Z wpływu mistrzostw na biznes zadowolony jest też Sfinks. – W ciągu ostatnich dwóch tygodni w miastach, w których organizowane są rozgrywki, odnotowaliśmy większy ruch – mówi Dorota Cacek, wiceprezes Sfinksa.
Pojawiły się opinie, że Euro 2012 spowodowało spadek ruchu w centrach handlowych. Czy nie ucierpią na tym tamtejsze restauracje? – Mimo że wiele osób bierze udział w kibicowaniu, to normalne życie toczy się dalej. Centra też nie pozostają bezczynne, bo w wielu z nich ruszyły już letnie wyprzedaże – mówi Dorota Cacek.
Jan Kościuszko, szef Polskiego Jadła (jest obecne w krakowskich strefach kibica), twierdzi, że biznes radzi sobie lepiej, niż się spodziewano. – W ogóle nie widać spadku zainteresowania meczami po odpadnięciu Polski z gry. Obroty są bardzo wysokie. Sprzedają się potężne ilości piwa – mówi.
Pozytywnie zaskoczony wynikami sprzedaży w strefie kibica jest też McDonald's. – Szczególnie w dniach, kiedy grała polska reprezentacja, obroty działającego w strefie lokalu były rekordowe. Choć warto podkreślić, że nasza decyzja o wejściu do strefy kibica wynikała raczej z powodów wizerunkowych, a nie z chęci maksymalizowania obrotu – mówi Krzysztof Kłapa, dyrektor ds. korporacyjnych McDonald's Polska. Podkreśla, że Euro ma też pozytywny wpływ na restauracje przydrożne. – Widać wyraźny wzrost obrotów przy głównych trasach, którymi jeżdżą kibice – mówi.
Wprawdzie sporo osób ogląda mecze na stadionach lub w strefach kibica, ale większość zasiada po prostu przed telewizorami w domach. Na tym zyskują pizzerie, notując niespotykaną wcześniej liczbę zamówień.