95 procent hotelarzy z miejscowości Malia na Krecie deklaruje, że nie przyjmuje rezerwacji od Brytyjczyków w wieku od 18 do 30 lat – informuje dziennik „The Times”. Zdaniem Efthymiosa Moutrakisa, zastępcy burmistrza Malii, wszystko przez touroperatorów, którzy niepotrzebnie polecają tę miejscowość poszukiwaczom mocnych wrażeń. – Malia to nie seks, narkotyki i wszystko, co z tym związane. To miejsce wysokiej jakości, które przynosi wyspie miliony euro – mówi Moutrakis.
Miasteczko zyskało opinię miejsca, w którym najlepiej spędzić czas, imprezując w nocnych klubach. Hotelarze z Malii odmówili już rezerwacji około 10 tysiącom młodych Brytyjczyków, robiąc tym samym miejsce dla rodzin z dziećmi. Pobyty dla grup zamawiających więcej niż 3 pokoje zwyczajnie przestały być przyjmowane. Mieszkańcy i lokalne władze zgodnie mówią, że mają dość brytyjskich „chuliganów” i chcieliby odzyskać wizerunek miejsca przyjaznego i bezpiecznego dla niemieckich, austriackich i holenderskich rodzin.
Jeden z hotelarzy w rozmowie z „The Times” podaje, że generalnie przedsiębiorcy nie mają nic przeciwko młodzieży ani przeciwko Brytyjczykom. To touroperatorzy, którzy wysyłają do Malii imprezowiczów, działają na pograniczu prawa. Z gwizdkami w rękach prowadzą bowiem pijanych nastolatków na wędrówki po nocnych klubach, których w mieście jest już 17.
Informacja o decyzji podjętej przez hotelarzy i władze Malii pojawiła się, kiedy brytyjskie media żyły jeszcze tragedią 18-letniej turystki. Młoda Brytyjka zapadła w śpiączkę po tym, jak nawdychała się gazu w czasie jednej z imprezowych nocy w Malii. Do zdarzenia doszło w lipcu tego roku.