polskiej Organizacji Turystycznej.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

„Komu potrzebna jest Polska Organizacja Turystyczna?” – pod tym tytułem w redakcji „Rzeczpospolitej” odbyła się dyskusja zorganizowana przez serwis Turystyka.rp.pl. Punktem wyjścia do spotkania było zgłoszenie przez posłów sejmowego klubu Kukiz ’15 projektu ustawy o likwidacji POT. W debacie wzięli udział: Dawid Lasek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, odpowiedzialny za turystykę, Bartłomiej Walas, pełniący obowiązki prezes POT, prof. SGH, dr hab. Magdalena Kachniewska z Katedry Turystyki Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Ryszard Cetnarski, prezes biura podróży Holiday Travel, członek Rady Naczelnej Polskiej Izby Turystyki i Dorota Lachowska, prezes Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych, dyrektor biura Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.

Rozmowa toczyła się wokół trzech wątków. Pierwszy stanowiła polemika z argumentami Kukiz ’15, przedstawionymi w uzasadnieniu do projektu. Tę część opublikowaliśmy wczoraj: „Debata: Komu potrzebna jest Polska Organizacja Turystyczna?”. Drugi obejmował rolę POT i plany MSiT zmiany funkcjonowania organizacji. Trzeci służył uzyskaniu odpowiedzi na pytanie zadane w tytule debaty. Dzisiaj przedstawiamy większą część drugiej część relacji. Wkrótce opublikujemy trzecią i ostatnią.

Filip Frydrykiewicz: Przejdźmy teraz do drugiego wątku. Okazuje się bowiem, że choć ministerstwo nie ma zamiaru likwidować POT-u, to jednak widzi potrzebę zmiany ustawy o POT (czytaj też: „Lasek: Będzie nowe otwarcie w turystyce”, „Bańka: Nowoczesny POT narzędziem ministerstwa”). Na czym miałaby ona polegać, do czego zmierzać?

Dawid Lasek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, odpowiedzialny za turystykę

Założeń a priori nie ma, wszystko zależy od rozwiązań wypracowanych z partnerami – ROT-ami i LOT-ami.

Wszystko zależy od tego, jaki fundament ułożymy z lokalnymi organizacjami turystycznymi, czyli prawdziwymi dysponentami atrakcji turystycznych. Tu jest bardzo dużo do zrobienia. Wiem z doświadczenia zdobytego w regionach transgranicznych, że kluczowe jest budowanie kompetencji.

Dzisiaj cieszymy się, że ruch turystyczny rośnie, ale jeśli chcemy go utrzymać musimy budować silne partnerstwa lokalne. To jest coś, co będzie też determinować działanie nowego POT-u. Widziałbym POT raczej jako instytucję rozwoju regionalnego, która wspiera inicjatywy lokalne, regionalne i międzyregionalne. Chciałbym zapomnieć o podziale administracyjnym kraju na regiony. Na przykład Roztocze leży częściowo w granicach województwa lubelskiego, częściowo podkarpackiego, a częściowo na Ukrainie. A chodzi o to, by tworzyć silne marki terytorialne. Roztocze mogłoby być taką marką.

Nie pokazywać Polski w tradycyjnym ujęciu, ale grupować według motywów, którymi ludzie się kierują, wybierając cel i rodzaj podróży: rowery, kajaki, kuchnia, ryba na wędce. Przez ten pryzmat będziemy tworzyć marki terytorialne. To będzie proces, który uporządkuje polską politykę turystyczną.

Zdecydowanie chcę dać odpór takiemu myśleniu, jakie pojawiło się w uzasadnieniu Kukiza, że departament turystyki w ministerstwie zajmie się tym, co teraz robi POT. Urzędnicy nie są od tego. Ustrojowo, prawnie, organizacyjnie i poprzez to, że ministerstwo ma swoje ograniczenia i przyzwyczajenia, nie jesteśmy w stanie wspierać aktywnie turystyki na poziomie lokalnym czy regionalnym. Do tego jest potrzebna silna organizacja, która będzie skutecznie działać na tym poziomie. A ministerstwo jest od tego, by zapewnić jej jak najlepsze prawo i zaproponować pewien system, ale system powinien być tak naprawdę zaproponowany przez partnerów – od organizacji lokalnych, przez regionalne, po organizacje branżowe, hotelarzy czy przewodników.

