Greckie władze biorą pod uwagę możliwość przywracania ograniczeń wynikających z epidemii koronawirusa – pisze portal branży turystycznej Greek Travel Pages. Powodem jest wzrost zakażeń po pierwszym weekendzie czerwca, ale też to, że nie wszyscy przedsiębiorcy stosują się do nowych zasad prowadzenia działalności. Przykładem może być bar na jednej z plaż na Mykonos, który zorganizował imprezę dla gości mimo obowiązującego zakazu. Dostał za to grzywnę w wysokości 20 tysięcy euro i zakaz funkcjonowania przez dwa miesiące.
W tym samym czasie Narodowa Organizacja Zdrowia Publicznego ogłosiła, że pojawiło się 97 nowych przypadków zarażenia koronawirusem, z czego 30 dotyczyło podróżnych zagranicznych, a 29 wykryto w ramach testów przesiewowych w regionie miasta Ksanti w Macedonii Wschodniej i Tracji. Z ogólnych statystyk wynika, że 22,6 procent wszystkich zarażonych koronawirusem w Grecji to osoby przyjeżdżające z zagranicy.
CZYTAJ TEŻ: Grecja otwiera granice i wypatruje turystów
Rząd bierze również pod uwagę doniesienia epidemiologów, że osoby niewykazujące objawów chorobowych mogą zarazić co najmniej 400 osób. Jednocześnie specjalista chorób zakaźnych Maria Van Kerkhove, która przewodniczy w Światowej Organizacji Zdrowia zespołowi do spraw covidu-19, poinformowała na konferencji w Genewie, że osoby, które nie mają objawów zakażenia, rzadko są źródłem zakażenia.
Rzecznik rządu Grecji Stelios Petsas, odnosząc się do przypadku z Mykonos, potwierdził, że istnieje plan częściowego przywracania restrykcji, gdyby liczba zachorowań wzrosła. Może to oznaczać zarówno zamknięcie szkoły, jak i całego regionu geograficznego, łącznie z wyspami i prefekturami. Petsas wyjaśnia, że działania będą nakierowane na szybkie zidentyfikowanie przypadku, a potem ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa i przypomina, że taką procedurę zastosowano w wypadku rejsu z Dohy – na pokładzie samolotu, który przyleciał z Kataru do Aten znajdowało się 12 chorych na covid-19. Rząd zawiesił czasowo do 15 czerwca loty z i do tego kraju.