Tygodnik „Wirtschaftswoche", powołując się na informatorów z branży, podał, że grupa niemieckich udziałowców, w tym byli i obecni członkowie kierownictwa tej linii, zwiększy swój stan posiadania do ponad 50 procent dla zachowania jej niemieckiego statusu. Etihad zwiększy z kolei udział do 49,9 proc. Mniejsi inwestorzy mający obecnie 38,5 procent zostaną wykupieni, podobnie jak turecka rodzina Sabanci (12 proc. jako ESAS).
Druga linia w Niemczech po Lufthansie pod względem wielkości, musi pozostać niemiecka, aby nie stracić prawa do latania poza Unią.
Etihad tworzył od pewnego czasu sieć linii lotniczych kupując mniejszościowe udziały, bo stara się dowozić pasażerów do swojego portu przesiadkowego w Abu Zabi.
Etihad jest także na końcowym etapie przeglądania ksiąg finansowych Alitalii, zastanawia się nad przejęciem udziału w tym przewoźniku, mającym dług ponad 800 mln euro i odczuwającym coraz ostrzejszą konkurencję. Osoby zbliżone do negocjacji mówią, że Etihad byłby zainteresowany kupnem do 40 procent we włoskiej linii.
Przedstawiciele sektora i banków twierdzą, że Etihad szuka sposobów połączenia Air Berlin i Alitalii dla uzyskania synergii. Te rozmowy są na na wczesnym etapie, a dowolna umowa wywoła z pewnością sprzeciwy władz Włoch i związków zawodowych, które już kilkakrotnie nie dopuściły do niezależności nierentownego flagowego przewoźnika.