A więc raczej czeka nas moim zdaniem redefinicja zadań POT-u, niż rewolucja. Z wykorzystaniem doświadczeń wszystkich uczestników rynku, żeby system był skuteczniejszy. Jeśli tego nie zrobimy, nie pokażemy za pięć i dziesięć lat Polski jako atrakcyjnego, bezpiecznego miejsca turystycznego.

FF: Kiedy ruszy ten proces?

Tak szybko, jak to tylko możliwe. Pani premier zapowiedziała podczas przeglądu resortów, że ten rok ma być rokiem turystyki. Odczytuję to jako zielone światło dla tych usprawnień, dlatego tempo będzie szybkie. Ale jeszcze raz chcę podkreślić – będziemy to robić we współpracy, w koncyliacji ze wszystkimi aktywnymi i chętnymi do tego partnerami. Bardzo liczymy też na ekspertów, na świat nauki.

Jeszcze jeden wątek. Prezes Walas mówił, że pieniędzy na promocję jest mało. Polska wypada słabo na tle innych krajów pod tym względem. Ale, jeśli policzyć wszystkie budżety promocyjne w województwach, to pieniędzy jest bardzo dużo. Pamiętam, że kiedy na spotkaniu ze stacjami narciarskimi zapytałem, ile mają pieniędzy na promocję, padały kwoty, które razem dały ogromną sumę. Spróbujmy skoordynować wydatki. Potrzebujemy więcej skłonności do kooperacji, a wtedy dom polskich turystycznych marek, jaki chcemy stworzyć, pokaże prawdziwy potencjał kraju.

Niedługo wróci kwestia kolejnej perspektywy unijnej. Warto, żeby POT był gotowy do skorzystania z tych pieniędzy. To, że w unijnym budżecie do 2020 roku nie ma wprost zapisanych środków na turystykę, nie musi być problemem. Interdyscyplinarność turystyki ułatwia nam, aczkolwiek wymaga to kompetencji i determinacji, czerpanie z różnych programów unijnych.

Moją rolą jest z kolei, żeby się dogadywać z innymi resortami – rolnictwem, ochroną środowiska, kulturą, edukacją, rozwojem gospodarczym. Możliwości pozyskania środków jest bardzo wiele. POT powinien być w tej sytuacji koordynatorem, punktem kontaktowym, pośredniczącym między różnymi instytucjami, jak Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, czy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. I wspólnie z nimi przygotowywać akcje, które mogłyby umożliwić, choćby w kwestii informacji, dotarcie do środków europejskich. Trzeba wiedzieć jak kooperować, żeby przygotowywać dobre programy.

Prof. dr hab. Magdalena Kachniewska, Katedra Turystyki w Kolegium Gospodarki Światowej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Kooperacja między resortami to temat bardzo ważny. Jako ekspert byłam w ostatnich latach zapraszana wiele razy do ministerstwa, dzisiejszego odpowiednika Ministerstwa Rozwoju i kiedy słyszałam od kolejnego dyrektora departamentu, że on ma genialny pomysł na rozwój regionalny i, że to będzie turystyka, opadały mi ręce. To przytłaczające, bo istnieje POT, ROT- y i LOT-y, turystyka dzieje się na poziomie regionalnym i trans granicznym, a tu nagle ktoś odkrywa – bo to dla tych ludzi jest odkrycie – że ona istnieje. To pokazuje, że obiegu informacji nie ma. Tutaj bardzo ważna jest rola ministra sportu i turystyki jako tego, który koordynuje jej obieg.

