Przewodniczący Najwyższej Rady Muzułmańskiej w Jerozolimie Ikrema Sabri oświadczył w środę, że wyznawcy islamu nie powrócą na Wzgórze Świątynne w tym mieście dopóty, dopóki władze Izraela nie usuną stamtąd barierek i kamer, które zostały zainstalowane po krwawym ataku z połowy lipca.
Sabri powiedział, że chociaż bramki z wykrywaczami metalu zostały już zdemontowane – co stało się we wtorek – to „konieczne będą dalsze kroki”. W środę muzułmanie kolejny dzień z rzędu modlili się przed Wzgórzem Świątynnym.
Wprowadzenie nowych zasadach wchodzenia na Wzgórze i zaostrzenie środków bezpieczeństwa w tej części Jerozolimy stało się zarzewiem nowej fali przemocy i starć między Palestyńczykami a izraelskimi siłami porządkowymi.
W środę zaniepokojenie eskalacją napięć w Jerozolimie wyraził sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. „Jestem bardzo zatroskany wysokim ryzykiem eskalacji przemocy i wzywam wszystkich przywódców politycznych oraz religijnych, a także liderów obu wspólnot do powstrzymania się od prowokacyjnych akcji oraz retoryki, a Izrael wzywam do zademonstrowania szczególnego umiaru” – napisał w swym oświadczeniu.
W ocenie premiera Izraela Benjamina Netanjahu przyczyny napięć należy szukać gdzie indziej. W środę obarczył on odpowiedzialnością za podsycanie waśni i eskalację napięć wokół Wzgórza Świątynnego nadającą z Kataru stację telewizyjną Al-Jazeera. Szef izraelskiego rządu zapowiedział, że uczyni wszystko, by zdelegalizować działalność tej stacji w Izraelu.