Grudzień był kolejnym miesiącem pogorszenia się już i tak fatalnych wskaźników operacyjnych hoteli – pisze w komunikacie Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego. Przede wszystkim liczba zamkniętych hoteli wzrosła do 20 procent. 84 procent otwartych obiektów zanotowało średnią frekwencję poniżej 20 procent, z czego aż 62 procent poniżej 10 procent. Obłożenie powyżej 30 procent zadeklarował zaledwie co 20. hotel. Jak w poprzednich miesiącach, nie było różnicy w obłożeniu między hotelami w miastach i poza nimi. Oznacza to, że hotele pobytowe zanotowały równie złe wyniki, co obiekty miejskie.
Średnia cena pozostała na tak samo niskim poziomie, jak w listopadzie. 79 procent hoteli miało niższe ceny niż w grudniu 2019 roku, przy czym dla 63 procent spadki były większe niż 10 procent. 18 procent hoteli utrzymało średnie ceny zbliżone do tych z roku poprzedniego.
W 91 procentach hoteli udział gości zagranicznych w ogóle rezerwacji wyniósł poniżej 10 procent. Niewiele więcej, bo 92 procent hoteli zadeklarowało, że goście biznesowi dostarczyli nie więcej niż 10 procent dochodu.
CZYTAJ TEŻ: Fatalne wyniki hoteli. Bez 2,2 mld złotych nie przetrwają
Dane dotyczące przyjętych rezerwacji na kolejne miesiące potwierdzają dotychczasowe negatywne obserwacje. Na zupełny brak nadziei na odbudowanie zarówno ruchu biznesowego, jak i turystycznego wskazuje przede wszystkim to, że ponad połowa hoteli (55 procent) planuje w styczniu pozostać zamknięta. Aż 82 procent pozostałych obiektów podaje stan rezerwacji na styczeń nieprzekraczający 10 procent.