Wyszła też w tym, o czym mówili pan minister i pani prezes, kwestia organizacji turystyki w ogóle. Mówimy o nośnym haśle likwidacji POT-u, bo to poruszył Kukiz, ale nie da się pominąć pozostałych szczebli systemu, czyli ROT-ów i LOT-ów. Najsłabsze pozostają w tym układzie LOT-y, chociaż są najważniejsze. Cały pomysł ustawy o POT opierał się na tym, że turystyka miała powstawać oddolnie. Coś z tego po drodze zgubiliśmy.

ROT-y też różnie działają, ich wiedza i efektywność mocno się różnią. Jeśli już mówimy o jakichś zmianach, to powinno dotyczyć to efektywności funkcjonowania tego najniższego szczebla.

FF: Czyja to wina, że LOT-y są słabe?

Mam na to jedną odpowiedź: Brak wiedzy. I tutaj mogę się uderzyć w piersi, bo to w pewnym stopniu wina nas, czyli ludzi, którzy kształcą kadry. Niepotrzebnie turystykę traktujemy jako osobny temat. Przez ostatnie lata nauczyłam się we współpracy z praktykami, żeby zabraniać im używać słowa turystyka. Jeśli tylko przestaną myśleć o turystyce, a zaczną myśleć o jakości życia, o rozwoju lokalnym, to okaże się, że w efekcie wyjdzie nam znakomity rozwój turystyki.

Pan minister wspomniał, że w budżecie unijnym nie ma bezpośrednio turystyki, jest o to lament. Moim zdaniem to nie jest powód, żeby rozpaczać, bo jeśli rozmawiam z ludźmi w regionach o ich problemach, to okazuje się, że brakuje drogi. Jeśli brakuje drogi to nie mówmy o turystyce, tylko o infrastrukturze. Nie będzie turystyki, jeśli nie będzie drogi. Myśląc o turystyce idziemy w klapkach na oczach. Na poziomie lokalnym turystyka zaczyna się od wyrównania zapóźnień cywilizacyjnych. Jak nie ma drogi, nie ma oczyszczalni ścieków, nie ma parkingów… zacznijmy od tego etapu. W wielu regionach to jest elementarna potrzeba.

Jeżeli strategia rozwoju turystyki poszłaby w tym kierunku, żeby wzmocnić na poziomie lokalnym turystykę, czyli dokładnie to, co zapowiada pan minister, to nagle może się okazać, że siłą rzeczy wzmocnione zostaną struktury regionalne, bo one są biorcami tego, co w regionie funkcjonuje, a wtedy zyska promocja kraju jako takiego. Pamiętajmy, że promocja to tylko jedno „p” z klasycznego marketingu. Marketing zaczyna się od produktu, a nie od promocji.

Dla mnie jest też przerażające, że tyle jest hałasu o środki na promocję, przedsiębiorcy wyciągają rękę po pieniądze, na przykład na wyjazdy na targi. Nie mają produktu, nie mają umiejętności zdefiniowania ceny, nie umieją określić kanałów dystrybucji, a już mówią o promocji.

Powołanie Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych jest cenną inicjatywą, bo może wzmocni obieg informacji i dzielenia się wiedzą. Bo są, jak mówiłam, ROT-y bardzo silne i bardzo słabe. Mam nadzieję, że Forum to będzie miejsce, w którym ROT-y, nie sięgając do garnuszka centralnego, będą uczyły się od siebie efektywnego działania. Z kolei ROT-y powinny być wzorem efektywności dla LOT-ów.

Moim zdaniem największym problemem polskiej turystyki wcale nie jest brak pieniędzy, ale brak wiedzy.

FF: Czy nie taka jest też rola POT-u? POT przeprowadził w ostatnich dwóch latach serię szkoleń dla przedstawicieli branży turystycznej, towarzyszyło im duże zainteresowanie.

