Gdy lokatorzy utrudniają życie sąsiadom, właściciel mieszkania nie zamieści oferty na Airbnb i Bookingu
Samorządowcy chcą uporządkować rynek najmu krótkoterminowego. Związek Miast Polskich (ZMP) pracuje nad projektem w tej sprawie, a Kraków działa również na forum międzynarodowym.
Czytaj także: „Najem krótkoterminowy może być samowolą w świetle prawa budowlanego”.
Dziś najem krótkoterminowy to prawdziwe utrapienie dla wielu mieszkańców miejscowości turystycznych, a nawet dla samych miast.
Bez numeru ani rusz
– Chcemy, by właściciele mieszkań przeznaczonych do tego rodzaju najmu ponosili konsekwencje tego, że ich lokatorzy źle się zachowują – tłumaczy Magdalena Jachim z Urzędu Miasta Sopotu, który również pracuje nad projektem zmian w prawie. – Dziś, jeżeli najemca całą noc na przykład imprezuje, policja wręcza mandat hałasującym lokatorom. Natomiast właściciel lokalu nie ponosi żadnych konsekwencji. Nie musi więc dbać, by jego najemcy nie sprawiali problemów sąsiadom – dodaje Jachim.
Czytaj też: „Najem na doby: miasta turystyczne chcą walczyć z hałaśliwymi lokatorami”.
ZMP proponuje, by wpis do prowadzonej przez samorządy ewidencji nieskategoryzowanych obiektów noclegowych był odnawiany raz na kilka lat. Wówczas dochodziłoby do weryfikacji. Właściciel mieszkania musiałby bowiem w urzędzie przedstawić certyfikat bezpieczeństwa przeciwpożarowego swojego mieszkania. A samorząd mógłby sprawdzić, czy dochodziło do interwencji policji albo czy były skargi wspólnoty mieszkaniowej.
– Jeżeli nie będzie żadnych zastrzeżeń, lokal zostanie zarejestrowany. Numer z rejestracji będzie następnie wymagany przy rejestracji mieszkania na takich platformach rezerwacyjnych, jak Booking, Airbnb. Bez tego numeru platformy nie będą miały prawa przyjąć oferty – mówi Magdalena Jachim. – Dzięki temu właściciel lokalu będzie się starał, by jego klienci nie przysparzali problemów innym – uważa.
Pod rękę z Barceloną
Kraków działa w sprawie najmu krótkoterminowego również na forum międzynarodowym.
– 5 czerwca spotykamy się grupą roboczą z 14 miast. Razem z takimi miastami, jak Amsterdam, Berlin, Barcelona, Madryt, Wiedeń czy Paryż, chcemy zastanowić się nad stworzeniem spójnych unijnych uregulowań dotyczących zasad umieszczania ofert na platformach internetowych, za pośrednictwem których rezerwuje się mieszkania – tłumaczy zastępca dyrektora wydziału promocji i turystyki w Urzędzie Miasta Krakowa Katarzyna Gądek.
Jak w San Francisco
Proponowane rozwiązania chwali ekspert portalu InwestycjewKurortach.pl Marlena Kosiura, ale widzi również ich wady.
– Licencje na prowadzenie wynajmu krótkoterminowego nie są niczym nowym, takie rozwiązanie obowiązuje już na świecie. To bardzo proste i szybkie wprowadzenie kontroli nad tym zjawiskiem. Niektóre miasta, między innymi San Francisco, pobierały też od właścicieli wpisowe, początkowo było to 50 dolarów opłaty za wydanie licencji. W czerwcu 2016 roku władze miasta poszły jeszcze dalej – przerzuciły na Airbnb obowiązek pilnowania regulacji i nałożyły nakaz usuwania z bazy portalu nieruchomości, które nie są wpisane do miejskiego rejestru. I to jest kierunek, w którym podążają inne kraje – tłumaczy Marlena Kosiura.
Zobacz: „TT Warsaw: Rynek najmu krótkotrwałego sam się nie ureguluje”.
– Barcelona od 2016 roku też wzięła pod lupę serwisy rezerwacyjne i nakłada kary pieniężne za zamieszczanie ogłoszeń mieszkań nieposiadających licencji. Początkowo wyznaczona kara miała wynosić 30 tysięcy euro, ale finalnie podniesiono ją do 600 tysięcy euro – dodaje Kosiura.
Ekspertka wyjaśnia, że te zagraniczne przykłady pokazują, iż wprowadzenie licencji jest szybkie i skuteczne.
– Ale żadna nie jest związana z analizą jakości mieszkań, wynajmu, standardów. Bo jak miałoby się to odbywać w praktyce? Urzędy musiałyby powołać wydziały i stanowiska do kontrolowania apartamentów. To nie tylko koszty i czas, to także nierealne z punktu widzenia przepisów. Bo w jakie narzędzia prawne miałby być wyposażony taki urzędnik? Co może kontrolować, a czego nie? Według jakich standardów miałby oceniać, czy dany lokal ma prawo dalej mieć licencję czy nie? – pyta Marlena Kosiura.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.