Z analizy greckiego Instytutu Badań i Prognoz Turystycznych (ITEP) wynika, że po wiosennym lockdownie otworzyło się 60 procent obiektów, konkretnie 2328 całorocznych i 3699 sezonowych – podaje portal branży turystycznej Greek Travel Pages. Z ponad 9,9 tysiąca zarejestrowanych hoteli, 67 procent zdecydowało się wdrożyć protokoły sanitarne i stopniowo otwierać się na gości po zniesieniu obostrzeń.
Instytut podaje też, że średnie obłożenie w lipcu, sierpniu i we wrześniu wyniosło 23,1 procent, a cena za pokój 86 euro. Z badania ITPEP-u przeprowadzonego w czerwcu wynikało, że 84 procent obiektów planowało przywrócenie działalności, ostatecznie na ten krok nie wszyscy się zdecydowali. Powodem były obawy o niski popyt i niewielkie obłożenie. Do końca tego roku zamkniętych pozostaje ponad 700 obiektów całorocznych, a 717 spośród tych, które były otwarte, planuje ponownie zawiesić działalność do końca grudnia.
CZYTAJ TEŻ: Lawinowy spadek rezerwacji. Mały lockdown dobija hotelarzy
Prezes Greckiej Izby Hotelarskiej Alexandros Vassilikos, komentując wyniki badania, mówi, że nadchodzące miesiące będą dla branży trudne i przypomina, że na decyzje przedsiębiorców wpływ mają restrykcje dotyczące przyjazdów z zagranicy. – To oczywiste, że kiedy granice z niektórymi krajami są zamykane, czy będą to Bałkany, czy Wielka Brytania, część hotelarzy natychmiast zawiesza działalność – wskazuje i dodaje, że część z nich zależy bezpośrednio od konkretnych rynków.
Dla sektora problemem jest także brak kongresów i konferencji. To wszystko przekłada się na dużo słabsze wyniki finansowe. Z pierwszych szacunków wynika, że w tym roku przychody hotelarzy spadną poniżej 3,5 miliarda euro, dla porównania przed rokiem wyniosły 18,5 miliarda euro.