POT powinien wyznaczać trendy i standardy promocji. Jeśli POT konsekwentnie rozwija działalność w nowych mediach, to siłą rzeczy na poziomie regionalnym i lokalnym powinna się udzielać teraz ta bardzo cenna perspektywa patrzenia na nowe formy promocji. Bloger nie dlatego będzie pisał o Polsce, bo ją kocha i uwielbia, ale dlatego, że Polskę zwiedził. Przejście na poziom takiej promocji jaką sugeruje Kukiz ’15 dopiero uczyniłby z POT-u czy z ministerstwa, biuro podróży, bo współczesna współpraca z blogerami to odpowiednik dawnych podróży studyjnych. Tych blogerów trzeba tu zaprosić.

FF: Mówimy o roli POT-u, a słyszę teraz, że POT będzie się zajmował organizowaniem dwa razy w roku „weekendu za pół ceny”. Czy sprowadzanie POT-u do roli mało wyrafinowanego narzędzia nie jest marnowaniem potencjału – dobrze przygotowanych i nieźle opłacanych ludzi?

Dawid Lasek

Akcja „weekend za pół ceny” to niedrogi mechanizm. Chodzi o to, żeby wskazać, że problemem w Polsce ciągle jest ten tak zwany niski sezon. Czas kiedy skończyły się wakacje, a nie zaczęły ferie. Nie jesteśmy przyzwyczajeni, do podróżowania późną jesienią, czy wczesną wiosną. Chcemy pokazać, że jest to możliwe, jeśli przedsiębiorcy (muzea, hotele, restauracje, atrakcje) zaproponują rabaty. Pierwsza, zeszłoroczna, operacja przyniosła efekt.

Nie jest to działanie strategiczne, ale pewien format promocji, który służy pobudzeniu turystyki. Nie widziałbym sprzeczności między tym, a interesem całej turystyki.

Akcja „weekend za pół ceny” ma logikę interwencji. Proszę zauważyć, że narodziła się na poziomie lokalnym. Inicjatorem był Poznań, potem inne miasta i regiony wzięły z niego przykład.

FF: Jak postrzegają to samorządy i regiony?

Dorota Lachowska, prezes Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych, dyrektor biura Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.

POT jest do tego, żeby ułatwiać współpracę różnych podmiotów – samorządów, przedsiębiorców, stowarzyszeń, uczelni. POT ma wiele zadań, przede wszystkim związanych z promowaniem tego, co powstaje w regionach, przygotowanych tam produktów turystycznych.

FF: Przychodzicie do prezesa Walasa i mówicie: Mamy produkt, poradź czy powinniśmy go sprzedać na rynku japońskim czy niemieckim. Otwórz nam drzwi do ludzi, którzy mogą to zrobić. Masz doświadczenia i personel rozsiany po całym świecie?

Zgadza się. Temu między innymi służy konkurs POT na najlepsze produkty turystyczne. Oni wyciągają to, co może stać się produktem sprzedawanym przez biura podróży. To są też działania na rynkach zagranicznych, gdzie biura POT-u organizują spotkania z tamtejszymi touroperatorami i dziennikarzami.

FF: Ale to się już dzieje. Czego ROT-om brakuje w POT-ie? Jeśli, jak słyszymy, pan minister chce „redefiniować” POT w konsultacjach z ROT-ami, to co zaproponujecie, żeby ulepszyć POT?

Liczymy na wsparcie POT przy budowie produktu. Chcielibyśmy pogłębić współpracę w zakresie docierania do grup docelowych, żeby skuteczność była większa. W zakresie współpracy z touroperatorami zagranicznymi i krajowymi.

Jesteśmy silniejsi w systemie POT-ROT-LOT, możemy na przykład współfinansować promocję, która dzięki temu będzie skuteczniejsza i tańsza.

Drugi aspekt – badanie jakości w turystyce i certyfikowanie. Mam na myśli program oceniania punktów informacji turystycznej. Dzięki temu, że są zastosowane jednolite kryteria, regionalne, miejskie i lokalne organizacje turystyczne, które zwykle za punkty IT odpowiadają, wiedzą czym się kierować w ich przygotowaniu.

