Certyfikat covidowy uwolni transport lotniczy

Sytuacja ekonomiczna lotnisk jest bardzo zła, ale są też przesłanki wskazujące, że branża lotnicza niedługo odbije się od dna – szczepienia postępują, liczba zakażeń spada, unijny certyfikat covidowy niebawem ujrzy światło dzienne, a spragnieni podróży turyści czekają w blokach startowych – mówili uczestnicy debaty na temat lotnisk regionalnych, zorganizowanej przez serwis Turystyka.rp.pl.

Publikacja: 06.05.2021 08:35

Certyfikat covidowy uwolni transport lotniczy

Foto: turystyka.rp.pl

Sytuacja lotnisk regionalnych, które z powodu pandemii już od ponad roku zmuszone są działać w mocno ograniczonym zakresie, była tematem czwartego spotkania z cyklu „Cztery strony turystyki”, zorganizowanego w ostatni wtorek przez serwis Tursystyka.rp.pl.

O kondycji finansowej polskich lotnisk, ich przygotowaniach do sezonu turystycznego, letnich siatkach połączeń, współpracy z touroperatorami i liniami lotniczymi rozmawiali prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i prezes lotniska w Katowicach Artur Tomasik, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej Rafał Szlachta, członek zarządu ds. handlowych PLL LOT Michał Fijoł, wiceprezes biura podróży Itaka i wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Piotr Henicz. Spotkanie prowadził redaktor serwisu Turystyka.rp.pl Filip Frydrykiewicz.

Ogólną sytuację lotnisk regionalnych nakreślił Artur Tomasik. – W ubiegłym roku od połowy marca do czerwca lotniska praktycznie nie funkcjonowały – przypomniał. – Sytuacja niewiele się zmieniła w pierwszym kwartale tego roku, bo choć nie mamy formalnego lockdownu, to obsługujemy 90 procent pasażerów mniej niż w 2019 roku. W ubiegłym roku mieliśmy tylko 9 milionów pasażerów, podczas gdy rok wcześniej było to ponad 30 milionów. Ogromne straty finansowe porty lotnicze będą musiały odrabiać przez kolejne lata. Potrzebne będą nie dwa czy trzy lata, ale nawet pięć, by wrócić do dobrych standingów finansowych sprzed covidu – przewidywał.

Najgorzej poradziły sobie z kryzysem małe lotniska. – Te duże, które obsługiwały 1,5-2 miliony pasażerów, miały bardzo dobre wyniki finansowe i to pozwoliło im funkcjonować w tym trudnym okresie. Niektóre nawet, jak Katowice, realizowały inwestycje. Rok 2021 będzie jeszcze trudniejszy od 2020, w który wchodziliśmy z pewnym zasobem gotówki. Dzisiaj praktycznie wszystkie porty korzystają z zewnętrznych źródeł finansowania, na przykład kredytów bankowych, bo pomoc państwa pokryła ich straty w 30-40 procentach – wskazywał Tomasik.

Co więcej, lotniska wydały „miliony złotych” na wdrożenie i utrzymanie wyjątkowo ostrego reżimu sanitarnego, w którym trwają od początku pandemii (mierzenie pasażerom temperatury przy wejściu do terminalu, zapewnienie maseczek i środków dezynfekujących, organizacja punktów, w których można zrobić test, oznaczenia na lotnisku i komunikaty przypominające o obowiązku noszenia maseczek i utrzymywania dystansu).

CZYTAJ TEŻ: Turystyka czeka na plan restartu

Artur Tomasik podkreślił, że zła sytuacja ekonomiczna nie odbija się na bezpieczeństwie lotnisk. – Nasza działalność jest certyfikowana, nie wyobrażam sobie, by w jakimkolwiek porcie, małym, średnim czy dużym, mogło dojść do obniżenia poziomu bezpieczeństwa. Wielkość lotniska nie ma tu znaczenia, po prostu mamy narzucone normy, które stale monitoruje ULC – wskazał.

Dlatego też, kontynuował, porty lotnicze bardzo ostrożnie podchodziły do zwolnień. – Nie możemy bezkrytycznie zwalniać załóg, z uwagi nie tylko na ich unikalne kompetencje, ale też wymogi bezpieczeństwa, które musimy spełniać. W Pyrzowicach zredukowaliśmy załogę o 7 procent i myślę, że to i tak dużo. Nie ma możliwości, aby masowo zwalniać pracowników, zwłaszcza że wkrótce z kilku połączeń dziennie przejdziemy z dnia na dzień do kilkudziesięciu i musimy być na to przygotowani – wyjaśnił prezes Katowice Airport.

Wedle aktualnych prognoz ma to nastąpić w czerwcu. – Liczymy, że dzięki masowym szczepieniom ruch lotniczy będzie się szybko odbudowywał. Analizowałem siatkę połączeń w portach i wygląda ona optymistycznie. Jeżeli będzie można latać po Europie, to nawet małe porty, jak Rzeszów czy Łódź, dadzą sobie radę i myślę, że z tego kryzysu wyjedziemy obronną ręką – prognozował Tomasik.

Michał Fijoł przypomniał, że od czerwca zeszłego roku LOT cały czas latał po kraju – właśnie dlatego, żeby utrzymać działanie lotnisk i żeby ich służby mogły cały czas funkcjonować. – To nasz obowiązek i mam nadzieję, że dzięki ciągłemu utrzymywaniu operacji ich sprawność jest wciąż na wysokim poziomie. To oczywiste, że jak tylko ruch się zwiększy, wrócimy do portów regionalnych w większym zakresie, między innymi ze znanym z ubiegłego roku programem „LOT na wakacje” – zapowiedział Fijoł.

70 tras wakacyjnych LOT-u

– Do „LOT-u na wakacje” 2021 przygotowujemy się już od pół roku. W ubiegłym roku mieliśmy ponad sto tras, w tej chwili do systemów dystrybucji wgrane jest prawie 70 tras, duża część z nich, jak w ubiegłym roku, realizowana jest z portów regionalnych. Siatkę połączeń na bieżąco uzupełniamy, w każdym tygodniu dodajemy nowe kierunki, to efekt umów podpisywanych z naszymi partnerami – touroperatorami, a także analizy popytu. Jeszcze jakiś czas temu sezon stał pod znakiem zapytania ze względu na rosnącą liczbę zachorowań, teraz tendencja się odwróciła, a to oznacza że wakacje będą bezpieczne – wskazywał.

Tego lata LOT będzie latał między innymi z Gdańska do Burgas i Tirany, z Poznania na Majorkę, Korfu, do Dubrownika, Podgoricy, Tirany i Burgas, z Wrocławia do Barcelony i na Kos, z Krakowa na Korfu, Rodos, do Dubrownika i Tirany. Najwięcej rejsów realizować będzie z Katowic, miedzy innymi na Rodos, Korfu, Majorkę, do Warny, Burgas, Tirany, Aten, Salonik, Olbii i Barcelony.

– I do tego jeszcze dojdą rejsy czarterowe realizowane w dużej mierze z Warszawy i Katowic. Będą to nie tylko kierunki bliskiego zasięgu, czyli przede wszystkim Turcja i Egipt, ale także dalekodystansowe, jak Dominikana czy Meksyk, które w ostatnim czasie na stałe weszły do naszej siatki – wyliczał Fijoł. Ponadto, jak zdradził, już na początku lipca LOT może się też szerzej otworzyć na rynek amerykański. Plan na ten rok to 50-55 do 60 procent ruchu z roku 2019.

– Oczywiście hasłem przewodnim tego roku jest elastyczność w kształtowaniu siatki. Ważne będzie elastyczne, szybkie i właściwe reagowanie na sygnały rynkowe i ograniczenia regulacyjne – dodał przedstawiciel LOT-u.

– Czy zatem to nie sytuacja kryzysowa i zatrzymanie ruchu biznesowego zmusiły LOT do mocnego wejścia w nowy dla niego segment przewozów wakacyjnych, w dodatku sezonowy i mocno już obstawiony przez innych przewoźników, takich jak Ryanair, Wizz Air, Enter Air czy Smartwing? – chciał wiedzieć Filip Frydrykiewicz. – Czy, kiedy sytuacja wróci do normy, LOT nie wycofa się z niego i nie oznajmi touroperatorom, że przenosi maszyny na bardziej rentowne, biznesowe kierunki? – dociekał.

– Nie po to inwestowaliśmy w wiedzę, budowę relacji, tworzenie siatki połączeń wakacyjnych, by za jakiś czas z tego rynku wychodzić. LOT między rokiem 2015 a 2019 zwiększył liczbę kierunków z 42 do ponad 100, więc nie jest dla nas niczym nowym dokładanie nowych połączeń. Nasza współpraca z touroperatorami pokazuje, że dalej chcemy rozwijać naszą siatkę wakacyjną – zapewniał Fijoł.

– Latamy takimi samymi samolotami, czyli boeingami 737, a jesteśmy większym przewoźnikiem niż niektórzy wymienieni gracze, co oznacza silniejszą pozycję negocjacyjną w dokonywaniu zakupów. Dlatego, mając niższą bazę kosztową, będziemy w stanie oferować naszym kontrahentom właściwy produkt, a pasażerom atrakcyjne ceny biletów. Nie widzę więc powodów, byśmy mieli rezygnować z działalności, która jest rentowna – tłumaczył.

– Chcemy współpracować z LOT-em nie tylko w okresach kryzysowych i wierzymy, że współpraca będzie kontynuowana, ale nie znaczy to, że nie potrafimy logicznie myśleć i właściwie kalkulować – odniósł się do deklaracji Fijoła Piotr Henicz. – Nasza 32-letnia obecność na rynku wynika między innymi z tego, że prowadzimy bezpieczną, dywersyfikacyjną politykę. Na pewno od tej polityki nie odejdziemy i na pewno nigdy nie zdamy się na wyłączność tylko jednego partnera – wyjaśnił Henicz.

Jednocześnie uchylił się od odpowiedzi na pytanie prowadzącego, jakie loty i z których lotnisk zaplanowała w tym sezonie Itaka, ale podzielił jego obawy, że niektóre kierunki w „optymistycznie rozbudowanej siatce połączeń” trzeba będzie redukować.

ZOBACZ TAKŻE: Touroperatorzy: W tym sezonie last minute nie może być tanie

– Program lotów na lato 2021 jest cały czas zmieniany, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna, jesteśmy uzależnieni od obostrzeń w poszczególnych krajach. Być może okaże się, że z kraju, którego nie chcę wymieniać z nazwy, a który wedle dużej części touroperatorów mógłby stać się kierunkiem dominującym, trzeba będzie jednak zrezygnować, bo będą tam obowiązywały bardzo drogie testy – mówił wiceprezes Itaki.

– Wedle większości touroperatorów w Polsce liczba miejsc w samolotach i hotelach przygotowana na sezon 2021 będzie odpowiadać mniej więcej 50-60 procentom tego, co było w roku 2019. Na pewno też niestety liczba miejsc w poszczególnych portach będzie zdecydowanie się różnić od tej z roku 2019. W roku 2021 większość touroperatorów nie będzie chciała podejmować bardzo ryzykownych decyzji. Będzie to rok odbudowywania zaufania konsumentów i powrotu do stabilności, a więc także ograniczania ryzyka, co oznacza, że będziemy stawiać przede wszystkim na największe porty, bo wprowadzanie połączeń z małych portów regionalnych, na które przez ostatnie lata bardzo często stawialiśmy, jest o wiele bardziej ryzykowne. Na pewno zdecydowana większość połączeń czarterowych w tym roku będzie funkcjonować z Okęcia, Katowic, Poznania, Wrocławia i Gdańska, w pozostałych portach oferowanie będzie zdecydowanie mniejsze niż w 2019 – tłumaczył Henicz.

Lotniska regionalne są potrzebne

– Analizowałem połączenia czarterowe w niektórych portach, także te małe będą mimo wszystko miały połączenia czarterowe, na przykład Łódź siedem, a Rzeszów osiem. Ruch będzie więc rozłożony na wszystkie lotniska w Polsce, co potwierdza, że wszystkie, niezależnie od wielkości, są potrzebne, bo realizują swoje misje regionalne. Wiele się mówi o tym, że mniejsze lotniska po covidzie stracą rację bytu, myślę jednak, że już dzisiaj siatka połączeń małych lotnisk pokazuje, że tak się nie stanie. W tym roku ruch czarterowy odbuduje się na poziomie 50-60 procent, na większych lotniskach, takich jak Poznań czy Katowice, nawet więcej – dowodził Artur Tomasik.

Kierunki wakacyjne proponowane przez tanie linie lotnicze i LOT oraz czartery będą więc w tym sezonie podstawą funkcjonowania lotnisk. W Katowicach w pierwszym kwartale pasażerowie czarterowi stanowili 70 procent całego ruchu pasażerskiego.

– W pierwszym półroczu ruch regularny praktycznie zamarł na lotniskach z powodu różnych obostrzeń wprowadzanych w różnych krajach w różnym czasie. W większości państw mamy kwarantannę, Wielka Brytania praktycznie była zamknięta, a to był rynek bardzo istotny z punktu widzenia liczby pasażerów, na którym porty regionalne funkcjonowały na poziomie ponad 30 procent – mówił Tomasik. – Jeśli chodzi o latanie, Europa najsłabiej sobie poradziła z covidem, dopiero w czerwcu być może będziemy mieli unijny certyfikat covid-19, który znacznie ułatwi swobodne przemieszczanie się po Europie – dodawał.

– Europa najbardziej w tym kryzysie ucierpiała między innymi dlatego, że nie było jednego stanowiska na poziomie politycznym – zgodził się Piotr Samson. – Turyści bardzo chcą podróżować i czekają w blokach startowych, problemem jest jednak brak ujednoliconych regulacji w poszczególnych krajach. Podróżni udający się na wakacje nie są pewni, czy przed ich powrotem do kraju nie zostaną one zmienione i czy nie będą musieli iść na kwarantannę – zwracał uwagę.

Kwarantanna to obecnie jedna z największych bolączek lotnictwa. – Branża oczekuje, że dzięki unijnemu certyfikatowi, w którym zapisane będzie zaświadczenie o szczepieniu lub negatywny wynik testu na koronawirusa, uda się doprowadzić jej zniesienia. Certyfikat to ma również pomóc pasażerom płynnie przejść przez lotnisko i jednocześnie zagwarantować, że podróż między krajami będzie całkowicie bezpieczna. Cała europejska branża lotnicza uważa, że będzie on jednym z czynników, które uwolnią transport lotniczy – mówił Piotr Samson.

– Dla touroperatorów certyfikat jest niezmiernie ważnym elementem, nie chcę powiedzieć, że receptą na całe zło, ale punktem wyjścia do odbudowania się i powrotu rynku konsumenckiego. Od postępu szczepień i szybkiego wejścia w życie certyfikatu zależy, jak będzie wyglądać nasza przyszłość, bez względu, czy prowadzimy działalność touroperatorską, czy czarterową, czy też odpowiadamy za działalność lotniska – kolejny raz podkreślał Piotr Henicz. – Wierzymy, że wbrew nazwie certyfikat unijny nie będzie obowiązywał tylko w Europie. Docierają do nas głosy, że chcą go honorować również kraje pozaeuropejskie. To dla nas niezmiernie ważne, bo pamiętajmy, że oferta touroperatorska nie ogranicza się tylko do krajów unijnych – dodawał.

CZYTAJ TEŻ: Branża turystyczna: Od naszych organizacji oczekujemy skuteczności

Wiceprezes Itaki poruszył też kwestię bezpieczeństwa zdrowotnego, która w ubiegłym sezonie zaważyła negatywnie na ruchu turystycznym.

– Już po kilku tygodniach pandemii zapanowała opinia, że turyści będą się masowo zarażać w samolotach. Pilnie potrzebna była kampania informująca, że podróżowanie samolotami wyposażonymi w filtry HEPA jest bezpieczne. Wspólnie z portem lotniczym w Katowicach i przewoźnikiem czarterowym Enter Air udało nam się ją szybko zorganizować. I po roku podejście jest już zupełnie inne, zdecydowana większość konsumentów wierzy, że podróżowanie jest bezpieczne – mówił Henicz.

Kampanię poświęconą bezpieczeństwu, internetową i outdoorową, zorganizują w tym sezonie ULC i Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. – Będziemy informować obywateli, że latanie nie wiąże się z żadnym ryzykiem i prawdopodobieństwo zarażenia się na lotnisku czy pokładzie samolotu jest minimalne – zapowiadał Piotr Samson. W kampanii pojawi się też wątek certyfikatu jako gwarancji bezpieczeństwa podróży i zachęta do korzystania z niego.

Branża turystyczna liczy również, że certyfikat pomoże w odbudowie turystyki przyjazdowej. Polskiej Organizacji Turystycznej, która odpowiada za promocję Polski za granicą, pozwoli on zaplanować działania marketingowe. – Jakie macie pomysły na uruchomienie tego ruchu, który przecież przynosi spore przychody polskiej turystyce? – pytał prowadzący prezesa POT Rafała Szlachtę.

– W tym roku jesteśmy skoncentrowani na Polsce i projekcie Polski Bon Turystyczny, ale zespól w centrali i nasze zagraniczne ośrodki nieustannie monitorują przepisy w krajach, które nas interesują – mówił Rafał Szlachta. Polska mogłaby się w nich reklamować pod warunkiem, że nie utrzymują one ograniczeń dla wylatujących.

– Jednym z najważniejszych zadań jest teraz dotarcie do ludzi i pokazanie im, że latanie jest bezpieczne. To już się dzieje, ale trzeba dużej intensyfikacji tych działań i połączenia sił. Wiemy, że Polacy będą dużo podróżować po Polsce, ale musimy pamiętać, że 70 procent przychodów dostarczają turystyce obcokrajowcy. Ich ściągnięcie do Polski jest ważną misją POT, będziemy więc o nich walczyć. POT całkowicie popiera certyfikat covidowy. Uważamy, że to najwłaściwsza droga i jedyna szansa na odrodzenie się w tym roku ruchu turystycznego – zapewniał prezes POT.

Podsumowując dyskusję, Artur Tomasik zwrócił uwagę, że polska turystyka nie zarabiałaby tyle na zagranicznych turystach, gdyby nie porty regionalne. – Przed covidem obsługiwały one 70 procent ruchu, w 2019 roku było to 30 milionów pasażerów. Ich wkład w rozwój turystyki, także tej krajowej, jest bardzo istotny i nie zależy do wielkości portu – każdy jest ważny w swoim regionie, bo daje możliwość swobodnego, szybkiego dotarcia do różnych miejsc w Polsce – podkreślił.

– Naszym marzeniem jest, aby ruch lotniczy się odbudował w 70 procentach w porównaniu z rokiem 2019. Osiągnięcie takiego wyniku będzie dużym sukcesem – zakończył.

Całej debaty można wysłuchać tutaj.

Partnerem spotkania był Związek Regionalnych Portów Lotniczych.

Sytuacja lotnisk regionalnych, które z powodu pandemii już od ponad roku zmuszone są działać w mocno ograniczonym zakresie, była tematem czwartego spotkania z cyklu „Cztery strony turystyki”, zorganizowanego w ostatni wtorek przez serwis Tursystyka.rp.pl.

O kondycji finansowej polskich lotnisk, ich przygotowaniach do sezonu turystycznego, letnich siatkach połączeń, współpracy z touroperatorami i liniami lotniczymi rozmawiali prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i prezes lotniska w Katowicach Artur Tomasik, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej Rafał Szlachta, członek zarządu ds. handlowych PLL LOT Michał Fijoł, wiceprezes biura podróży Itaka i wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Piotr Henicz. Spotkanie prowadził redaktor serwisu Turystyka.rp.pl Filip Frydrykiewicz.

Pozostało 96% artykułu
Popularne Trendy
Hiszpania: Zapytamy mieszkańców, co myślą o turystach
Popularne Trendy
Ekspert: Za dużo mieszkań turystycznych w Hiszpanii. To wymyka się spod kontroli
Popularne Trendy
Przybywa turystów. Najbardziej korzystają kwatery prywatne, znikają agroturystyki
Popularne Trendy
Turystyczni blogerzy stają w szranki. „Odkrywamy niezwykłe polskie miejsca”
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Popularne Trendy
Idealne wakacje Polaka? Plaża, all inclusive i animacje dla dzieci