Choć można by się spodziewać, że w czasie pandemii na rynku hotelowym pojawią się okazje inwestycyjne, wcale tak się nie stało. Jeśli ktoś decydował się sprzedać hotel, cena wcale nie była atrakcyjna. Niektórzy prezesi dużych sieci twierdzą, że szanse inwestycyjne dopiero się pojawią – pisze amerykański portal branży turystycznej Skift.
– Wiemy, że wiele małych firm prawdopodobnie cierpi – mówił prezes Accoru Sebastien Bazin w czasie konferencji branży hotelarskiej NYU International Hospitality Investment Conference. – Jeszcze nie wyszli na prostą. Zobaczycie, jak bardzo są krusi – dodaje.
CZYTAJ TEŻ: IGHP: Wspieramy hotelarzy, mamy dla nich program lojalnościowy
Bazin, jak inni szefowie hoteli i analitycy branżowi, wskazuje na różne formy pomocy krajów i elastyczność kredytodawców, z których można było korzystać w okresie pandemii, jako na powód, dla którego część obiektów nie musiała zmieniać właściciela. Jednak spodziewane odbicie w ruchu turystycznym na całym świecie prawdopodobnie spowoduje, że rządy przestaną wspierać finansowo przedsiębiorców, szczególnie że w tym roku wskaźniki obłożenia w hotelach mogą przewyższyć te z 2019 roku. Już teraz w Chinach Marriott czy Huazhu obserwują w niektórych miesiącach większą sprzedaż pokojów dla podróżujących służbowo niż w 2019 roku.
Jednak nie każdy hotel zdoła odbić się tak szybko. Do wielu dużych miast na całym świecie turyści jeszcze nie wrócili. Bazin szacuje, że za 6-9 miesięcy mogą pojawić się okazje inwestycyjne.