Oba urzędy zgłosiły jednak zastrzeżenia do jakości dwóch komponentów, który to problem trzeba będzie rozwiązać, ale nie przeszkodzi to w terminowym rozpoczęciu eksploatacji samolotu — podały Boeing i FAA.

Zielone światło dla dłuższej wersji flagowego samolotu z USA, zabierającej 40 pasażerów więcej oznacza, że Boeing uporał się z problemami w produkcji, które nękały pierwszą, mniejszą wersję B787-8. „Certyfikacja B787-9 jest potwierdzeniem, że samolot spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa i osiągów, co wykazano w rygorystycznym programie testów obejmujących kompleksowe badania laboratoryjne, próbne loty oraz dokładną analizę i ocenę" — oświadczył producent.

Na samolot w cenie katalogowej 250 mln dolarów czekały z zainteresowaniem linie lotnicze, którym zależy na obniżeniu zużycia paliwa; przypadło na niego 40 proc. z dotychczas złożonych 1031 potwierdzonych zamówień. Pierwsza wersja zaczęła latać w 2011 r., następna jeszcze większa B787-10 pojawi się w 2018 r.

W obecnym samolocie istnieją dwie niedoróbki, mimo uznania go przez urzędy lotnictwa za bezpieczny. Boeing poinformował, że przeprojektowania wymaga system turbiny wsparcia Ram Air Turbine (RAT), produkujący elektryczność i zapewniający ciśnienie w układach hydraulicznych, gdyby doszło do awarii obu silników. W testach okazało się, że system RAT może też zawieść. Ze względu jednak na bardzo małe prawdopodobieństwo jego awarii FAA wyłączył go z certyfikatu na ograniczony czas.

Z kolei guzik w kokpicie, służący do kontrolowania wysokości może się kręcić po przyciśnięciu. To może zmienić wysokość lotu samolotu wobec zatwierdzonej przez kontrolę lotów, jeśli piloci tego nie zauważą. To samo rozwiązanie istnieje w B787-8, ale Boeing zapowiedział zaprojektowanie do maja nowego, aby dostosować ten element do przepisów bezpieczeństwa, a następnie wymieni stare na nowe w sprzedanych już maszynach.