Magdalena Kachniewska

Choć często stawiamy na różnorodność, to są obszary, w których unifikacja jest konieczna. Tak jest ze wspomnianą certyfikacją punktów informacji turystycznej czy znakowaniem szlaków turystycznych. Trudno, żeby każdy region robił to po swojemu i wymyślał własne kryteria.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz w działalności POT, w której nikt go nie zastąpi – badanie i analizowanie ruchu turystycznego i wszystkiego, co jest z tym związane, w skali kraju. Na to nigdy nie porwą się regiony ani tym bardziej mniejsze organizacje turystyczne. W tej dziedzinie akurat jest potrzebny jeden solidny ośrodek i tylko POT ma do tego wykwalifikowane siły i powinien mieć także możliwości, by to robić.

Mało wiemy dzisiaj o ruchu granicznym, bo nie ma już granic i nie możemy każdego zatrzymać i przesłuchać, świecąc mu lampą w oczy. Musimy to robić w sposób bardziej wyrafinowany. POT powinien być w awangardzie zbierania tego typu danych z zastosowaniem najnowszych technologii.

Dawid Lasek

Informacja jest we współczesnym świecie niezbędna do podejmowania decyzji. Dużo mówimy o tym, że brakuje nam danych o rynku, ilu turystów przyjeżdża, jak to badać, jak to mierzyć. Dlatego POT powinien być w kwestii statystyk swego rodzaju instytutem badawczym, jak kiedyś Instytut Turystyki. Oczywiście we współpracy z regionami, żeby metodologia była ujednolicona.

Druga rzecz to obserwatorium turystyki, którym już POT się zajmuje.

Informacja turystyczna to problem, który ministerstwo chce uporządkować. To wymaga solidnego podejścia, ale i dużych pieniędzy. W tym roku, mam nadzieję, uda nam się przygotować konstrukcję prawną, która w przyszłym roku będzie już uruchomiona. I będzie niezależna od tego, czy w danym roku będą pieniądze na badania, czy nie będzie. Po prostu muszą być, żeby nie przerywać rytmu badań.

Bartłomiej Walas, p.o. prezes POT

Mówimy o warunkach prawnych dla POT. Pamiętajmy, że kiedy POT powstawał w 2000 roku nie było Internetu, nie było tak rozbudowanego sektora turystyki biznesowej, nie było instytucji typu film commission (zajmujących się promowaniem kraju i regionów poprzez lokowanie ich w produkcjach filmowych – red.), a biura podróży miały dominującą rolę w organizowaniu przyjazdów.

POT ma status państwowej osoby prawnej. Niektórzy nam wręcz tego zazdrościli, ale dziś sam bym wskazał słabości tego rozwiązania. Choćby w kwestii zawiązywania partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie możemy też wystawić faktur. I pomyśleć, że wiedeńskie convention bureau to potęga ekonomiczna, a VisitBerlin zarabia sprzedając na przykład wycieczki do Szczecina. Już te kwestie wystarczą, żeby zrewidować ustawę.

Pojawiają się liczne głosy o konieczności większego „uspołecznienia” POT-u, ale ci, którzy to postulują nie konkretyzują na czym miałoby to polegać. Uważam, że kusi wielu z nas silne sformalizowanie różnych możliwości współpracy, a może i jej centralizacja. To stoi w sprzeczności ze współczesnym modelem kompetycji (współpracy rywalizujących ze sobą na co dzień podmiotów).

Poza samą ustawą na pewno trzeba położyć większy nacisk na wykorzystanie mediów społecznościowych, w ogóle Internetu, który jest dziś decydującym kanałem promocji. Są jednak wciąż podmioty, które nie mogą się obyć bez tradycyjnych narzędzi. Fakt, że POT na 2016 rok zmniejszyła powierzchnię na targach ITB w Berlinie (z dotychczasowych 1500 do 750 metrów kwadratowych – red.) spotkał się z dużym niezadowoleniem. Po czym się okazało, że trudno było znaleźć polskich wystawców nawet na tę zmniejszoną powierzchnię. A z kolei w tym roku jest ich już nie 32, ale 55, w tym dużo biur podróży. Więc jak jest impuls – można zmieniać narzędzia.

