Slowhop pośredniczy w udostępnianiu noclegów w obiektach działających w zgodzie z zasadami turystyki “slow”. Portal przyjmuje nowe miejsca, biorąc pod uwagę takie elementy jak: odległość od popularnych kurortów wakacyjnych, dróg i przemysłu, zanurzenie w naturze, skalę prowadzonego biznesu turystycznego (nie może być duża), a także relacje gospodarzy z lokalną społecznością i dopasowanie architektury i charakteru obiektu do lokalnego krajobrazu. Selekcja jest ostra, bo odrzuca 80 procent zgłoszeń.
Czytaj więcej
W tym sezonie wakacyjnym, pierwszy raz od trzech lat, ceny w popularnych polskich kurortach wakac...
Zagraniczny all inclusive wypiera polskie oferty
- W ostatnich latach naprawdę mamy z czego wybierać, bo poziom obiektów “slow” bardzo się podniósł, a z każdym rokiem jest ich coraz więcej - mówi Aleksandra Klonowska-Szałek, współzałożycielka Slowhop.com. - W trakcie pandemii mieliśmy spory wzrost liczby chętnych, ale dopiero ten rok zaskoczył nas tak gwałtownym wzrostem zgłoszeń.
Według Klonowskiej-Szałek są tego dwie przyczyny. Po pierwsze - zainteresowanie tego typu biznesem. Na skutek pandemii wiele osób zainwestowało w “slowhopa”, czyli niewielki dom lub agroturystykę z dala od miasta.
Drugim powodem tej fali jest słaby początek sezonu wakacyjnego w obiektach noclegowych. - To jeden z najgorszych sezonów, jakie widzieliśmy w Polsce od 2017 roku. W tym roku Polacy wybierali raczej zagraniczne wyjazdy typu all inclusive, często postrzegane jako tańsze od wypoczynku w kraju. Dlatego gospodarze szukają ratunku w platformach, które docierają do o wiele większej liczby klientów niż oni sami mogą osiągnąć. Aktualnie na Slowhopie mamy 1500 obiektów, z czego 300 znajduje się poza Polską (głównie w Czechach, na Słowacji, Litwie, w Hiszpanii i Portugalii). Strona notuje miesięcznie 1,5 miliona wizyt. Średnio na jedno miejsce przypada więc 800 wyświetleń - relacjonuje.