Sytuacja w branży hotelarskiej zmienia się praktycznie z godziny na godzinę i staje się coraz bardziej dramatyczna. Jeszcze w niedzielę wieczorem Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego podsumowywała ankietę, jaką w ciągu dwóch dni nadesłało przeszło 400 hoteli. Oszacowano, że łączne przychody całej branży (liczy około 2,7 tys. hoteli, które poddały się kategoryzacji) spadną w samym marcu o 30 procent, czyli prawie o 80 mln złotych. Spadek przychodów za okres od marca do maja miał sięgnąć 250 mln złotych. Tymczasem w poniedziałek po południu okazało się, że będzie znacznie gorzej. W okresie od marca do końca pierwszego półrocza 2020 r. należałoby oczekiwać spadku przychodów nawet o 60 procent.

CZYTAJ TEŻ: Rząd zaproponuje, jak opanować tsunami w turystyce

W pokojach hula wiatr

Te dane mogą się zmieniać tak dynamicznie, jak liczba zarażonych koronawirusem. PrzedstawicieleHarmony Polish Hotels, organizacji zrzeszającej kilkadziesiąt obiektów,  już teraz informują o spadku rezerwacji o 80 procent. Prawdopodobnie będzie się to pogłębiać.

Czterogwiazdkowy hotel Warszawa w Augustowie, w którym zwykle zatrzymują się goście pobliskiej fabryki British American Tobacco (BAT) dostał od fabryki pismo o wstrzymaniu do odwołania wszystkich przyjazdów pracowników firmy z zagranicy. – Jestem po rozmowach z kolegami i koleżankami z innych hoteli. Wszyscy potwierdzają, że anulowanie przez firmy sięga 80 procent – mówi współwłaściciel hotelu Warszawa Andrzej Burkiewicz. Augustowski hotel o tej samej porze w zeszłym roku miał na drugi kwartał rezerwacje za ponad milion złotych, obecnie ma ich zaledwie za 70 tysięcy złotych, a i to są one niepewne. – Firmy domagają się w umowach klauzuli, że w razie nasilenia zarażeń koronawirusem, będą mogły bezkosztowo odwołać przyjazdy– dodaje Burkiewicz.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że niektóre hotele mogą rekompensować utratę klientów firmowych gośćmi indywidualnymi, którzy zrezygnowali z wyjazdów turystycznych za granicę. Ale wraz z informacjami o postępach koronawirusa, szanse maleją. W Ostródzie, w której jest szpital z zakażonymi, w hotelu dysponującym 130 pokojami zajęte były zaledwie trzy. Z kolei w hotelu we Wrocławiu, który nigdy nie stał pusty, od dwóch dni nikt nie przenocował.

Niech rząd pomoże

Hotelarze zaczynają mocno ciąć koszty, część już wysyła pracowników na bezpłatne urlopy. – Jeżeli to potrwa dłużej, nie wiem, czy 10 kwietnia będę miał pieniądze na wynagrodzenia – mówi jeden z nich.

Przedstawiciele branży przekonują, że potrzebują pilnego wsparcia ze strony rządu. IGHP przedstawi swoje postulaty w Ministerstwie Rozwoju we wtorek. Oczekuje działań osłonowych, m.in. zawieszenia składek ZUS, co pomoże utrzymać pracowników, zawieszenia VAT dla wsparcia płynności finansowej i kredytów obrotowych na preferencyjnych warunkach oraz udzielania poręczeń lub gwarancji państwowych w wypadku trudności ze spłaceniem zaciągniętych już kredytów inwestycyjnych. – Mamy nadzieję, że realizacja naszych postulatów pomoże złagodzić sytuację branży – mówi „Rzeczpospolitej” prezes IGHP Ireneusz Węgłowski.

Tymczasem drastyczny odpływ gości widać we wszystkich miejscach zagrożonych epidemią. Włoska organizacja turystyczna Confturismo-Confcommercio oszacowała spadek liczby turystów mających odwiedzić Włochy od marca do maja na przeszło 31 milionów. Z kolei właściciele hoteli we Florencji i okolicach zakładają na najbliższe tygodnie 200 mln euro strat.