POT przez te wszystkie lata zgromadził i dużą wiedzę, i doświadczenie. Teraz najważniejszy jest podział zadań i kompetencji w całym systemie. On może być narzędziowy – jeśli POT ma wiedzę, umiejętności, doświadczenie w ściąganiu do polski zagranicznych touroperatorów i dziennikarzy i robienie mini kampanii na poszczególnych rynkach, to powinna to robić. Inne organizacje narodowe w tym kierunku idą.

Tymczasem w Polsce jest zauważalna skłonność do trzymania się pionowej struktury organizacyjnej. Wystarczy powiedzieć „system” i wiadomo, jak to jest wszystko zbudowane, jak przechodzą pieniądze. Byłoby dziwnie, gdyby wszystkie środki były w jednej, POT-u, kieszeni, a POT, by je rozdawał wszystkim. Nie, niech to będzie rozproszone, tylko stworzyć należy mechanizmy, które pozwolą na takie „win to win”, współfinansowanie przez różne podmioty, w tym prywatne, wydarzeń. Przecież my też podajemy w sprawozdaniach, ile pozyskaliśmy środków lub usług od przedsiębiorców, regionów, placówek dyplomatycznych. W 2015 roku było tego nieco za ponad milion euro. Więc chyba model rozproszony powinien być rozwiązaniem docelowym.

Co jest dzisiaj słabym punktem polskiej turystyki? Przychylałbym się do opinii, że produkt. Miasta europejskie zachęcają do przyjazdu turystów konkretnymi walorami, na przykład „Sztokholm dla zakochanych”, czy „Brandenburgia dla rowerzystów”. My też musimy przedstawiać korzyści i wartości, jakie zyska klient. A co najważniejsze – jeśli już jest zachęcony, gdzie to może kupić i za ile. Najlepiej byłoby, żeby już za trzecim kliknięciem w Internecie mógł zarezerwować cały pakiet usług.

Zmieniają się także formy współpracy przedsiębiorców. Żaden touroperator zagraniczny nie powie: Pokaż mi swój program i cenę, a ja ci przyślę sto grup. Teraz krajowy partner musi go wspierać w promocji na jego rynku, na przykład w wydaniu katalogu czy przeprowadzeniu prezentacji.

Współpraca z branżą turystyczną jest bardzo słaba. POT-owi ciągle trudno znaleźć partnerów. Sprowadzamy do kraju setki dziennikarzy, blogerów i touroperatorów z zagranicy rocznie. Jeżdżą po Polsce, zwiedzają i przeważnie wyjeżdżają zachwyceni. Na takiej promocji zyskują liczne hotele i restauracje, ale gdy przychodzi do wsparcia takiej podróży usługami, nie ma chętnych. Opieramy się na kilkunastu hotelach i jeszcze mniejszej liczbie restauracji. O handlu i transporcie lokalnym nawet nie wspominam. Z narodowym przewoźnikiem lotniczym nie możemy się porozumieć od lat.

Magdalena Kachniewska

Jest jeszcze problem – gdzie powinna kończyć się prywatyzacja zysków, skoro mamy upublicznienie kosztów? Jak choćby koszt zanieczyszczenia środowiska, bo turyści przyjeżdżają samochodami. Płacą za to wszyscy, którzy tam mieszkają, a na turystyce zarabiają nieliczni.

Na Mazowszu obserwuję takie sytuacje, że przedsiębiorcy skrzyknęli się i stworzyli jakąś atrakcję, ale w momencie gdy pojawiły się zyski z niej, pojawiły się też konflikty. Kto ma więcej zarobić – hotelarz, czy prawnik, który pomagał ten produkt stworzyć? A może stacja benzynowa, w której są rozdawane ulotki reklamujące?

Mądra i zaawansowana dyskusja o strukturze turystyki w Polsce musi dotyczyć również tego, jak wyobrażamy sobie zarządzanie regionalne nie tylko od strony wytwarzania zysków, ale też ponoszenia kosztów wynikających z rozwoju produktu.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Boeing stawia na polskich inżynierów
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku