Międzynarodowe Zrzeszenie Transportu Powietrznego (IATA) obradowało podczas konferencji "Partnerstwo lotnicze w Europie Wschodniej". Tony Tyler, dyrektor generalny IATA, jest zwolennikiem ograniczenia emisji dwutlenku węgla przez transport lotniczy, ale z drugiej strony przestrzega rządy naszego regionu przed pochopnym akceptowaniem wszelkich porozumień, które ostatecznie okażą się niekorzystne dla rozwoju ich linii lotniczych.

– Rozwiązanie musi być globalne, a nie regionalne, czy nawet kontynentalne, narzucone przez jakiś kraj bądź grupę krajów – uważa. Jego zdaniem wprowadzenie rozwiązań lokalnych grozi pełnowymiarową wojną handlową. Tyler nie ukrywa, że linie lotnicze w Europie Wschodniej są znacznie słabsze, niż ich konkurenci na Zachodzie, ponieważ wleciały na międzynarodowe rynki wówczas, gdy przewoźnicy zachodnioeuropejscy byli już silni.

Do tego jeszcze, zwłaszcza w przypadku przewoźników regionalnych, dochodzi konkurencja ze strony transportu kolejowego. Według Tylera, porozumienie o prawach pasażerów także musi być skoordynowane globalnie, a nie lokalnie. Dzisiaj w Europie wszelkie odszkodowania należne pasażerom mogą doprowadzić do bankructwa linii.

– Nie może być tak, że przewoźnik odpowiadający za pierwszy  etap podróży, kiedy po przesiadkach coś pójdzie nie tak, musi wypłacić odszkodowanie za wszystkie kolejne nieudane rejsy – twierdzi szef IATA.

I wreszcie kłopot ze Wspólnym Europejskim Niebem (SES), którego chcą linie lotnicze, ale nie regulatorzy ruchu w Europie. – Bez tego nie może być mowy o konkurencyjności linii w Europie Wschodniej – uważa  Tony Tyler. I namawia linie na wywarcie presji za wprowadzeniem wspólnego nieba. Zaś o samych liniach mówi, że bez zmiany modelu biznesowego nie mają szans na przetrwanie.