Sebastian Ebel, prezes koncernu TUI powiedział w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami z Club Hamburger Wirtschaftsjournalisten, że jego firma jest zainteresowana pozyskaniem nowego głównego akcjonariusza - pisze agencja Reutera.
Czytaj więcej
Na forach branży turystycznej i klientów biur podróży w mediach społecznościowych pojawiły się głosy, by w związku z agresją Rosji na Ukrainę podjąć bojkot biura podróży TUI. Powód? Największym pojedynczym udziałowcem koncernu turystycznego jest rosyjski oligarcha Aleksiej Mordaszow.
Do agresji Rosji na Ukrainę głównym akcjonariuszem był rosyjski miliarder Aleksiej Mordaszow. Oligarcha, który dorobił się na przemyśle stalowym w Rosji, został jednak w pierwszej kolejności objęty unijnymi sankcjami. Jego aktywa opiewające na 31 procent wszystkich akcji TUI Group zostały zamrożone. Nie może od tej pory nimi dysponować ani czerpać z nich korzyści w postaci dywidendy. W tej sytuacji Mordaszow wycofał się z rady nadzorczej firmy, a akcje przeniósł na spółkę żony zarejestrowaną na brytyjskich Wyspach Dziewiczych.
Ebel na pytanie, czy TUI jest zainteresowane nowym strategicznym akcjonariuszem odparł, że „odpowiedź jest stosunkowo prosta – tak”. Nie wykluczył zainteresowania chińskich inwestorów, choć zaznaczył, że jest to mało prawdopodobne. - Powinniśmy być ostrożni w mówieniu, że chiński lub rosyjski akcjonariusz jest zły – tłumaczył.
14 lutego odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy TUI. Ma ono rozważyć propozycje zarządu, żeby podnieść kapitał spółki. Jak bowiem deklaruje prezes Ebel, firma chce spłacić kolejną część pożyczki, jakiej rząd federalny udzielił jej w kryzysie wywołanym pandemią. TUI dostał wtedy wsparcie w wysokości około 4,3 miliarda euro.